Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Zapis czatu z prof. Anną Świderkówną, który odbył się dnia 11.11.2007
[20:16] aprylka: „7 to liczba doskonała” – jak to się ma do siedmiu pieczęci, siedmiu trąb i siedmiu czasz pojawiających się jako zwiastuny wielkiego dnia gniewu Bożego (rozdz. 4 Apokalipsy)?
Anna_Swiderkowna: Siedem to nie „liczba doskonała”, ale liczba oznaczająca doskonałość lub pełnię. W tym znaczeniu zapewne bardziej pełnię, niekoniecznie jednak pełnię gniewu Bożego, równie dobrze pełnię Jego miłości.
Mówimy zapewne głównie o rozdziale 6 , a nie 4 Apokalipsy Św. Jana, gdy Baranek otwiera pierwszych sześć pieczęci. Nie widziałabym w tym gniewu Bożego, co najwyżej obraz sądu. A te przerażające zjawiska – trzęsienia ziemi, spadające gwiazdy – interpretowałabym jako obraz tego, jak cała przyroda przeżywa objawienie się Boga.
[20:16] zaz: Zawsze intrygują mnie pieczęci na czole.... Pani Profesor, proszę o kilka słów na ten temat.
[20:16] zaz: Jakie znaczenie ma pieczęć? trąby?
[20:16] aprylka: „Długa szata - często godność kapłańska” – często czyli nie zawsze? A co jeszcze?
[20:16] zaz: Skoro znaczenie czasem się zmienia, skąd wiedzieć, czy symbol został właściwie odczytany?
Anna_Swiderkowna: Podsumowując wszystkie pytania o znaczenie konkretnych symboli, wydaje mi się, że trzeba powiedzieć, że nie możemy zrozumieć dokładnie wszystkiego. Pismo Święte to dar Boga. Możemy zrozumieć wiele, ale nigdy nie wszystko. Zrozumieć wszystko, znaczyłoby być równym Bogu. Tymczasem w tych pytaniach pobrzmiewa takie oczekiwanie, chęć zrozumienia do końca. To niemożliwe. Apokalipsa nie jest wykładem jakiejś prawdy, dokonywanym z matematyczną dokładnością. Jest jej obrazowym pokazaniem. Dla zrozumienia jej przesłania nie trzeba zrozumieć dokładnie wszystkich symboli. O ich znaczeniu na pewno dowiemy się, gdy przeżyjemy to sami. Dopiero wtedy.
A odnosząc się do konkretnych pytań - długa szata, wyobrażam sobie, może oznaczać również godność królewską. Pieczęci na czole to znak przynależności. Trąby, owo „biada!”, to zwrócenie uwagi.
[20:16] zaz: To ostatnia Księga Pisma św.- dlaczego została tak pomyślana jako zamykająca całość?
Anna_Swiderkowna: Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
[20:16] Lars: W jaki sposób zmieniało się (o ile się zmieniało) „rozumienie” treści zawartej w Apokalipsie, na przestrzeni wieków – a może odczytuje się ją w taki sam sposób?
Anna_Swiderkowna: Pewne tendencje są te same, ale praktycznie rzecz biorąc, to jest gatunek literacki, który stawia pytania, ale nie daje odpowiedzi, lub daje je nie zawsze. Zmusza do zastanawiania się. Trzeba też pamiętać, że te księgi powstawały w zupełnie innym świecie, były tworzone przez ludzi o zupełnie innej mentalności – tamci ludzie inaczej myśleli i mówili. Także, a może przede wszystkim, musiało się to wyrazić w używanej symbolice.
[20:16] aprylka: Czy w czytaniach liturgicznych (w czasie Mszy Św.) nie powinno być więcej czytań właśnie z Apokalipsy? Czy w homiliach nie powinno być więcej doń odniesień?
Anna_Swiderkowna: Apokalipsy w czytaniach liturgicznych jest dużo – słuchamy jej przecież na przykład przez cały okres po Wielkiej Nocy. Natomiast homilia to co innego i zależy od celebransa. Nie możemy żądać, by za każdym razem wygłaszał nam w czasie homilii opis gatunku literackiego tak trudnego jak apokalipsa.
[20:16] aprylka: Jak Pani ocenia „Apokalipsę” w reżyserii Mela Gibsona?
Anna_Swiderkowna: Nie znam tego filmu, ale też sobie tego nie wyobrażam. Apokalipsa bardzo zawsze pociągała twórców, zwłaszcza malarzy, którzy starali się bardzo pobożnie przedstawić swoją wizję. Tymczasem Apokalipsy nie można sobie wyobrazić, to za bliskie Bogu. Niekiedy uda się nam zrozumieć coś niecoś dla siebie, ale nawet i wtedy bardzo trudno to przekazać.
[20:16] Sorayah: Czy tzw. "koniec świata" ma charakter duchowy, czy rzeczywiście będzie niebezpieczny dla ciała? Jakie jest Pani zdanie? Jakoś się nie boję samego tego momentu, a powinnam?
Anna_Swiderkowna: Koniec świata będzie tak niebezpieczny dla ciała, jak niebezpieczna dla ciała jest śmierć. Natomiast czy należy się go bać?
W Piśmie Świętym są takie piękne słowa, ostatnie wersety Ewangelii według Św. Mateusza (Mt 28, 19-20). Biblia Tysiąclecia tłumaczy ten fragment w ten sposób: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.”
To wcale nie jest „skończenie świata”. W oryginale zamiast „końca” mamy greckie słowo synteleia, pochodzące od czasownika telein, które znaczy, co prawda, kończyć (na przykład: „Kiedy Jezus dokończył tych mów” - Mt 7,28), ale także, znacznie częściej, wypełnić, dopełnić, doskonalić („Kiedy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego” – Łk 2, 39; „Potem Jezus świadomy, że już wszystko się wypełniło, aby wypełniło się Pismo, rzekł Pragnę” – J 19,28; czy w słowach Pana skierowanych do św. Pawła „Wystarczy ci łaski mojej, bowiem moc w słabości się doskonali” – 2 Kor 12,9). Zwłaszcza w tym ostatnim zwrocie nie ma wątpliwości, że nie chodzi o koniec „mocy”, a o jej pełnię, doskonałość.
Synteleia zatem to dopełnienie lub wypełnienie. Zamiast słowa „świat” w oryginale greckim mamy natomiast „wiek” (greckie aion), słowo tłumaczone także jako czas lub czasy. A zatem możemy ten tekst odczytać: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do wypełnienia (dopełnienia) czasów”. Tłumacze Pisma Świętego wybrali tu słowa łatwiejsze do zrozumienia dla niewtajemniczonego czytelnika, i nie mam o to do nich pretensji, ale myślę, że potrzebne jest wyjaśnienie. Czy zatem będzie to koniec, czy – kto wie – nowy początek?
Ostatnie dwa rozdziały Apokalipsy Janowej to przecież obraz wypełnienia wszystkich Bożych obietnic. Czas królowania Baranka. Prawdziwy nowy początek. Nowe Jeruzalem, w którym już nie ma świątyni, bo jest sam Bóg z nami – Emmanuel. Ta zapowiedź przewija się od Księgi Kapłańskiej, przez proroków, aż po urzeczywistnienie w Apokalipsie Janowej. To świat komunii z Bogiem, pełne urzeczywistnienie słów Jezusa: „Wszystko, co moje, twoje jest, a co twoje moje”. Czy więc należy się bać, czy raczej niecierpliwie oczekiwać wypełnienia, dopełnienia się czasów?
W spotkaniu, które trwa godzinę czy nawet dwie, nie można zamknąć całej wiedzy o Apokalipsie, zwłaszcza iż muszę się liczyć z tym, że moi słuchacze czy czytelnicy nie mają przygotowania biblijnego, a jeżeli, to minimalne. Nie chodzi przy tym o to, że Apokalipsa jest taka trudna, ale że musimy mieć pojęcie o tym, jak tamci ludzie myśleli, żyli, trzeba również coś wiedzieć o prorokach czy księgach mądrościowych.
Zainteresowanym tematem poleciłabym moją książkę „Biblia a człowiek współczesny”, która stanowi zbiór artykułów publikowanych w „Znaku”, a dokładnie chodzi mi tutaj o trzy rozdziały: „Biblia miedzy mitem a historią”, str. 7-18 oraz „Przyjdę niebawem” i „Koniec czy początek?”, str. 295-327. Nie jestem w stanie w tej chwili powiedzieć wszystkiego, co tam zostało napisane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |