Słucham znajomego. Opowiada o cwaniakach oszustach i wyzyskiwaczach. Krew się burzy.
Patrzę na jesienne zdjęcie gór. Tak, to piękno to moje bogactwo. Przepełnia radością moje serce bardziej niż nowa komórka czy nawet perspektywa możliwości kupienia Rolls-Royce'a. Póki moje oczy jeszcze widzą, nikt mi go zabrać nie może. A najlepsze, że nawet jeśli inni widzą to samo, skarbu wcale nie ubywa.
Czytam Amosa, który przytacza oczekiwania bezbożnych: „Kiedyż minie nów księżyca byśmy mogli (...) kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów”. I dodaje Amos, co mówi o tym Bóg: „Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków”.
Co mi tam cwaniaki, oszuści i wyzyskiwacze? Mojego bogactwa i mojej nadziei nie są mi w stanie odebrać.
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.