Przebaczenie jest najpiękniejszym wyrazem miłości, w którym ‘uwalniamy’ kogoś od jego winy i otaczamy go troską.
Bóg jest Zbawicielem, Odkupicielem – a my musimy być wyrwani z grzechu, z ciemności. Czy to zło jest realne dla nas?
Czemu tak trudno jest czasem przebaczyć? Może dlatego, że moja krzywda i ból przesłaniają mi cały świat...
Choć nauka o nierozerwalności małżeństwa nie podlega wątpliwości, w świetle pierwszego czytania nabiera nowego znaczenia.
Często jednak mamy do czynienia z niejednoznaczną krzywdą. Właściwie każda sytuacja ma różne aspekty, kilka płaszczyzn, na których się rozgrywa.
Jeśli więc w moim sercu prawdziwie jest miłość Boga, nie mogę nie kochać drugiego człowieka, także tego, którego tak trudno kochać. Tego, z którym łączą mnie więzy krwi...
Dwa razy w dzisiejszej ewangelicznej perykopie pojawia hiperbola.
Czy można pogodzić przebaczenie ze złością, pretensjami, chowaną od dawna urazą? Czy przebaczyć to znaczy zapomnieć?
Przebaczenie – coś, czego bardzo potrzebujemy, a co sami niechętnie dajemy.
Nie dziwmy się lękowi i wątpliwościom apostołów. Widok kogoś, kto wyszedł z grobu, może przyprawić o zawrót głowy. Słowa zmartwychwstałego Pana: „Pokój wam!” nie są konwencjonalnym pozdrowieniem.
Bóg nie powołał nas do życia po to, byśmy po kilkunastu/kilkudziesięciu latach zamienili się w proch.
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.