Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Bolesne tajemnice różańca rozważa o. Augustyn Pelanowski OSPPE
Tak będzie i z nami. Jeśli chcemy żyć ciągłym ofiarowywaniem się Bogu i wypełniać Jego wolę, czyli rozczytywać tę wolę w Biblii i głosić ją innym, narazimy się na podobne ataki jakich doznawał Jeremiasz, a może nawet na śmierć jaka spotkała Jezusa.
Czy ktoś tego chce? Czy chcesz być stratowany przez tych, którym będziesz pomagał Słowem Boga? Czy chcesz być znienawidzony przez tych, którym będziesz przypominał o miłości Jezusa? Czy chcesz być oszukany, wyśmiany i odrzucony przez tych, dla których będziesz czynił wszystko, aby byli zbawieni? To jest misja Jezusa.
Zmiażdżony baranek
W pewnym kościele w Norwegii, na wieży umieszczona jest płaskorzeźba baranka. Wszyscy zwiedzający pytają, dlaczego umieszczona jest w tak dziwnym miejscu. Otóż w średniowieczu, kiedy budowano wieżę, jeden z murarzy spadł z rusztowania. Wszyscy myśleli, że zginął. Okazało się jednak, że gdy spadał, pod wieżą przechodziło stado owiec i baranów. Kiedy ludzie podbiegli do miejsca jego upadku, okazało się, że murarzowi nic się nie stało, ale zupełnie zmiażdżył barana, na którego spadł. Tak właśnie wygląda misja Jezusa - stać się zabitym Barankiem, aby nas uratować. Wziąć na siebie ciężar czyjegoś upadku i stać się takim baranem, kozłem ofiarnym, aby tylko kogoś uratować. W naszym języku, kiedy mówimy do kogoś: „baranie", określamy go jako osobę, która jest naiwna i dała się oszukać. Baran to ktoś głupi. I właśnie o to chodzi! Trzeba dać się nawet oszukać, aby komuś przybliżyć Chrystusa!
Victor Hugo w „Nędznikach" opisał historię galernika, który okradł jakiegoś prałata. Niestety, dźwigając skradzione srebra, wpadł w ręce żandarmów. Ci przyprowadzili go do właściciela i wtedy, ku ogromnemu zaskoczeniu złodzieja, prałat powiedział żandarmom, że sam wysłał owego człowieka, aby sprzedał te sprzęty. W ten sposób go uratował. Uratować kogoś, to stracić coś z siebie. Czy jesteś na to gotowy?
Jezus wskazywał uczniom, że musi iść do Jerozolimy i wiele wycierpieć od arcykapłanów, starszych i uczonych w Piśmie. On musiał! Musiał, czyli bardzo chciał być wyśmiany, osadzony, obnażony, biczowany, ukrzyżowany... Ta Jego wola mnie przeraża.
Nie tak dawno na modlitwie Pan dał mi słowo o Jezusie, stojącym przed Kajfaszem, który Go oskarżał, a wreszcie nazwał bluźniercą. A Jezus to przyjął! Wtedy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że po tym słowie powinienem prosić Jezusa, aby i mnie wszyscy uznali za bluźniercę. Szczytem modlitwy byłoby wtedy poprosić Jezusa: „Panie pozwól mi być aż tak podobnym do Ciebie, aby moi bracia we wspólnocie uznali mnie też, jak Ciebie, za bluźniercę!"
Kimś takim na pewno była święta Joanna d'Arc. Umarła dla tych, którzy ją zdradzili. Dała zwycięstwo tym, którzy przygotowali dla niej stos.
Ale nie odważyłem się Go o to poprosić. Zupełnie jak Piotr usiadłem na boku w kaplicy i wystraszyłem się. Czułem, że w moim sercu jest zupełnie inne pragnienie, takie samo, jak w sercu Piotra: „Panie, niech Cię Bóg broni, niech nigdy to na mnie nie przyjdzie".
Kto chce iść za Jezusem musi być gotowy na to, że zmarnuje swoje życie, że zmarnuje szansę na udane - po ludzku - życie, że zostanie oszukany, zdradzony i że powinien się modlić nawet za tych, którzy go zdradzili. Powinien ofiarować się za tych, którzy go prześladują. To jest ofiara.
Jezus mówi: „Kto chce zachować swoje życie straci je, a kto starci je z mego powodu, zachowa je" (Mt 10,39). To znaczy, że ten, kto w swoim życiu przeżyje stratę, przegra, zostanie pozbawiony czegoś lub kogoś i uczyni to świadomie, żeby tylko naśladować Jezusa, zyska życie wieczne.
Strata. To bardzo złowieszcze słowo. Stracić życie można dosłownie, w jednym momencie, na przykład w męczeńskiej śmierci. Ale można też tracić całe życie, wszystko, grosz po groszu, ukochane osoby, upragnione marzenia, zdrowie i siły, czas i nerwy dla innych z powodu Chrystusa. Zawsze się tego bałem. Pan wzywa nas do powolnej utraty wszystkiego o co ludzie walczą, starają się, w czym upatrują bogactwo, siłę, pozycję, prestiż, bezpieczeństwo swych uczuć, zrealizowanie marzeń i ambicji. Pomyśl przez chwilę, co najbardziej chciałbyś osiągnąć w swoim życiu?
A kiedy już to zobaczysz, pomyśl, że miłą Bogu ofiarą byłoby to, gdybyś już teraz Mu powiedział... Wyrzekam się tego dla Ciebie.
Pomyśl, czego najbardziej się boisz?
Czy masz odwagę Mu powiedzieć: Chcę to przyjąć dla Ciebie!
Czy masz już odwagę?
Padlina
Jezus powiedział kiedyś takie słowa: „Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy" (Mt 24,28). W greckim tekście jest napisane, że chodzi o orły, a padlina jest nazwana zwłokami (to ptoma). Tym samym słowem Ewangelia nazywa też zwłoki Jezusa i Jana Chrzciciela. To nam dużo mówi.
Padliną, o której mówi Jezus jest Jego śmierć, Jego poświęcenie się dla świata ludzi. Orłami czy sępami są dusze, które nasycą się Jego śmiercią, aby miały życie wieczne. Ale pomyśl, czy te padlinożerne ptaki nie wzbudzają wstrętu?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |