Nowy rok liturgiczny rozpoczyna się czasem Adwentu, czyli podwójnego oczekiwania na przyjście Chrystusa – w pamiątce Bożego Narodzenia i przyjścia na końcu czasów. Mamy nadzieję, że codzienne (podobnie jak w Wielkim Poście) rozważania Hebraici przyczynią się do dobrego przeżycia tego okresu.
Zwiastowany - Opiekunowi
„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.” (Mt 1,18-20)
Na podstawie powyższego fragmentu można wnioskować, że Józef nic wcześniej nie wiedział o poczęciu Jezusa. Dowiaduje się dopiero teraz, po powrocie Maryi od Elżbiety, czyli około pięć miesięcy po zwiastowaniu, najprawdopodobniej zauważając fizyczne zmiany u narzeczonej. Nie znając prawdziwej przyczyny miał prawo po ludzku rzecz biorąc uznać, że został zdradzony. Czy znając Maryję przeczuwał, że wydarzyło się coś nadprzyrodzonego? Nie wiadomo, tradycja chrześcijańska w tym względzie jest niejednolita. Niektórzy Ojcowie Kościoła uważali, że Józef był dręczony niepokojem, co do stanu Maryi. Inni pisarze twierdzili, że Józef wiedział już wcześniej o planie Boga, a chciał oddalić się od Maryi ze względu na swoją pokorę. Takie jednak tłumaczenie jest jednak sprzeczne z opisem Mateusza, w którym dopiero później anioł przekazuje Józefowi wyjaśnienia. Święty Hieronim natomiast podaje (i to jest chyba najbardziej prawdopodobne rozwiązanie), że z jednej strony Józef rzeczywiście „sprawiedliwy”, lecz równocześnie wierzy w niewinność Maryi. Wobec tego znajduje się w sytuacji wydawać by się mogło, bez wyjścia:
„Jakże więc Józef ukrywając uchybienie swej żony może być nazwany sprawiedliwym? Jest to dowód na korzyść Maryi, bo Józef, znając Jej czystość i zdumiony tym, co zaszło, pokrywa milczeniem to, czego tajemnicy nie zna” (Hieronim „In Math” 1,19)
Biorąc pod uwagę zwyczaje i prawa omówione wcześniej, Józef mógłby dać Maryi list rozwodowy i Ją oddalić. Jednakże doprowadziłoby to do Jej zniesławienia, a być może nawet naraził na niebezpieczeństwo ukamienowania. Z drugiej jednak strony każdy uczciwy i prawy Żyd, przekonany o winie narzeczonej nie tylko mógł, ale wręcz zobowiązany był ten fakt ujawnić, a narzeczoną oddalić. W przeciwnym bowiem wypadku groziło mu oskarżenie o pochwałę zła i współuczestniczenie w nim.
Pismo Święte pisze na temat zaistniałej sytuacji bardzo oszczędnie. Jednakże biorąc pod uwagę powyższe zwyczaje i kulturę, a także postacie Józefa i Maryi, można z dużą dozą prawdopodobieństwa spróbować odtworzyć przebieg wydarzeń i tok myślenia Józefa:
Józef i Maryja są już małżeństwem, chociaż nie nastąpiło jeszcze przeprowadzenie Maryi do domu Józefa. Okazuje się, że Maryja jest brzemienna. Można się jedynie domyślać, co Józef przeżywał – zakochany tak bardzo, że zgodził się na życie w czystości byleby tylko być z Maryją, teraz dowiaduje się, że urodzi ona dziecko, którego nie jest ojcem. Co może w takiej sytuacji zrobić? Pierwsza myśl, jaka przychodzi nam do głowy to – przebaczyć, nic nie mówić publicznie, udać, że dziecko jest Jego. Tylko, że łatwo się tak myśli siedząc przed komputerem i nie mając takiego problemu – tym bardziej, że trzeba pamiętać zarówno o mentalności ówczesnych Izraelitów jak i specyficznej sytuacji Józefa i Maryi. Być może z czasem, Józef tak by zrobił – jednakże w tym momencie targany sprzecznymi uczuciami – bo i ogromna miłość i niedowierzanie i fakty – bo przecież dziecko istnieje, i rozgoryczenie i smutek - nie wyobraża sobie wspólnego życia. Jedynym wyjściem z tej sytuacji było oddalenie Jej. Jednakże gdyby to zrobił publicznie i oficjalnie, musiałby podać powód takiej decyzji – gdyby podał prawdziwy, Maryja zostałaby oskarżona o cudzołóstwo i groziłoby Jej ukamienowanie. Trudno przypuszczać, żeby Józef był w stanie do tego dopuścić. Innym wyjściem byłoby kłamstwo, co do powodu oddalenia – a więc grzech – tego również chciał uniknąć. Tak więc pozostało mu tylko jedno wyjście - oddalić Ją potajemnie. Porozmawia więc z Maryją bez świadków i oddali Ją. Gdyby jednak został w Nazarecie czekałyby go nieustanne pytania ze strony ludzi, krewnych, przyjaciół, rodziny Maryi, być może potępienie, że oddalił matkę swojego nienarodzonego jeszcze dziecka, być może podejrzenia, że ojcem jest ktoś inny. Czy potrafiłby żyć w takiej atmosferze, czy potrafiłby – choćby tylko na ulicy – spotykać Tę, którą ukochał nade wszystko, spojrzeć Jej w oczy? Jeśli jednak odejdzie z Nazaretu wszystko się ułoży – to prawda, że ludzie go potępią, że zostanie zniesławiony bo wykorzystał dziewczynę, a potem Ją zostawił i uciekł haniebnie – ale to o Nią przecież chodzi. Jej będą współczuć, żałować Ją i nikt złego słowa nie powie…
I wtedy przyszedł anioł…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |