Jeśli masz się o coś w życiu troszczyć, niech to będzie przyjaźń z Chrystusem.
Po cudownym rozmnożeniu chleba, o którym mówi Ewangelia św. Jana (6,1-15) Jezus nakazuje uczniom zebrać ułomki i w efekcie owych zbiorów zebrano dwanaście koszy, czyli tyle, ilu było Apostołów. Jednak słowa: „(...) aby nic nie zginęło” (J 6,12) mogą być nie zrozumiałe. Dlaczego Jezusowi zależało na kawałkach chleba leżących w trawie? Skąd troska Syna Bożego o resztki jedzenia?
Ułomki, o których mówi Ewangelia to «Boże okruszki». Takim okruszkiem jesteś Ty i ja, ale również Ci, którzy zostali odrzuceni, zapomniani i zepchnięci na margines życia z powodu swojej grzeszności. Zaś kosze, które pomieściły ułomki symbolizują Kościół, który nikogo nie odrzuca. Tak, wiem..., że czytając te słowa przed oczami może pojawić Ci się obraz tego czy innego duchownego, który zachował się w ten czy inny sposób; obraz chrześcijanina, który zapomniał czym jest miłość bliźniego i Kto jest źródłem tej Miłości. Jednak jeśli przestałeś się modlić, albo chodzić do kościoła z powodu ucznia Chrystusa, od którego doznałeś krzywdy, to tak, jakbyś przestał chodzić do dentysty po to, by zrobić przegląd lub wyleczyć ząb, bo podczas ostatniej wizyty dentysta sprawił Ci ból!
Spróbuj sobie wyobrazić resztki chleba walające się po łące, przeżute i wyplute, rozwiewane przez wiatr, deptane przez ludzi, nie nadające się do spożycia, nie nadające się do niczego, a mimo to troskliwie zebrane do koszy przez Apostołów. Każdy, kto czuje się niepotrzebny, rozdarty, bezwartościowy, odrzucony czy wypluty ma miejsce w Chrystusowym Kościele. Każdy był przez Boga chciany i każdy jest kochany, i nawet ten malutki okruszek, którego nikt nie zauważa jest Bogu potrzebny i On chce mieć go zawsze blisko siebie. Jak możesz w to wątpić, skoro Jezus zasiadał do stołu z celnikami i grzesznikami?! Dlatego jeśli masz się o coś w życiu troszczyć, niech to będzie przyjaźń z Chrystusem. Bez niej wszystko będzie tylko namiastką tego, czym mogłoby być, również Twoje spojrzenie na siebie i innych ludzi, na inne «Boże okruszki».
Św. Paweł Apostoł pisze w ten sposób: „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu tam mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie szlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co w ogóle nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest unicestwić” (1 Kor 1,26-28). Same ułomki! Musimy umieć dostrzec łaskę jaka jest ukryta w Bożym zaproszeniu do udziału w Jego Królestwie, które jest skierowane również do tych, którym współczesny świat nie ma nic do zaoferowania, bo w oczach świata są kimś gorszym, są ludźmi drugiej kategorii.
Pamiętam, jak jeden ze znajomych wspomniał kiedyś, że starał się zaimponować przyjacielowi używając wyszukanego słownictwa i chciał zabłysnąć elokwencją po to, by poczuć się docenionym; chciał, aby jego słuchacz się nim zachwycił, a tymczasem skończyło się na wewnętrznym upokorzeniu, bo zawsze ilekroć dąży się do wywyższenia, można z głuchym łoskotem runąć w dół. Często w takiej sytuacji, kiedy jesteśmy niedocenieni, okazuje się, że oczekiwaliśmy przecenienia, dlatego jakąż ulgą może stać się dla człowieka powiedzenie sobie: „jestem UŁOMKIEM”, jaką lekcją pokory, kiedy powie: „jestem Bożym OKRUSZKIEM”.
Michael Ball zwrócił uwagę na niezwykłą hojność Syna Bożego, nie tylko podczas rozmnożenia chleba, ale również podczas innych cudownych znaków i nazwał ją „niekontrolowaną rozrzutnością”. Cuda bowiem często świadczą o tym, że Bóg mając tak wielką potrzebę obdarowywania człowieka przekracza granice ludzkiej wyobraźni o Jego łaskawości. Pięć tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci miało co jeść, i jeszcze zostały ułomki, a zapewne wielu z nich zabrało ze sobą zapasy na drogę.