Garść uwag do czytań na XIII niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Gdzie można spotkać najwięcej znajomych? Coraz częściej odkrywam, że na cmentarzu. Wielu już ich tam. Stojąc nad ich grobami widzę obrazy sprzed wielu lat. Widzę ich uśmiechy, żarty, ich milczenie. Tak, gdyby śmierć miała ostanie słowo, nasze życie byłoby koszmarem. I nic nie miałoby sensu. No bo po co doświadczać miłości i piękna, skoro nawet zwykłe wspomnienie takich chwil odejdzie nieuchronnie w niepamięć? To boli. Bardzo. A jak boli, to potrzebny znieczulacz. Jakikolwiek... Na szczęście Boga nie cieszy śmierć. Choć czasem może wydawać się inaczej, zaplanował dla człowieka życie. I o tym są czytania tej niedzieli.
1. Kontekst pierwszego czytania Mdr 1,13-15;2,23-24
Księga Mądrości to jedna z ostatnich ksiąg Starego Testamentu. W porządku chronologicznym oczywiście, nie jeśli chodzi o umieszczenie w kanonie. Wedle naukowców powstała dopiero w II wieku przed Chrystusem. Jej językiem oryginalnym jest nie hebrajski czy aramejski, ale greka. Z tego powodu nie zaliczają jej do Pisma Świętego ani żydzi, ani protestanci. Zawiera jednak bardzo wiele ciekawych myśli. I jest świadectwem rozwoju w Izraelu wiary w życie po śmierci. Przecież w najstarszych księgach nie ma nie tylko zmartwychwstania człowieka, ale i życie wieczne to jakiś szeol, w którym duch człowieka jest, ale jakby go nie było; jakby był samym cieniem. Księga Mądrości, wraz z pochodzącą z tego samego czasu 2. Księgą Machabejską idzie już w innym kierunku. Tym, który sam Jezus potwierdzi swoim zmartwychwstaniem.
Pierwsze czytanie tej niedzieli to połączone ze sobą dwa dość odległe fragmenty tej księgi. Gdy czytać ją od początku i razem z opuszczonymi wersetami widać, że autor nie tyle koncentruje się w niej na życiu wiecznym ile na sprawiedliwości, która do takiego życia prowadzi. I ostrzega, że „błędne życie” prowadzi do zguby...
Przytoczmy cały wielki fragment tej księgi. Bo jest piękny :). No i brzmi niezwykle współcześnie. Tekst czytania – pogrubioną czcionką.
Nie dążcie do śmierci przez swe błędne życie,
nie gotujcie sobie zguby własnymi rękami!
Bo śmierci Bóg nie uczynił
i nie cieszy się ze zguby żyjących.
Stworzył bowiem wszystko po to, aby było,
i byty tego świata niosą zdrowie:
nie ma w nich śmiercionośnego jadu
ani władania Otchłani na tej ziemi.
Bo sprawiedliwość nie podlega śmierci.
Bezbożni zaś ściągają ją na siebie słowem i czynem,
usychają, uważając ją za przyjaciółkę,
i zawierają z nią przymierze,
zasługują bowiem na to, aby być jej działem.
Mylnie rozumując, mówili sobie:
«Nasze życie jest krótkie i smutne.
Nie ma lekarstwa na śmierć człowieczą,
nie znamy nikogo, kto by wrócił z Otchłani.
Urodziliśmy się niespodzianie
i potem będziemy, jakby nas nigdy nie było.
Dech w nozdrzach naszych jak dym,
myśl jak iskierka z uderzeń serca naszego:
gdy ona zgaśnie, ciało obróci się w popiół,
a duch się rozpłynie jak niestałe powietrze.
Imię nasze pójdzie z czasem w niepamięć
i nikt nie wspomni naszych poczynań.
Przeminie życie nasze jakby ślad obłoku
i rozwieje się jak mgła,
ścigana promieniami słońca
i żarem jego przybita.
Czas nasz jak cień przemija,
śmierć nasza nie zna odwrotu:
pieczęć przyłożono, i nikt nie powraca.
Nuże więc! Korzystajmy z tego, co dobre,
skwapliwie używajmy świata w młodości!
Upijmy się winem wybornym i wonnościami
i niech nam nie ujdą wiosenne kwiaty:
uwijmy sobie wieniec z róż, zanim zwiędną.
Nikogo z nas braknąć nie może w swawoli,
wszędzie zostawmy ślady uciechy:
bo to nasz dział, nasze dziedzictwo!
Udręczmy sprawiedliwego biedaka,
nie oszczędźmy wdowy
ani wiekowej siwizny starca nie uczcijmy!
Nasza siła będzie nam prawem sprawiedliwości,
bo to, co słabe, gani się jako nieprzydatne.
Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny:
sprzeciwia się naszym sprawom,
zarzuca nam łamanie prawa,
wypomina nam błędy naszych obyczajów.
Chełpi się, że zna Boga,
zwie siebie dzieckiem Pańskim.
Jest potępieniem naszych zamysłów,
sam widok jego jest dla nas przykry,
bo życie jego niepodobne do innych
i drogi jego odmienne.
Uznał nas za coś fałszywego
i stroni od dróg naszych jak od nieczystości.
Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy
i chełpi się Bogiem jako ojcem.
Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa,
wybadajmy, co będzie przy jego zejściu.
Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym,
Bóg ujmie się za nim
i wyrwie go z ręki przeciwników.
Dotknijmy go obelgą i katuszą,
by poznać jego łagodność
i doświadczyć jego cierpliwości.
Zasądźmy go na śmierć haniebną,
bo - jak mówił - będzie ocalony».
Tak pomyśleli - i pobłądzili,
bo własna złość ich zaślepiła.
Nie pojęli tajemnic Bożych,
nie spodziewali się nagrody za prawość
i nie docenili odpłaty dusz czystych.
Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka -
uczynił go obrazem swej własnej wieczności.
A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła
i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |