Jonasz w Niniwie. Obcy. Pan Bóg wyposażył go jedynie w głos. Żadnych cudów, nadzwyczajnych znaków, jakie towarzyszyły – chociażby wyjściu z Egiptu.
Szedł i wołał… Iluż podobnych, obcych, spotykamy na naszych drogach. Nie żonglują słowem, nie posługują się retorycznymi figurami, nie ściągają z nieba piorunów. Są jak głos wołający na pustyni. W ręku, a właściwie w słowie, mają jeden argument: Pan kazał iść i wołać.
Słuchać jak Maria, gdy mówi swój. Słuchać jak mieszkańcy Niniwy – gdy mówi obcy. Drugiego słuchać bardziej. Bo do Marii Jezus wrócił. Jonasz przechodzi tylko raz.