O PEWNYCH FAŁSZYWYCH POGLĄDACH ZAGRAŻAJĄCYCH PODSTAWOM NAUKI KATOLICKIEJ 12 sierpnia 1950
CZĘŚĆ DRUGA
PENETRACJA BŁĘDÓW WSPÓŁCZESNYCH
1. W teologii
Nie dziw potem, iż podobne nowości wydały już zatrute owoce we wszystkich prawie gałęziach teologii. Podaje się w wątpliwość możliwość udowodnienia istnienia Boga osobowo argumentami zaczerpniętymi z rzeczy stworzonych bez pomocy Boskiego Objawienia i łaski Bożej. Przeczy się prawdzie o początku świata. Twierdz się, że stworzenie świata było konieczne, bo pochodzi z koniecznej szczodrobliwości Boskiej miłości. Odrzuca się też wiedzę uprzednią o Bogu, odwieczną i nieomylną, o wolnych uczynkach ludzkich. Wszystko to jest sprzeczne z orzeczeniami Soboru Watykańskiego I (Sobór Watykański I, Konst. De Fide Cath, Rozdz. 1, De Deo rerum omnium creatore.)
Niektórzy jeszcze stawiają pytanie, czy Aniołowie są stworzeniami osobowymi i czy materia różni się istotnie od ducha. Inni znów wypaczają zasadę rzeczywistej "darmowości" porządku nadprzyrodzonego, utrzymując, że Bóg nie mógł stworzyć bytów obdarzonych rozumem, nie przeznaczając i nie powołując ich do widzenia uszczęśliwiającego. Nie dość na tym. Odrzucając określenia Soboru Trydenckiego, przeinacza się pojecie grzechu pierworodnego oraz grzechu w ogóle jako obrazy Boga, a też i zadośćuczynienia Chrystusa za nas. Nie brak i takich, co uważają, że doktrynę o Przeistoczeniu, opartą jakoby na przestarzałych pojęciach filozoficznych, należy zmienić w tym sensie, by obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie sprowadzić do jakiegoś symbolizmu i Postacie konsekrowane uważać jedynie za znaki skuteczne duchowej obecności Chrystusa i Jego wewnętrznego jednoczenia się z wiernymi, jako członkami Ciała Mistycznego.
Inni znów sądzą, że nie są związani doktryną przed kilkoma laty wyłożoną w Naszej Encyklice w oparciu o źródła Objawienia, która uczy o tożsamości Mistycznego Ciała Chrystusa i Kościoła Rzymskokatolickiego. Niektórzy do czczej formuły sprowadzają konieczność przynależenia do prawdziwego Kościoła, celem osiągnięcia zbawienia wiecznego. Inni wreszcie nie uznają wartości rozumowej dowodów o "wiarygodności" wiary chrześcijańskiej.
Jest faktem, że te i tym podobne poglądy wśliznęły się pomiędzy wielu synów Naszych, sprowadzonych na manowce przez nierozważna gorliwość duszpasterską lub nierzetelną wiedzę. I ze smutkiem musimy im powtarzać prawdy jak najbardziej znane i nie bez zaniepokojenia wskazywać oczywiste błędy lub niebezpieczeństwa zabłądzenia.
2. W filozofii
Jest rzeczą powszechnie wiadomą, jak wysoce ceni Kościół rozum ludzki przy wykazywaniu całkiem pewnym istnieniem Boga jedynego i osobowego, przy udowadnianiu z Boskich znaków bezspornymi argumentami podstaw wiary chrześcijańskiej, przy właściwym formułowaniu prawa wszczepionego w dusze ludzkie przez Stwórcę, czy wreszcie przy usiłowaniu niejakiego zrozumienia tajemnic i to jak najbardziej płodnego ( Sob. Wat. I D.B. 1796). Te wszakże zadania rozum tylko wtedy należycie i bezpiecznie wypełnić może, jeśli zostanie odpowiednio ukształtowany i to mianowicie ową zdrową filozofią, od dawna przekazywaną jakby w spuściźnie od odległych wieków chrześcijańskich i posiadającą powagę wyższego rzędu. Sam bowiem Nauczycielski Urząd Kościoła uzgodnił z Boskim Objawieniem jej zasady i główniejsze twierdzenia, stopniowo wydobywane i ustalane przez ludzi niepospolitego umysłu. Filozofia ta, przez Kościół uznana i przyjęta, broni prawdziwej i rzeczywistej wartości rozumu ludzkiego niewzruszonych metafizycznych zasad, tj. zasady racji dostatecznej, przyczynowości i celowości, a wreszcie możliwości zdobycie pewnej i niezmiennej prawdy. Rzecz prosta, jest w niej wiele problemów, nie odnoszących się ani bezpośrednio ani ubocznie do prawd wiary i obyczajów, i z tego powodu zostawionych przez Kościół do swobodnej dyskusji znawców. Ale co do innych kwestii, zwłaszcza co do wspomnianych wyżej zasad i głównych twierdzeń, podobna swoboda nie istnieje. Wprawdzie i tego rodzaju istotne zagadnienie filozoficzne wolno ubierać w szatę stosowniejszą i bogatszą, wzmacniać określeniami bardziej odpowiednimi, odrzucać mniej stosowne ujęcia szkolne, jako też ubogacać, ale bez pochopności, zdrowymi osiągnięciami postępującej naprzód pracy umysłu ludzkiego. Nigdy jednak nie wolno jej podważać lub kazić fałszywymi zasadami lub uważać za wielki wprawdzie, ale nieużyteczny, zabytek przeszłości. Nie może się bowiem nieustannie zmieniać ani prawda, ani wszelkie jej filozoficzne wyjaśnienie, zwłaszcza gdy chodzi o zasady rozumu ludzkiego oczywiste same przez się, albo o twierdzenia, opierając się tak na mądrości wieków, jak i na zgodności i potwierdzeniu Boskiego Objawienia. Jakąkolwiek prawdę rozum jest w stanie zdobyć szczerą i rzetelną pracą, bez wątpienia nie może być ona sprzeczna z prawdą już zdobytą. Bóg bowiem, najwyższa Prawda, stworzył rozum ludzki i nim kieruje nie po to, by przeciwstawić trwałym osiągnięciom coraz inne nowości, lecz aby usunąwszy błędy, jakie się mogły zakraść, rozbudowywać prawdę w jednakowym układzie i strukturze, stanowiącej dostrzegalne podstawy natury, która jest źródłem prawdy. A przeto filozof lub teolog chrześcijański nie przyjmuje pośpiesznie i lekkomyślnie wszelkich najnowszych pomysłów, lecz niech je z najwyższą pilnością osądza i krytycznie sprawdza, by nie stracić prawdy już posianej lub jej nie wypaczać, z wielkim doprawdy uszczerbkiem i szkodą dla wiary.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |