Rozmowa z ks. Mieczysławem Malińskim (tekst pochodzi z kwartalnika eSPe)
o. Mateusz Pindelski SP: Ksiądz Profesor pisze w swoich książkach o postaciach biblijnych. W jaki sposób pisanie książek o tych ludziach wpłynęło na sposób czytania Pisma Świętego przez Księdza?
ks. Mieczysław Maliński: Dzięki pisaniu powieści biblijnych – zwłaszcza Jezus (3 tomy) i Chrystus (2 tomy), uświadomiłem sobie jeszcze wyraźniej, że Biblia nie jest książką informacyjną ani historyczną, która opisuje fakty z kronikarską precyzją. Ale Biblia to utwór literacki o treściach religijnych. Nawet, gdy w Biblii są podawane fakty historyczne, to służą konwencji literackiej.
Co znaczy literackie ujęcie, literacka konwencja książki? To znaczy, że ja, który czytam, muszę się znaleźć jako adresat tych wydarzeń, które są w niej przedstawiane. A w wypadku Ewangelii powinienem potraktować siebie jako ucznia Jezusa, czyli Jego samego uznaję za swojego Nauczyciela. A Jezus często posługuje się mową poetycką – choć religijną, ale przecież poetycką – egzystencjalną, pełną przypowieści, anegdot, aforyzmów, przenośni.
A wszystko to mówi w tym celu, żeby mnie zbawić. Zbawić, to znaczy uwolnić od zła i wprowadzić na drogę dobra. Uwolnić od błędu i wprowadzić na drogę prawdy. Uwolnić od głupoty i wprowadzić na drogę mądrości. Zachwycić mnie prawdą, mądrością, dobrem, pięknem, wolnością.
To po pierwsze. Ale jest jeszcze inna struktura Pisma Świętego: Jezus nie tylko zwraca się do mnie ze swoją nauką, ale zwraca się do mnie ze swoją Osobą. A więc fakty z życia Jezusa też powinny być traktowane przeze mnie w konwencji literackiej. Bo Ewangelia jako utwór literacki ma swojego autora, a autor ma swoje zamierzenia. Czy to Mateusz, Marek, Łukasz, czy to Jan to są ludzie, którzy chcą mego zbawienia. „Posługują się” Jezusem, żeby mnie zbawić – to jest ostro powiedziane, ale tak to trzeba nazwać. To nie znaczy, że podają fałszywe informacje o Jezusie, ale podają takie i w ten sposób, aby przyczynić się do mojego zbawienia.
- Czym powinien kierować się człowiek, który chce wziąć Biblię do ręki i zacząć czytać, ale jego wiara jest płytka i brak mu wiedzy religijnej.
- Czytać Pismo Święte, to jest decyzja odpowiedzialna. Był czas, kiedy hierarchia Kościoła zakazywała czytania Pisma Świętego ludziom nieprzygotowanym. To dziś niejednokrotnie traktujemy jako błąd ze strony Kościoła nauczającego albo przynajmniej jako niepotrzebne obostrzenie. A Kościół miał rację, że nie każdemu zezwalał na czytanie Pisma Świętego, bo nieprzygotowani do tego mogli zrozumieć je fałszywie. Dla przykładu: tacy ludzie będą czytali Stary Testament jako historię ludzkości. Przypowieść o stworzeniu świata w ciągu sześciu dni potraktują jako historyczny opis, przypowieść o Adamie i Ewie jako fakt historyczny. A to nie jest historia, tylko przypowieść, która ma przynieść mi zbawienie.
Ktoś mi kiedyś powiedział z dumą: „Przeczytałem już dziesięć razy Pismo Święte, Stary i Nowy Testament” – i zdziwił się, że to mi nie imponuje. Bo trzeba czytać Pismo Święte jako tekst do rozmyślania, do rozważania. To znaczy przeczytać na przykład jedną przypowieść Jezusa i nosić ją w sobie przez jakiś czas. Ale nawet i to jest za dużo. Raczej przeczytać jedno zdanie z Ewangelii, z Dziejów Apostolskich, czy z Listów, jedno na cały dzień. Dopiero wtedy możemy odkryć sens naszego życia, jego głębię, jego piękno, jego cel, który przekazuje nam ten fragment. W ten sposób Pismo Święte niesie nam zbawienie.
- Jaka jest rola Urzędu Nauczycielskiego Kościoła przy czytaniu Pisma Świętego?
- Rola księży jest przede wszystkim taka: Uczyć ludzi modlitwy i modlić się z nimi. A modlić się można i powinno Pismem Świętym. Ktoś mi powiedział: „Protestanci są mądrzejsi, bo czytają Pismo Święte i interpretują je, a my musimy chodzić na Mszę świętą, gdzie wciąż jest to samo”. To jest paradoks, że ludzie nie traktują Mszy świętej również jako czytania Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu.
A przecież pierwsza część Mszy świętej – część tak zwana synagogalna – to część, kiedy czytamy Pismo Święte Starego Testamentu i interpretujemy je słowami Ewangelii - słowami Jezusa.
Ksiądz przy ołtarzu jest zastępcą Jezusa Chrystusa w pełnym tego słowa znaczeniu. Powinien więc również być tym, który przekazuje, co – jego zdaniem - mówi Stary Testament i co mówi Jezus na ten temat. Powinien pomóc ludziom wynosić z tych czytań jak najwięcej mądrości, wolności, pokoju, przebaczenia, miłości. Z tego wniosek, że homilia powinna być obowiązkiem każdego księdza odprawiającego Mszę świętą czy w niedziele i święta, czy w dzień powszedni, bo inaczej brakuje jego dzielenia się z wiernymi swoimi przeżyciami i odkryciami.
Pierwsza część Mszy świętej jest więc przydatna do tego, żeby pogłębić naszą mądrość, wolność, pokój, otwartość na drugiego człowieka. Część zaś kolejna (od Ofiarowania) – tak zwana rocznicowa - służy temu, abyśmy, patrząc na bohaterstwo Jezusa, zdobywali się każdego dnia na twórcze pod każdym względem życie.
- Czy Ksiądz Profesor mógłby opowiedzieć o fragmencie Pisma Świętego, który dla Księdza Profesora jest szczególnie ważny?
- Czyż dwóch wróbli nie sprzedają za grosz na rynku, a żaden z nich nie spadnie bez woli Ojca, który jest w niebiesiech. Wy jesteście drożsi niż wiele wróbli (por. Mt 10,29). Bo wiara to jest również zaufanie Bogu, że wszystko, co się w moim życiu dzieje, jest zadaniem stawianym mi przez Boga. Na to zadanie mam odpowiedzieć swoim czynem, swoim życiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |