Zwyczajnie, bezinteresownie

Garść uwag do czytań na czwartą niedzielę Adwentu roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

W jednej ze starotestamentalnej wizji prorockich Bóg siedzi na wielkim i wyniosłym tronie, a tren jego szaty wypełnia świątynię. Ten obraz Boga, na pewno prawdziwy, jest chyba dość często jedynym, jaki kojarzy się ludziom wypowiadającym słowo „Bóg”. Wielki, majestatyczny. I żądny pochwał. Za swoją mądrość, dobroć i wielkość oczywiście. W sumie – taki trochę egocentryk. Tylko Jego Syn jest jakiś bardziej ludzki . Czy faktycznie wielu ludzi tak o Bogu Ojcu myśli? Może mi się tylko wydaje. W każdym razie czytania czwartej niedzieli Adwentu roku B pokazują zupełnie inne oblicze Boga. Boga zaangażowanego po stronie człowieka, realizującego swój plan doprowadzenia go do nieba  i przede wszystkim mało dbającego o ziemskie zaszczyty.

1. Kontekst pierwszego czytania  2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16

Bohater opowieści pierwszego czytania, król Dawid... Chyba najpiękniejsza postać Starego Testamentu. Prawy, waleczny i mężny. Mimo to pod niektórymi względami ułomny. Ale  imponuje swoim stosunkiem do Boga. Zawsze wiedział kim jest Bóg, a kim on sam. Uderzająca pod tym względem jest choćby scena bezpośrednio poprzedzająca tę, czytaną w IV niedzielę Adwentu, kiedy Dawid, niczym jakimś komediant, tańczy przed przenoszoną właśnie do nowej stolicy Arki Przymierza. I jak tłumaczy swoje postępowanie. Zresztą oddajmy głos Biblii

Wrócił Dawid, aby wnieść błogosławieństwo do swego domu. Wyszła ku niemu Mikal, córka Saula, i powiedziała: «O, jak to wsławił się dzisiaj król izraelski, który się obnażył na oczach niewolnic sług swoich, tak jak się pokazać może ktoś niepoważny». Dawid odpowiedział Mikal: «Przed Panem, który wybrał mnie zamiast ojca twego i całej twej rodziny i ustanowił mnie wodzem ludu Pańskiego, Izraela, przed Panem będę tańczył. I upokorzyłbym się jeszcze bardziej. Choćbym miał się poniżyć w twoich oczach, to u niewolnic, o których mówisz, sławę bym jeszcze zyskał».

Od czego tu zacząć chcąc umiejscowić tę postać od historii Izraela? Trzeba chyba znowu od wyjścia Izraela z Egiptu. A dokładniej, od przybycia Izraela do Ziemi Obiecanej...

To nie było tak, że Izrael przyszedł i sobie tę ziemię zajął. Była przecież zamieszkana przez inne narody. Musiał ją sobie dopiero zdobyć. Proces zdobywania Kanaanu rozciągnięty był na wiele lat. I wbrew sugestiom Księgi Jozuego, szybko się nie zakończył. Końcowych aktów tego podboju dokonał właśnie żyjący na przełomie drugiego i pierwszego tysiąclecia król Dawid.

Choć ostatni z sędziów, Samuel, namaścił Dawida na króla Izraela gdy ten był jeszcze dzieckiem, minęło jeszcze wiele lat zanim faktycznie zaczął on panować nad Izraelem. Wiele jeszcze wycierpiał od pierwszego króla Izraela, Saula, choć był jego wiernym sojusznikiem. I dopiero po jego śmierci i śmierci jego syna, a swojego przyjaciela, Jonatana, zgodził się stanąć na czele Izraela. Wzruszająca to zresztą scena.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg