Co więc, jeśli zabraknie nam wiary? Co jeśli w naszym spoglądaniu na Boga zwyciężą ostrożność, podejrzliwość, gniew?
O oczyszczeniu mówić trzeba. Nie tyle z grzechów, bo te Krew Baranka obmyła. Z małostkowości, próżności, niedowiarstwa, wreszcie z pychy...
A także jego radość. I doczesnego, którym się cieszymy, i przyszłego – którego oczekujemy.
Jeszcze raz sięgamy po pieśń pielgrzymów wstępujących po długich schodach z głębokiej doliny do świątyni Pana w Jerozolimie (nagłówek „Pieśń stopni”).
Patrzę na Niego. Widzę Jego oczy. Jego nadzieję. Nie, nie potrafię się odwrócić.
Nie udaje się? W tym życiu może się już nie uda. Ale...
W życiu każdego człowieka istnieje potrzeba powstania i wyruszenia w drogę...
Ludzie mówią: „Nadzieja matką głupich”. Kardynał Stefan Wyszyński protestował: „Nieprawda, nadzieja jest matką tych, którzy nauczyli się patrzeć daleko”.
By moje słowa były jak miód albo plaster, nie jak karabinowa kula albo żyletka.
W codziennym życiu kotwica symbolizuje nadzieję. Nie wystarczy ją tylko zarzucić i czekać bezczynnie.
Pomimo grzechu, Bóg oferuje nadzieję i obietnicę zbawienia wobec każdego z nas.
Zazieleniło się. Mamy okres zwykły, czyli wrócił zielony kolor szat liturgicznych. A czytania tej niedzieli?
Garść uwag do czytań na X niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.