Bolesne tajemnice różańca rozważa ks. Tadeusz Czakański
Grzech czyni spustoszenie w relacjach międzyludzkich, we wnętrzu samego człowieka, odrywa go od źródła życia i miłości, jakim jest Bóg. Jeśli się w życiu czegoś lękać, to właśnie tylko grzechu. Złe myśli, złe czyny, a nawet zaniedbanie dobrego można przyrównać do samobiczowania. W wymiarze społecznym wydaje się, że taką szczególną chłostą nękającą całe narody są akty terroryzmu. Ginie w nich tylu niewinnych ludzi, często nawet i dzieci. Fala terroryzmu, jaka ogarnia współczesny świat, jest jednym z najniebezpieczniejszych zagrożeń światowego pokoju. Z aktami terroryzmu mamy do czynienia również i na mniejszą skalę i w takich środowiskach, jak szkoła, rodzina czy zakład pracy.
Ofiara jest często bezbronna i zwykle niewinna. Poniżanie, wyśmiewanie, molestowanie, zastraszanie i tym podobne zachowania degradujące człowieka, pozbawiające go poczucia godności i wartości, sprawiają, że z ust ofiary wychodzi jęk: czuję się, jakby mnie ubiczowali. Można biczować słowami, można pięścią zaciśniętą, można dłonią otwartą, a nawet wzrokiem. Człowiek, który chce przestrzegać uczciwości w pracy i wszelkich zasad moralnych, staje się niewygodny, staje się wyrzutem sumienia dla innych, staje się bardzo szybko samotnym, białym żaglem.
Różne są rany i często niewymierny, niewyobrażalny ból. Jest takie biczowanie, które dotyka serca. To plotki, obmowy, podejrzenia, zdrady. Rana serca krwawi czasem, choć w niewidoczny dla nikogo sposób, bardziej niż umęczone ciało. Ciosy spadają znienacka i nie można się w żaden sposób obronić. Pozostaje milczenie. Św. Ignacy Antiocheński pisał do św. Polikarpa: „Bądź odporny jak uderzone kowadło". Skąd jednak czerpać siły, aby utrzymać taką odporność?
Jest taki tekst świętego Pawła w Liście do Rzymian, który przynosi umocnienie i pociechę: „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? (...). Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk, czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: »Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce na rzeź przeznaczone«. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował". Wielu było milczących świadków biczowania Jezusa.
Módlmy się, byśmy nie milczeli, gdy inni niewinnie cierpią. Obyśmy umieli stanąć w ich obronie, a jeśli niczego innego nie można uczynić - duchowo uczestniczyli w próbie, którą przechodzą. Solidarność z prześladowanymi ma o wiele głębszy wymiar niż tylko polityczny.
Cierniem ukoronowanie Jezusa
...Jezus, który za nas był cierniem ukoronowany
Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby [chciano] na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic (Iz 53,2b.3)
Św. Siostra Faustyna napisała: „O godzinie dziesiątej ujrzałam Oblicze Pana Jezusa umęczonego. Wtem mi Jezus powiedział te słowa: - Czekałem na Ciebie, aby się podzielić cierpieniem, bo któż lepiej zrozumie cierpienie Moje, jak nie oblubienica Moja? - Przeprosiłam Jezusa za swoją oziębłość, zawstydzona, nie śmiejąc spojrzeć na Pana Jezusa, ale sercem skruszonym prosiłam, aby mi Jezus raczył dać j eden cierń z korony Swojej. Jezus odpowiedział mi, że da tę łaskę, ale jutro (...). Rano, podczas rozmyślania, uczułam bolesny cierń w głowie z lewej strony; cierpienie trwało przez cały dzień, rozmyślałam nieustannie, jak Jezus mógł wytrzymać ból tylu kolców, które są w koronie cierniowej".
Tylko jeden cierń może zadać tyle bólu... Co to jest za ból: duchowy? mistyczny? Tajemnica cierpienia... Dlaczego? Zawsze: dlaczego? Ale właściwie ten, co cierpi, bardziej niż odpowiedzi na to pytanie, szuka ulgi w cierpieniu. Czy cierpienie jest konieczne? Jak z nim walczyć? Czy można prosić o cierpienie? Czy można cierpieniem się dzielić? Ból... ile można go znieść? Jaka jest jego miara, czy to tylko kwestia nerwów, komórek?
Tak naprawdę, wszelki ból można znieść pod jednym tylko warunkiem - uświadomienia sobie, że cierpiał nawet sam Bóg! I że skoro On cierpieniem wysłużył nam zbawienie, to i nasze małe, ludzkie cierpienie ma sens. Nawet jeśli pytamy, dlaczego...
Pewien kapłan powiedział w homilii na temat cierpienia: „Łatwo jest mówić o cierpieniu, ale trudniej jest cierpieć". Ileż prawdy w tych prostych słowach! Nikt nigdy nie zrozumiałby cierpienia, nie cierpiąc. Może dlatego Jezus zechciał dotknąć tego na wskroś ludzkiego doświadczenia? By być blisko nas tak jak nikt? I my jesteśmy najbliżej drugiego człowieka wówczas, kiedy jednoczymy się z nim w cierpieniu, jeśli wraz z nim próbujemy je ogarnąć, zrozumieć, ofiarować.
Może to najbardziej łączy ludzi tu na ziemi? Bo jest prawdziwą, bezinteresowną miłością...
A kiedyś, w wieczności, w Domu Ojca, kiedy cierpienie zniknie - pozostanie już tylko miłość.
Módlmy się, byśmy nigdy nie zadawali innym cierpienia. Przeciwnie - by nasza łagodność, dobroć i współczucie niosły naszym bliźnim ukojenie, wydobywały pojedyncze ciernie, jakie tkwią w ich ciałach, a przede wszystkim w duszach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |