Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »18 kwietnia 2016 roku umarł człowiek. „I co z tego”? Ktoś zapyta „przecież codziennie ktoś umiera”. „Jednego mniej” - powie ktoś inny.
Co się z nami stało? Dlaczego nie potrafimy ani myśleć, ani mówić, czy pisać o rzeczach pięknych, do których jesteśmy powołani. Dlaczego nie potrafimy uwierzyć Bogu, że Jego obietnica wiecznego z Nim życia jest czymś realnym, a Bóg nas nie okłamał? Dlaczego nie potrafimy uwierzyć w Ewangelię Zmartwychwstałego Chrystusa?
Może dlatego, że świat, w którym żyjemy stara się wszystkimi możliwymi sposobami odwrócić naszą uwagę od oferty zbawienia, którą przygotował dla nas Bóg? Ewangelista Jan relacjonuje scenę, która pokazuje, że Zmartwychwstałego Pana spotykamy również wtedy, gdy doświadczamy niepowiedzeń, mimo naszych usilnych starań (por. J 21, 1-7). Uczniowie spędzają noc na łowieniu ryb, jednak ich wysiłek nie przynosi oczekiwanych rezultatów, a ich sieci pozostają puste. Rozczarowani, a może rozgoryczeni i zmęczeni płyną do brzegu, na którym spotykają człowieka, który każe im zarzucić sieci po prawej stronie łodzi. Wyobraź sobie, że harujesz jak dziki osioł, ale Twój wysiłek nie przynosi owoców. Szef jest z Ciebie niezadowolony i powierza zadanie, który Ty miałeś wykonać komuś innemu. Albo stukasz wiedzę jak dzięcioł, a na egzaminie otrzymujesz pytanie, na które nie znasz odpowiedzi i czeka Cię poprawka (i tylko mi nie mów, że student bez jedynki jest jak żołnierz bez karabinu, bo mi się cnota cierpliwości wyczerpie!). Wtedy, kiedy czysto po ludzku poniosłeś kompletną porażkę, spotykasz człowieka, który mówi Ci: „spróbuj jeszcze raz, tylko inaczej” i daje Ci konkretne wskazówki co powinieneś zrobić, aby tym razem się udało. Nieznajomy, którego uczniowie spotkali na brzegu jeziora powiedział, aby ci zarzucili sieci po prawej stronie łodzi, a znajdą to, czego szukają (por. J 21,6) i po wykonaniu tego polecenia uczniowie nie potrafią udźwignąć sieci. Wtedy „uczeń, którego Jezus miłował” rozpoznaje, kim jest człowiek stojący na brzegu: „«To jest Pan!»” (J 21, 7). Zmartwychwstały Chrystus zmienia całą noc daremnych wysiłków w poranek pełen pełen życia i miłości.
W słowach: „To jest Pan” (J 21,7) zawarte jest również wskazanie dla mnie. Gdy powtarzam je na koniec każdego działania, które nie przynosi spodziewanych owoców; podczas trudnych rozmów; nierozwiązywalnych problemów, wtedy nad nocą mojej niemocy jaśnieje poranek nadziei, że jeszcze nie wszystko stracone, że wystarczy «zarzucić sieci po prawej stronie łodzi», czyli spróbować jeszcze raz, ale tym razem z Bogiem. Zmartwychwstanie daje mi nadzieję, że moje życie będzie udane, nawet wtedy gdy wiele spraw z pozoru będzie wyglądało na beznadziejne, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Na koniec przypominają mi się słowa Moderatora Wspólnoty, której jestem (sympatycznym) Sympatykiem: „Nie możesz być zamknięty na prawdę Bożą, bo (…) rozminiesz się ze zbawieniem w Jezusie. Jeśli Bóg tak wspaniałe rzeczy przygotował dla Ciebie, to lekceważąc głoszoną Ci (…) Ewangelię, sam się ich pozbawisz. Przez całą wieczność, która nie ma końca, będziesz miał nie tylko chandrę z powodu tego, że odrzuciłeś takie dobra, ale będziesz strasznie cierpiał, bo bezpowrotnie rozminiesz się z Twoim odwiecznym przeznaczeniem, podczas gdy wierzący będą uczestniczyć we wspaniałości i chwale nieba”.
Nie przychodź do Boga z litanią próśb i wymagań spisaną na liście długości papieru toaletowego. Przychodź po to, aby spotkać się z żywym Bogiem, który chce Ci powiedzieć, że ponad Twoimi niepowodzeniami, cierpieniem, niezrozumieniem ze strony bliskich Ci osób istnieje jeszcze życie wieczne i że On daje Ci w tej konkretnej chwili nadzieję na to, że życie nie kończy się na krzyżu, a Twoje zmartwychwstanie będzie trwało wiecznie. Dlatego powtarzam za osobami, które po usłyszeniu informacji o śmierci Pana Miecia jedna za drugą zgodnie powtarzały: „Do zobaczenia, Panie Mieciu. Do zobaczenia w ramionach Ojca w niebie”.