Skacząc przez płot wcześniej czy później człowiek zrobi sobie krzywdę.
W Ewangelii Jana w ustach Jezusa wielokrotnie pojawia się zwrot JA JESTEM. Gdy nie pada po nim stwierdzenie, kim albo czym jest, jest to aluzja do imienia Boga: Jestem, który jestem. Jezus jest Bogiem. Gdy sformułowanie to połączone jest z orzecznikiem – jak powiedzieliby filolodzy – oznacza wskazanie, kim On jest dla nas, ludzi. A Zmartwychwstały daje wierzącym w Niego więcej, niż to na co dzień się nam wydaje.
Brama owiec
Kto nie był w Jaskini Mylnej? Hmmm... No tak. Może jednak nie tak wielu. Nawet spośród tych, którzy lubią Tatry. Wiadomo: ciemno, wilgotno i momentami bardzo nisko. Czasem może też strach, że człowiek z jakiejś półki spadnie i się zaklinuje w szczelinie. Albo jeszcze gorzej - że to idący z nim dzieciak spadnie i się nie zaklinuje, a przez to wpadnie nie wiadomo jak głęboko. Brrr, aż ciarki przechodzą na takową myśl... Ale zasadniczo nic trudnego. Jak najbardziej dla ludzi.
Drugi raz byłem w tej jaskini z Gienkiem. Wtedy już księdzem. Czas taki, że choć pełnia lata, ludzi akurat nie za wiele. Pozajączkowały nam się jednak kierunki. Weszliśmy otworem, który zwyczajnie robi za wyjście. Nawet fajnie, zawsze coś nowego – pomyślałem. Idąc szerokim w tym miejscu korytarzem dotarliśmy do czegoś, co wyglądało na jego definitywny koniec. Przynajmniej gdy chodzi o zwiedzanie jaskini przez turystów. Kie licho? Zgubiliśmy się? Gdzie mieliśmy skręcić? Niczego takiego nie zauważyliśmy! No to wracamy. O, jest! Gdy szliśmy w drugą stronę faktycznie trudno było zauważyć, bo wąskie przejście ukryte było za skałą. Idąc z powrotem i wypatrując uważnie, już bez problemu je znaleźliśmy. W ten sposób otwarła się przed nami perspektywa dalszego zwiedzania. Odpadła zaś konieczność tłumaczenia kolegom, że wprawa się nie udała, bo się zgubiliśmy. Byłby wstyd jak beret. Dzięki temu też Gienek zrobił świetne zdjęcie w skalnym oknie, w wielkiej sali tuż za wejściem do jaskini. Wystarczyło znaleźć tamto feralne przejście. Znaleźć „bramę”.
Właśnie „bramą” nazywa siebie w dziesiątym rozdziale Ewangelii Jana Jezus. Zanim nazwie siebie pasterzem. Bramą, czyli czymś, przez co można spokojnie wejść i wyjść (albo też wyjść i wejść ;)). Dziwne? Trochę. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”.
I już jaśniej. Jezus mówi po prostu, że różni współcześni Mu nauczyciele wkradli się do owczarni i tylko narobili w niej szkód. Ale owce ich nie posłuchały, bo idąc za nimi musiałyby... skakać przez ogrodzenie ;) Jezus zaś jest bramą. Wygodną, normalną bramą. Kto wchodzi przez Niego – ma życie w obfitości. I ma życie wieczne.
W obrazie tym chyba jednak bardzo ważne jest też to, że przez Jezusa – bramę – nie tylko wchodzi się do owczarni, ale też można z niej wyjść. Bezpiecznie wyjść. Chodzi o możliwość „wypisania się” z Kościoła? Skądże :) To raczej konsekwencja oczywistego dla każdego znającego się choć trochę na pasterstwie faktu, że owce nie mogą cały czas siedzieć bezpiecznie zamknięte w owczarni. Muszą iść na pastwisko, czy do wodopoju. Dzięki Chrystusowi – bramie – mają i jedno, i drugie. I zielone pastwiska z wodopojami i bezpieczeństwo za płotem owczarni. Mają życie w obfitości. Są tu więc w jednym obrazie dwa, nieco się różniące w wymowie. Jest obraz Jezusa, który jest jedynym uczciwym sposobem na wejście do owczarni, ale też obraz Jezusa, dzięki któremu owce mają to, czego potrzebują: i są bezpieczne, i mają pod dostatkiem pożywienia. A rozwinięciem tej drugiej myśli będzie to, co Jezus powie za chwilę: Ja jestem dobrym pasterzem...
Obraz Jezusa jako bramy ma bardzo ważne dla nas konsekwencje. To jasne wskazanie, że nie można być pasterzem owiec, jeśli ignoruje się istnienie Bramy. Nie może być pasterzem Kościoła ten, kto ponad nauczanie Jezusa stawia swoje pomysły. Nawet jeśli nazwie je osiągnięciami współczesnej teologii. Nawet jeśli otrzymał święcenia kapłańskie czy sakrę biskupią. Nie: za nic mając Bramę jest się tylko złodziejem i rozbójnikiem. Mocne, prawda? I bardzo aktualne.
Jest też to jasne wskazanie dla wszystkich, także dla nas, szaraczków, że życie w obfitości można mieć tylko wtedy, gdy się korzysta z Bramy, z Chrystusa. Gdy próbuje się po swojemu, „oryginalnie” skakać przez ogrodzenie albo robić dziury w płocie, by pominąć Bramę, nic sensownego z tego nie wyjdzie. Trzeba po prostu znaleźć Bramę, jak ja z kolegą owo przejście w jaskini. Wtedy ma się wszystko. I żadna bieda nie jest już straszna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |