Psalm 128 (127) znajdziemy także wśród proponowanych w lekcjonarzu na Msze ślubne. I często bywa wybierany.
Przedstawia przecież obraz idealnej i wymarzonej rodziny: dzielna małżonka i liczne dzieci, dokładniej – synowie (takie były odczucia przed wiekami). I oczywiście atmosfera spokoju, bezpieczeństwa i ciepła w rodzinnym domu.
To obraz zawarty w jednej ze strof. W nagłówku jest jednak uwaga: „Pieśń stopni”. Zatem była to pieśń śpiewana przez pielgrzymów, gdy tuż przed celem wędrówki wspinali się po długich, kamiennych stopniach z głębi doliny na świątynne wzgórze w Jerozolimie. Przecież szli po to, by na Syjonie, w świętym domu Pana, uprosić błogosławieństwo.
Jedno błogosławieństwo, ale podwójne. Dla dwóch domów – dla świętego miasta Jeruzalem z całym Izraelem oraz dla każdego swojego domu. Bo nie ma ani szczęśliwego domu ani spokojnego kraju bez Boga. I nie ma pokoju w rodzinach, jeśli brakuje go w narodzie. Dlatego w psalmie prośba o to podwójne błogosławieństwo stanowi całość.
A gdy pokój nad krajem się utrwali – będziesz mógł „oglądać potomstwo swych dzieci”. Bo pielgrzym nie tylko na dziś o błogosławieństwo prosi, a na przyszłość odległą.