Jeśli chcemy znaleźć prawdziwą odpowiedź na pytanie, jakimi chciałby nas widzieć Chrystus, to trzeba koniecznie zajrzeć do konstytucji i w jej świetle zobaczyć wszystko inne.
Opowieść pierwsza, część I.
Jaki styl życia zasługuje na miano prawdziwie chrześcijańskiego? Co chrześcijanin to pewnie inna odpowiedź. Jedni akcentują jedno, drudzy preferują inne, a trzeci zwracają uwagę na jeszcze coś zupełnie innego. W powodzi różnych propozycji i stylów łatwo się pogubić. Podobnie jak dawnym faryzeuszom, mogą się człowiekowi poprzestawiać priorytety. Dlatego warto wrócić do źródeł. I spojrzeć na to, czego uczył sam Chrystus.
Łatwo powiedzieć. Ale jak się do tego zabrać? Jak znaleźć klucz, który nie pozwoli na zbytni subiektywizm? Przyznaję, moją ulubioną Ewangelia jest dzieło świętego Marka. Jej druga część to właściwie jedna wielka odpowiedź na pytanie o drogę ucznia Jezusa. Mój notes już dawno zapełnił się wieloma uwagami, które można by wykorzystać próbując odpowiedzieć na pytanie o postawę prawdziwie chrześcijańską. Ale kiedy redakcyjny kolega podsunął myśl, by to wszystko nie tylko spisać, ale i opowiedzieć...
Postanowiłem wybrać inny klucz. Podsunęli mi go politycy rozprawiający o konstytucji. Właśnie: konstytucja Królestwa Bożego. Tak bywa nazywane Jezusowe „Kazanie na górze”! Gdzie, jeśli nie tam szukać podstawowych odpowiedzi na pytanie o ów chrześcijański styl życia!? Zresztą, jak spojrzeć na te trzy rozdziały Mateuszowej Ewangelii widać, że to nie wydumki. Najpierw jest preambuła – dziewięć błogosławieństw. Następnie określenie roli obywateli królestwa, potem odniesienie do przeszłości – Starego Testamentu. A dalej cała seria regulacji dotyczących chrześcijańskiego stylu życia. Na samym końcu – dobitne podkreślenie, ile warte jest chrześcijaństwo, które owych zasad nie przestrzega... Jeśli więc chcemy znaleźć odpowiedź na pytanie, jakimi chciałby nas widzieć Chrystus, to trzeba koniecznie zajrzeć właśnie tam, do konstytucji. To w jej świetle trzeba zobaczyć wszystko inne.
Wspomniałem wcześniej, że chciałem te swoje przemyślenia nie tylko spisać, ale też opowiedzieć. Przyznaję, że łatwiej mi pisać niż mówić. Zwłaszcza do kamery. Pisemną wypowiedź można poprawić, uzupełnić, wygładzić. I myślę, że wielu tych, którzy zaglądają na Wiara.pl, taki sposób komunikacji preferuje. Wiem jednak też, że są ludzie, którzy wolą słuchać. Zwłaszcza jeśli wypowiadanym słowom towarzyszy obraz. Dlatego uległem namowom i postanowiłem swoje przemyślenia przekazać także w ten sposób. Tyle że wersje pisana i mówiona nie będą się ze sobą pokrywały. Owszem, sedno tego, czym chciałbym się podzielić, będzie takie samo. Ale moja opowieść o "Kazaniu na górze" w obu wersjach będzie się jednak znacznie różniła. Przecież byłoby bez sensu, gdybym tylko przeczytał to, co napisałem, prawda?
Zbigniew Mierzwiński, oficjalnie operator kamery i montażysta, a tak naprawdę człowiek, który postanowił z tych moich rozmyślań o "Kazaniu na górze" zrobić film, podsunął pomysł, by wszystko to ułożyć w kilka niezależnych opowieści. Oczywiście, by oglądającego nie zanudzić, podzielonych na odcinki. Pierwsza rozgrywa się w zimowej scenerii Beskidów. Co z tego wyszło? Oglądający ocenią sami.
Stali czytelnicy portalu Wiara.pl pamiętają pewnie, że o preambule owej konstytucji, jaką jest "Kazanie na górze", dziewięciu błogosławieństwach, całkiem niedawno pisałem. Nie ma chyba sensu wyważać otwartych drzwi i znów wchodzić w każde z nich. Przypomnę to tylko. Ale oczywiście dla preferujących wersję filmową to i owo też zostanie opowiedziane....
No to zapraszam... Do czytania kolejnych odcinków i obejrzenia wersji filmowej też :)
Portal Wiara.pl
Kazanie na górze 1
Wszystkie teksty z cyklu można znaleźć TUTAJ
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |