Bóg chciał, aby człowiek modlił się nie tylko o dary nadprzyrodzone, ale i o chleb powszedni.
Potem Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: «Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?» A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać». Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: «Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?» Jezus zatem rzekł: «Każcie ludziom usiąść!» A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: «Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło». Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów (J 6,1–13).
Bóg Żywy jest nie tylko Dawcą życia duchowego, ale i fizycznego. Jest jakiś bardzo głęboki związek między życiem fizycznym i życiem duchowym. Utrata duchowego życia przez oderwanie się od Boga życia, spowodowała utratę życia fizycznego przez rozpad złożonej natury człowieka. Duch ludzki oderwany od Boga nie ma już w sobie tej ożywczej siły, która ogarniając ciało, chroniła je skutecznie przed śmiercią. Ale tak, jak rozpad ludzkiej istoty rozpoczął się od zerwania tego górnego ogniwa wiążącego ducha ludzkiego z Bogiem w poznaniu, miłości i posłuszeństwie, tak i odnowa ludzkiej istoty rozpoczyna się w duchu przez nawiązanie na powrót witalnej więzi z Bogiem przez łaskę, by doprowadziła aż do zmartwychwstania i wiecznego życia ciała. Pełna definicja śmierci, to więc nie jest rozłączenie duszy od ciała, ale odpadnięcie duszy a przez to całego człowieka od Boga.
Między życiem fizycznym a życiem duchowym jest więc jakaś ciągłość, chociaż życie fizyczne może się przez krótki czas utrzymać bez życia duchowego, a życie duchowe może się nawet długo utrzymać bez życia fizycznego. Atoli pełnia życia duchowego ożywi i ciało, a będzie to zmartwychwstanie. Dlatego można przypuszczać, że dusze świętych, chociaż widzą Oblicze Boga i są szczęśliwe, to jednak w dniu ostatecznym świata otrzymują jeszcze większy dopływ duchowego życia, które się tak w nich spotęguje, że stanie się zdolne wywołać ciało z prochu do życia wiecznego.
I jedno i drugie życie ma pokarm swój, którym się odżywia. Życie duchowe żywi się Bogiem i tylko Bogiem przez poznanie Jego i miłość. Życie duchowe musi więc być widzeniem Boga. Tam gdzie nie ma widzenia Boga, tam nie ma i życia duchowego. W każdym prawdziwym życiu duchowym jest jakieś widzenie Boga. Ponieważ życie duchowe jest ze swej natury obiektywne, gdyż władze duchowe, intelekt i wola, są z natury swej obiektywne, tzn. zwrócone nie ku sobie, ale ku przedmiotowi poznania i miłości, dlatego nie można sobie wyobrazić życia duchowego bez przedmiotu. Życie duchowe subiektywne jest niemożliwe, to jest po prostu śmierć ducha. Subiektywizm jest śmiercią ducha, jego metafizycznym uduszeniem. Życie duchowe ma więc swój przedmiot, a tym przedmiotem jest Bóg.
Ze względu na głęboki związek między życiem fizycznym i życiem duchowym istnieje między nimi analogia, dzięki której życie cielesne jest znakiem i symbolem życia duchowego, a odżywianie się cielesne jest znakiem i symbolem odżywiania duchowego. Te dwie rzeczywistości są jakby jedną rzeczywistością, realizującą się na dwóch różnych płaszczyznach i będącą darem i szczególnym piętnem Boga Żywego. Rozmnożenie chleba uczy o tym bezgranicznym miłosierdziu, które się pochyla nad cielesną słabością człowieka i z miłością wychodzi na jej spotkanie. Jest to ten dobry Bóg, który karmi ptaki niebieskie i zwierzęta leśne, który karmi i człowieka. Ta myśl, do niedawna tak żywa na polskiej wsi, nadawała najprostszemu pokarmowi jakim jest chleb, jakiś sakralny charakter. Dlatego też Bóg chciał, aby człowiek modlił się nie tylko o dary nadprzyrodzone, ale i o chleb powszedni, aby w całą tę sferę przyrodzoną nie wszedł laicyzm, który grozi, jeśli człowiek modli się o dary nadprzyrodzone a o przyrodzone się nie modli, jak gdyby myślał, że w tej dziedzinie sam sobie poradzi.
W tym rozdziale więc ukazuje się nam Bóg i Chrystus jako Ten, co nasyca i ducha i ciało człowieka, jak Ten, co daje życie i duszy i ciału, co wskrzesza i duszę i ciało. Jakaś wielka harmonia ludzkiej natury tchnie z tego rozdziału. Wszystko jest tu na swoim miejscu – i dusza i ciało z wyraźnym pierwszeństwem ducha. Bardzo często zauważyć to można u św. Jana, że Ewangelista najbardziej duchowy jest jednocześnie najbardziej cielesny, podobnie jak i Kościół katolicki w porównaniu do innych kościołów chrześcijańskich jest najbardziej cielesny, bo najbardziej duchowy.
Kto wie, czy najlepszą postawą do rozmów ekumenicznych nie są właśnie pisma św. Jana. Cud rozmnożenia chleba oznacza oczywiście cud eucharystyczny, przez który Ojciec karmi człowieka prawdziwym Chlebem Niebieskim. Ale ścisła jedność duchowo-cielesnej natury człowieka została i tu uszanowana i przypieczętowana przez Boga, że pokarmem duchowym jest Ciało Boga-Człowieka i pokarm ten przyjmuje nie tylko dusza, ale i ciało chrześcijanina. Oczywiście, ostatecznie tym, czym żyje dusza, jest Słowo Przedwieczne, ale łączy się ona z Nim jedynie przez ludzką naturę Boga–Człowieka. Czy nie wspaniała i wyjątkowo pełna nauka o człowieku jest w tym rozdziale?
Chrystus nasycił wielką rzeszę kilku chlebami. Nie trzeba się więc obawiać naszego ubóstwa i bezsilności, ale trzeba je dać w Jego ręce. Jeśli zachowamy je w naszych rękach, to naprawdę będzie bieda i nie będziemy mieli czym karmić ludzi. Wtedy słowa Andrzeja – lecz cóż to jest dla tak wielu? – będą w pełni uzasadnione. Uważaj, czy twój niepokój nie wynika z tego, że sam chciałbyś wielu problemom zaradzić, zapominając, że jesteś tylko jednym chlebem jęczmiennym. Na ten niepokój jest tylko jedna rada: nie rozdymać się, aby być coraz większym, jak żaba, która zobaczyła wołu, ale włożyć się co prędzej w ręce Chrystusa. Bóg jest tym jedynym, który zaradzi wszystkim potrzebom człowieka, który spełni wszystkie pragnienia i tęsknotę człowieka. Dlatego tekst Ewangelii mówi, że Jezus rozdał tym ludziom chleba i ryb tyle, ile chcieli i że się nasycili. Jezus czynił to dzięki czyniąc, co jest zasadniczą postawą człowieka wobec Boga, a zwłaszcza w obliczu wielkiego Misterium ożywienia człowieka i nakarmienia go przez Boga, które to Misterium zaczynało się właśnie dokonywać.
*
Piotr Rostworowski OSB / EC Komentarz do Ewangelii według św. Jana Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC