By syn marnotrawny mógł śpiewać i tańczyć… Potrzebny był On – kamień odrzucony przez budujących.
Żaden ze słuchaczy Jezusowej przypowieści nie został wykluczony z owoców tego, co dokonało się na drzewie krzyża.
Człowiek może dojść za życia do takiej zatwardziałości serca, że nawet stając przed Bogiem nie będzie w stanie wykrzesać z siebie żalu.
Bycie sługą i niewolnikiem nadaje człowiekowi nową godność. Pod warunkiem, że jest to mój wolny wybór.
A może trzeba jak Mojżesz. Uznać zło, ale odwołać się już nie do wybrania. Do Baranka bez skazy.
Bóg nie jest dobija leżącego, nie pogrąża tonącego, nie niszczy grzesznika. Nie po to stał się Człowiekiem i przyjął postać Sługi.
Postrzegamy obecność Jezusa punktowo. Tu mi było z Nim dobrze. Tam okazał łaskę.
Nie dla nas ciepłe kapcie i bujany fotel. Nie mamy tu miasta. Z łódki na łódkę. Z pociągu na pociąg. Także innym miastom…
Walczymy o płaszcz, zamiast go oddać. Chwytamy drzewa, by nie iść sto kroków.
Pokonaj przeciwności w sobie. Nie osądzaj. Nie wymądrzaj się. Nie patrz z góry. Usiądź razem przy stole.
Z Jego krzyża płynie dla nas nauka całkowitego zaufania Bogu, zdania się na Jego wolę
O Bogu, o człowieku i o nadziei. W rytmie czytań roku liturgicznego.
Garść uwag do czytań na V niedzielę Wielkiego Postu roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.