Sprawiedliwie jest tak, jak dotąd było - głosi stara zasada. Bo ludzie ponoć się nie zmieniają. Na pewno?
Bóg jest sprawiedliwy. Potrafi dokładnie zważyć ile przemawia za człowiekiem, ile przeciw. Jednak przed miłosiernymi pewnie porzuca swoją wagę.
W niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
„Alleluja! Zbawienie i chwała, i moc u Boga naszego, bo wyroki Jego prawdziwe są i sprawiedliwe” (Ap 19, 1–2)
Pozory łatwo wziąć za prawdę: uznać, że mamy do czegoś prawo, że należą się nam przywileje. Że wewnątrz pozostajemy sprawiedliwi.
Nie bądź przesadnie sprawiedliwy – pisze Kohelet. Zaskoczenie. Jak to? Dopiero potem przychodzi refleksja. No tak. Przecież skrupulatna sprawiedliwość to cecha bliska psychopatom.
Szkoda że klęski prawego i sprawiedliwego bywają ostateczne i nieodwołalne. Zwłaszcza jeśli stoi za nimi nie los/zrządzenie Boże, ale ludzka podłość.
Tylko Bóg osądzi sprawiedliwie nie raniąc nikogo. Mój osąd zawsze będzie dla kogoś krzywdzący, bo zbyt często wypływa z niewłaściwych pobudek.
Dialog z Bogiem nie zawsze musi być targowaniem się o dziesięciu sprawiedliwych. Nie musi też być pytaniem o drogę i dobre wybory.
Biblijny człowiek nie boi się Boga sprawiedliwego, boi się człowieka. Boi się, że wpadnie w ręce ludzkiej sprawiedliwości. Tego się boi.
Nazywamy siebie dziećmi Abrahama, dziedzicami danych mu obietnic – ale on przecież nie wiedział tego, musiał żyć, ufając Bogu dzień po dniu.
O Bogu, o człowieku i o nadziei. W rytmie czytań roku liturgicznego.
Garść uwag do czytań na Niedzielę Palmową roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.