Kapłani zrodzeni przez słowo Boże

Piąta konferencja rekolekcyjna z cyklu "Sztuka czytania Biblii"

Zatem można prawdziwie głosić Słowo Boże, gdy jest ono przyswojone przez głoszącego, gdy jest w skarbcu jego serca, gdy jest tak przyswojone przez niego, że stanowi jego własność, prawdę, o której może zaświadczyć sobą, swoim życiem. To jest możliwe tylko wtedy, gdy kapłan będzie pierwszym słuchaczem słowa Bożego. Owo słuchanie dokonuje się poprzez modlitwę. Tego uczy nas Jezus, gdy usuwał się na miejsce ustronne, by się modlić, by rozmawiać z Ojcem, by rozeznawać wolę Ojca, która była Jego pokarmem (por. Łk 5,15). Bez modlitwy nie doświadczy się mocy słowa, bo nie płynie ona z erudycji, lecz jest owocem działania Ducha Świętego, który, jak mówił Jezus, jest udzielany tym, którzy o Niego proszą Ojca Niebieskiego (por. Łk 11,13). Tylko w ten sposób ludzkie słowo, które udziela głosu temu jedynemu Słowu Boga, będzie słowem prawdziwym, trwałym, na wieczność. Modlitwa sama w sobie jest już aktem posłuszeństwa wobec Boga, jest wyrazem pragnienia słuchania słowa Bożego, otwiera na działanie Ducha obecnego w słowie. Spożywanie słowa, rozsmakowanie się w nim, przyswojenie go sobie dokonuje się poprzez modlitwę, której treścią jest słowo Boga.

2. Głosić Słowo

Kapłan ma być „szafarzem tajemnic Bożych” (1 Kor 4,1). Jan Paweł II w swojej książce „Dar i tajemnica” podkreśla szczególnie znaczenie tego zadania: „Szafarz nie jest właścicielem. Jest tym, któremu właściciel powierza swoje dobra, ażeby nimi zarządzał w sposób sprawiedliwy i odpowiedzialny. Tak właśnie kapłan otrzymuje od Chrystusa dobra zbawienia, ażeby je we właściwy sposób rozdzielał ludziom, do których jest posłany. I dlatego kapłan jest człowiekiem słowa Bożego, człowiekiem sakramentu, człowiekiem «tajemnicy wiary»” (s. 70). Równocześnie kapłan sam zostaje włączony „w tajemnicę «szczególnej wymiany» pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Człowiek oddaje Chrystusowi swoje człowieczeństwo, by mógł się On nim posłużyć jako narzędziem zbawienia. Chrystus zaś przyjmuje ten dar, czyni owego człowieka jakby swoim alter ego”. Stąd też kapłan działa in persona Christi, na co zwraca uwagę Sobór Watykański II w Konstytucji o liturgii:

„Aby urzeczywistnić tak wielkie dzieło, Chrystus jest obecny zawsze w swoim Kościele, zwłaszcza w czynnościach liturgicznych. Jest obecny w ofierze Mszy świętej tak w osobie celebrującego, gdyż «Ten sam, który kiedyś ofiarował siebie na krzyżu, obecnie ofiaruje się przez posługę kapłanów», jak zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi. Jest obecny swoją mocą w sakramentach, tak że gdy ktoś chrzci, sam Chrystus chrzci. Jest obecny w swoim słowie, bo gdy w Kościele czyta się Pismo święte, On sam przemawia. Jest obecny, gdy Kościół modli się i śpiewa psalmy, gdyż On sam obiecał: «Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich»” (Mt 18,20).

W podobnej perspektywie można odczytać powołanie każdego chrześcijanina, powołanego również do udziału w misji prorockiej i kapłańskiej Jezusa. Przemawiający obraz z końca wojny. Zniszczone miasto niemieckiego. Ruiny kościoła, a w niej figura Chrystusa bez rąk. Pod nią kartka z napisanym zdaniem: Nie mam innych rąk jak tylko Twoje. Dodać można: Głos będzie widziany tylko poprzez mój głos, moje słowa, moje świadectwo. Jak czynić Głos widzialnym?

  • Po pierwsze, głosić Chrystusa. Pokusa, by mówić o sobie, by siebie postawić na pierwszym miejscu, wyeksponować własną osobę. Ta pokusa dotyka nie tylko kapłanów. Kapłan ma być jak witraż w kościele. Musi przepuszczać światło, którym jest Chrystus, bo tylko wtedy rozbłyśnie pięknem. Dlatego też św. Paweł w swoich listach gani podziały, które brały się w gminach z powodu rywalizacji między głoszącymi Słowo Boże, a właściwie samych siebie: „Ja jestem od Pawła, a ja od Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa” (1 Kor 1,12). „Niektórzy z zawiści i przekory głoszą Chrystusa… powodowani niewłaściwym współzawodnictwem, obłudnie” (Flp 1,15-17). Paweł uroczyście oświadcza: „Nie głosimy bowiem siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana” (2 Kor 4,5). Trzeba być wiernym uczniem Jezusa, który sam wielokrotnie podkreślał, iż przyszedł pełnić dzieło Ojca. Dlatego też w polemice z Żydami podkreśla: „Ja nie szukam własnej chwały” (J 8,50).
     
  • Po drugie, głosić z pokorą. W głoszenie słowa trzeba zaangażować wszystkie swoje możliwości, całe bogactwo swojej osoby. Znając swój potencjał językowy, pewnie nietrudno pociągnąć słuchaczy, zachwycić ich sobą, skupić na sobie. Tak było też w gminie korynckiej. Paweł staje w pokorze wobec swoich słuchaczy i podkreśla, iż „Chrystus posłał go, aby głosił Ewangelię i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego słowa” (1 Kor 1,17). W przepowiadaniu nie chodzi o wyeksponowania swojej wielkości, ale wielkości Boga. Ona musi nas przejąć, porazić, napawać bojaźnią. To było udziałem Pawła: „Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (1 Kor 2,1-5).
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama