Najbardziej owocne jest słowo Boże, a po nim pisma ojców i żywoty świętych.
Najlepszą porą dla lektury słowa Bożego jest ranek, dla żywotów – czas po obiedzie, dla ojców – niedługo przed snem.
Można więc codziennie dotykać wszystkiego po trosze.
Przy takich zajęciach należy ciągle mieć na uwadze główny cel – wypisanie w świadomości prawd i pobudzenie ducha. Jeśli nie sprawia tego czytanie i rozmowa, to są one próżnym łaskotaniem smaku i słuchu, bezużytecznym mnożeniem pytań. Jeśli dokonuje się tego rozumnie, to prawdy umacniają się i pobudzają ducha, jedno pomaga drugiemu; jeśli zaś ktoś odstępuje od prawidłowego wzoru, to nie ma ani jednego, ani drugiego: prawdy są wtłaczane do głowy jak piasek, a duch stygnie i czerstwieje, staje się pyszny i wyniosły.
Głębokie wyrycie prawd w świadomości to nie to samo, co ich zbadanie. Potrzeba tu jednego: wyjaśnij sobie prawdę i utrzymuj ją w umyśle dopóty, dopóki nie stopi się z nim bez dowodów, ograniczeń, jakby samym tylko swym obliczem.
Stąd też za najłatwiejszy uznać można słusznie następujący sposób. Otóż wszystkie prawdy zawarte są w katechizmie. Każdego ranka wybieraj więc stamtąd jakąś prawdę i wyjaśniwszy ją sobie, noś ją w umyśle i żyw się nią, jak długo będzie karmiła się nią dusza – dzień, dwa lub więcej; to samo uczyń z drugą, i tak – do końca. Jest to sposób łatwy i przydatny dla każdego. Kto nie umie czytać, niech zapyta o jakąś jedną prawdę i chodzi z nią.
Widzimy, że wszystkich dotyczy zasada: uświadamiaj sobie prawdy w taki sposób, by cię pobudzały. Sposoby zaś jej realizacji są rozmaite, nie da się wskazać jednego.
A więc czytanie, słuchanie, rozmowa, które nie umacniają prawd i nie poruszają ducha, muszą być uznane za nieprawe, odbiegające od prawdy. Jest to choroba wynikająca z nadmiernej lektury podejmowanej dla samej tylko ciekawości, kiedy tylko rozum śledzi sens czytanego tekstu, nie doprowadzając treści do serca, nie dając mu w niej zasmakować.
Jest to nauka marzycielstwa, która nie buduje, nie poucza, lecz burzy, zawsze prowadząc do wyniosłości. Całą sprawę, jak już mówiłem, da się sprowadzić do tego, co następuje: wyjaśnij sobie prawdę i utrzymuj ją w umyśle, aż zasmakuje w tym serce. Święci ojcowie mówią prosto: pamiętaj, utrzymuj w umyśle, miej przed oczyma.
***
Teofan Rekluz, Słowa o modlitwie, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC