Nie wystarczy wierzyć. Trzeba również uświadomić sobie, w kogo się wierzy.
Głupstwo krzyża
Święty Paweł ośmiela się głosić Chrystusa ukrzyżowanego, który jest „zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan", w przeciwieństwie do potężnego Boga cudów (Żydzi) i Boga rozumu (Grecy). Ten Chrystus rozczarowuje zarówno tego, kto chciałby „Go wystawiać na próbę", aby nieustannie czynił cuda (por. Ps 95,8-9), jak i tego, kto zamierzałby Go użyć do nadania większej wagi własnym rozważaniom.
Dziś ekwiwalentem Boga „potężnego" mógłby być Bóg używany jako poparcie rządzących, Bóg olbrzymich struktur, spektakularnych organizacji, propagandy, olbrzymich przedsięwzięć, mass mediów, potężnych aparatów biurokratycznych i administracyjnych.
„Bóg mądrości" poszukiwany przez kulturę hellenistyczną mógłby być Bogiem ideologii, doktrynalnych twierdzeń i uczonych spekulacji.
„Paweł przynagla do szukania Boga tam, gdzie nikt nigdy nie wyobrażałby sobie Go znaleźć: na krzyżu (wyraz Jego wierności małym, wykluczonym i biednym)" (R. Fabris).
Głupstwo i zgorszenie krzyża zobowiązują do tego, aby na nowo zobaczyć i odrzucić bałwochwalcze obrazy Boga (i praktyczne postawy, które z tego wynikają).
„Jeśli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie" (J 4,48).
Bóg objawiany przez Chrystusa nie jest Bogiem cudownych znaków, ale Bogiem wiernej miłości. Jezus, aby zbawić, nie robi żadnego popisu mocy, ale pokazuje słabość, aby przekonać, nie prowadzi zawiłych rozumowań, ale daje dowód swojej „szalonej" miłości do ludzi.
Kult
„Oczyszczenie" świątyni przez wypędzenie kupców (opowiadanie Jana zwięzłe, żywe i niezwykle przekonujące) oznacza także oczyszczenie Bożego obrazu: Boga kultu.
Postarajmy się to dobrze zrozumieć. Jezus nie znosi kultu ani nawet o tym nie dyskutuje. Poddaje w wątpliwość sposób zrozumienia kultu jako bazaru, handlu wymiennego („ja tobie daję to, a ty jesteś zobowiązany dać mi tamto", oczywiście z zamiarem osiągnięcia z tej wymiany osobistej korzyści).
Jezus „wypędza" bezlitośnie kult rozumiany jako usiłowanie przeciągnięcia Boga na swoją stronę, udobruchania Go, nakłonienia do przymknięcia oka na nasze grzechy (zwłaszcza na niesprawiedliwości popełnione na szkodę bliźniego), dzięki jakiemuś zewnętrznemu hołdowi lub darowi.
Nie, Bóg się nie nadaje do takiego kupczenia.
Bóg nie jest żądnym zaszczytów faraonem.
Bóg nie jest wymagającym, gnębiącym poborcą skarbowym (nawet tego podatku zwanego pacierzem).
Świątynia zawładnięta przez kupców może sugerować ideę Boga „handlarza".
Bóg jednak ofiaruje się za darmo.
Nie można kupić Jego względów.
Pieniądz nigdy nie może zająć miejsca „chwały".
W świątyni należy odprawiać jedynie liturgię bezinteresownej miłości.
Świątynia musi być przede wszystkim „domem", ponieważ Bóg w niej mieszka: „Dom Ojca mego..."
Relacja z tym Bogiem ma charakter rodzinny, domowy, przepojony zawierzeniem i spontanicznością, miłością, a nie strachem.
W „domu" wszystko jest wspólne. „Wszystko należy do wszystkich" (Mateos-Barreto).
Z pewnością nie znika przy tym prawo, cuda, rozum i kult.
Chrześcijanin jednak wie, że kiedy „wzywa Boga", odnosi się do kogoś żywego...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |