Być może ktoś kiedyś i o naszym życiu opowie ze swadą, połączą się wątki, sieć misternych powiązań rozbłyśnie...
Sama gorliwość i chęć poznania Boga to za mało, by iść dobrą, właściwą drogą.
Jezus każde spotkanie czyni czymś wyjątkowym i osobistym. Chce przyjść i do mnie na miarę moich możliwości. Nie rezygnuje ze mnie, nawet wtedy, gdy we mnie jest wiele rozproszeń, gdy jestem rozkojarzona i nieskupiona
Bóg, który wchodzi do łodzi naszego życia. Ot tak, po prostu. Pojawia się, a przerażonym swoją grzesznością ludziom mówi: Nie bój się. Twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech.
Dzięki spotkaniom z Nim pogłębia się nasza relacja, a ja mogę jeszcze wyraźniej dostrzegać w świecie ziarna dobra, piękna i prawdy.
Nie wszystko da się natychmiast zrozumieć. Boża pedagogia prowadzi nas – podobnie jak Izraelitów na pustyni – cierpliwie.
Życie, szczególnie życie duchowe, rodzi się w spotkaniu...
Bez wielkich gestów, splendoru, fanfar.
Objawienie nastąpiło w chwili, gdy święty czytał Biblię.
Przecież słabi jesteśmy.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.