Zapis czatu z prof. Anną Świderkówną, który odbył się dnia 11.11.2007
[20:16] Lars: Co mieści się między - „ani oko nie widziało , ani ucho nie słyszało ..... co Pan przygotował tym którzy Go miłują .... a zagładą apokaliptyczną - czy tak duża przepaść pomiędzy jednym wrażeniem a drugim tych tekstów ma sprawić by człowiek zwrócił baczniejszą uwagę na życie wieczne, nie minąwszy się z Dekalogiem?
Anna_Swiderkowna: Można powiedzieć, że każde mocne przeżycie z Bogiem, czy to rzeczy radosnych, czy strasznych, powinno nas do Niego zbliżyć. To, co jest codzienne, może nas usypiać, to, co nami wstrząsa, ma nas obudzić. Nie przestraszyć, a właśnie obudzić. Wiem z własnego doświadczenia, że tak jest, choć oczywiście „apokalipsy” (w potocznym znaczeniu tego słowa) nie przeżyłam.
Niemniej upatrywanie sprzeczności między ogromem miłości Boga a Apokalipsą Janową to błąd. Apokalipsa Janowa jest Księgą Walki, jaką prowadzi Smok ze świętymi, z samym Barankiem, ale zarazem Hymn Zwycięstwa. To zwycięstwo już się dokonało, Bóg już wkroczył w historię (to różnica w stosunku do apokalips żydowskich), ale zarazem każde pokolenie i każdy z nas musi to zwycięstwo wywalczyć. To nie jest łatwa, landrynkowa wizja, ale nie sprzeciwia się miłości Boga. Tu historia jest miejscem wolności danej człowiekowi, miejscem opowiedzenia za Chrystusem lub przeciw Niemu.
Ostatnie słowa poprzedzające właściwe Objawienie, ostatnie wersety rozdziału 3 Apokalipsy Św. Jana, brzmią przecież: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, będę z nim wieczerzał a on ze mną.” To pozorne powtórzenie: „będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (dosłownie rzecz biorąc, nie jest możliwa sytuacja „jednokierunkowa”) to nie powtórzenie, a obraz wzajemności, pełnej komunii. „Zwycięzcy dam zasiąść ze mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie. Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”. Czy to nie właśnie to, czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, i co Pan przygotował tym, którzy Go miłują”?
Właściwe Objawienie rozpoczyna się w rozdziale 4 i 5 czymś najzupełniej wyjątkowym w Piśmie Świętym – opisem Zmartwychwstania. Tego Zmartwychwstania, które dokonało się dwa tysiące lat temu. Ewangelie kanoniczne na ten temat milczą, jedynie apokryficzna Ewangelia przypisywana Św. Piotrowi jest mniej dyskretna, ale i ona, choć zaledwie w kilku zdaniach, opisuje zmartwychwstanie od strony ludzkiej. Dwóch mężów zstąpiło z nieba, grób się przed nimi sam otworzył, a oni weszli. Po czym wyszli z grobu, podtrzymując Trzeciego, a Krzyż im towarzyszył. Głowy dwóch sięgały nieba, ale głowa Trzeciego przewyższała niebo. „I usłyszeli głos z nieba mówiący: Czy zwiastowałeś tym, którzy śpią? I dała się słyszeć odpowiedź z Krzyża: Tak”. Jest to jeden z wielu przykładów, jak ludzka ciekawość i fantazja uzupełniają po swojemu zachowane przekazy.
Tymczasem Jan ukazuje Zmartwychwstanie nie z naszej, ludzkiej perspektywy, a właśnie od strony Boga. A co opisuje?
Boga nie można zobaczyć, można tylko odczuć moc i potęgę KOGOŚ zasiadającego na tronie. Otaczają go Starcy – odziani w białe szaty i złote wieńce symbolizujące zwycięstwo – liczba 24 (2 x 12) wskazuje, że są to święci Izraela. Wokół tronu i pośrodku tronu są cztery Istoty Żyjące – cztery strony świata, cały kosmos. Warto zwrócić uwagę, że Bóg w tym obrazie nie jest oddzielony, nie przebywa w jakimś niebie, jest Bogiem między nami, czy – lepiej - Bogiem z nami (a przecież to znaczy hebrajskie słowo Emmanuel – dokładnie „Z nami Bóg”). Tę obecność adorują Starcy i cały kosmos, powtarzając wciąż „Święty, Święty, Święty” (Iz 6,3).
W ręku zasiadającego na tronie pojawia się Księga. Szczególnie ważna - opieczętowana siedmioma (więc pełnią) pieczęci. Księga, której nie może otworzyć nikt na niebie, ziemi czy pod ziemią, jedynie Ten, który zwyciężył, „Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida”. W ten sposób Starzec zapowiada Mesjasza. Oczekujemy więc Lwa. Tymczasem pojawia się… Baranek. Baranek jakby zabity (użyte tu greckie słowo znaczy: zabity na ofiarę), ale stojący (zmartwychwstały). To Baranek jest Lwem. Zwyciężył nie mocą oręża, a przez Krzyż. On jest godzien „wziąć Księgę i jej pieczęcie otworzyć” (Ap 5, 9).
Baranek ukazuje się w strefie Bożej – między Starcami, Tronem i Istotami Żyjącymi. Ma siedem rogów i siedem oczu – więc jest Wszechwiedzący i Wszechmogący. Ale te siedem oczu Baranka, to także „siedem Duchów Boga posłanych na ziemię” – pełnia Ducha czyli Duch Święty. Baranek bierze Księgę, a Starcy i Istoty Żyjące oddają Mu pokłon. Otwiera pieczęcie. Jak to wyraził Alfred Lapple: „Cała historia włącza się w wiekuiste teraz Boga.”
[20:16] barcelonka: Czyli możemy zsumować tę symbolikę w próbie interpretacji liczby 144 tysiące?
Anna_Swiderkowna: Tak, tak jak powiedziałam. 144 000 to 12 x 12 x 1000. To liczba symboliczna, uwzględniająca znaczenie wszystkich swoich elementów, to znaczy: mamy tu cały Izrael, stary i nowy, niezliczone mnóstwo ludzi. Ale proszę zauważyć, że odczytując te liczbę nakładamy na siebie symbolikę, otrzymując w efekcie symbol, a nie konkretną liczbę, która ma coś oznaczać, na przykład jakiś „przełomowy” rok.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |