Wierzyć oznacza. przyjąć to, co niemożliwe jako program własnego życia.
Strach przed grobem czy strach przed życiem?
Nie możemy świętować Wielkanocy, jeśli nie jesteśmy gotowi na to, aby zakwestionować nasze postępowanie i zrewidować naszą skalę wartości.
Święto, które wpływa na decyzje, na głębokie orientacje naszego istnienia, które nie rozpala w nas woli życia jako „nowego stworzenia", które nie sieje w naszym sercu niepokoju i tęsknoty za inną przyszłością, za tym, co „niemożliwe", a przez to pilne, jest parodią chrześcijańskiego święta.
Obchodzić uroczystości Wielkanocy nie oznacza zaglądać pobożnie do pustego grobu, ale odczytać znaki, przyjąć w wierze objawienie, świadectwo (nikt nie jest w stanie zrobić sprawozdania, kroniki faktu Zmartwychwstania. Jeśli nawet zaczaiłby się na miejscu jakiś reporter, fotograf czy kamerzysta telewizyjny -nowoczesny odpowiednik straży postawionych do nadzorowania grobu - nie mieliby nic do zaprezentowania. Wiara w Zmartwychwstanie rodzi się ze słowa, głoszenia Ewangelii, a nie z „widzenia"), a przede wszystkim wejść w ślady Zmartwychwstałego, pozwolić, aby nas spotkał, „rozpoznać Go" - jak Maria Magdalena - kiedy zawoła nas po imieniu (J 20,16).
Przede wszystkim pozwolić też, aby On pokonał nasz strach najtrudniejszy do uleczenia: strach przed wyjściem z grobu...
Świadkowie rzeczy niewiarygodnych
Strach został więc pokonany. Noc się skończyła. Narodził się nowy świat.
Ten kamień z grobu, który nas zamurował w naszym starym, walącym się świecie, trudnym do mieszkania, dusznym, który nas więził, a przede wszystkim, z którym już się pogodziliśmy, został przez Chrystusa daleko odsunięty.
Musimy z Nim wyjść z więzienia. On pozwala nam przejść do nowego świata. On, który jest naszym „przejściem", naszą Paschą.
Zobowiązuje nas, abyśmy opuścili stary, niedołężny świat i pozwolili przyprowadzić się do Ziemi Obiecanej. Od niewoli do wolności. Od naszego nędznego wyrachowania do powszechnego królestwa.
Dzięki temu „przejściu" możemy wyjść z ciemnej celi, nawet jeśli oczy z trudem znoszą światłość, która wychodzi nam naprzeciw.
Chrystus powierza nam nowy i nietknięty świat. Jedyna rada, jakiej nam udziela, to aby nie wracać, nawet po to, by odzyskać nasze nędzne nosze.
Musimy przeciąć mosty łączące nas z tym, co stare, z nienawiścią, podziałami i egoizmem.
Musimy przyzwyczaić się do światła, miłości, wolności i pokoju.
Wszystko zaczyna się od nowa.
Każdy z nas jest początkującym w tym życiu.
Powinniśmy o tym wiedzieć.
Bóg dotrzymuje słowa.
Bóg jest Panem rzeczy niemożliwych.
Bóg objawia się w tym, co niewiarygodne.
Ostatnie słowo miała miłość.
Słabość wzięła górę nad siłą, przemocą i nienawiścią.
Przebaczenie wzięło odwet na zdradzie, opuszczeniu, tchórzostwie, podłości i przebiegłym wyrachowaniu.
Bóg odsunął kamień, który zmumifikował naszą nadzieję.
Już nic nie powinno wzbudzać w nas lęku.
On wysyła nas na drogi naszego świata, aby glosie życie tam, gdzie panuje śmierć, pośród gradu pocisków, na pola eksterminacji, tam, gdzie działają zabójcze dłonie, gdzie człowiek nadal wyrzucany jest na śmieci.
Świadkowie rzeczy niewiarygodnych.
Kibice nadziei.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |