Film biblijny – jak każdy kinowy gatunek – ma swoje arcydzieła, produkcje typowe, przeciętne, kicze, ale i takie które budzą spore kontrowersje. Do tych ostatnich zaliczany jest „Żywot Briana” – komedia nakręcona w 1979 roku przez komików z brytyjskiej grupy Monty Pythona.
Ezechiasz, władca, który panował w Jerozolimie na przełomie VIII i VII w. przed Chr., należy do grona wielkich reformatorów Królestwa Judy. Biblijne teksty wystawiają mu bardzo pozytywną ocenę.
Miłować się wzajemnie, modlić się za egoistów...
Ujmuje treść prawd objawionych w Biblii w sposób syntetyczny. Wykorzystując wyniki egzegezy układa je w pewne całości i ukazuje etapy rozwoju idei teologicznych w historii zbawienia. Opierając się na danych naukowych, stosuje analogię wiary i uwzględnia przy tym jedność całej Biblii, rozwój objawienia Bożego oraz potrzeby i sytuacje wspólnot religijnych.
Legendarny reżyser, genialny współscenarzysta, największe gwiazdy na planie, a efekt? Chyba jednak średnio udany.
Grzesznik, który się nawraca, przyprowadza za sobą do Jezusowego stołu „sporą liczbę” takich jak on.
Ten powstały w 1999 roku film jest z pewnością najlepszą biblijną animacją, jaka dotąd została stworzona. Zestawiona z aktorskimi filmami biblijnymi, także poradziłaby sobie świetnie.
„Judasz, rzuciwszy srebrniki, poszedł i powiesił się"
Armaty nie w biblię, a "Biblia Ślązoka" to nie tłumaczenie
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.