Jest to fragment książki Biblijne pojęcie sacrum :. , który zamieszczamy dzięki uprzejmości i zgodzie Wydawnictwa WAM.
Myśl biblijna zalicza do sfery sacrum wszystkie dziedziny życia ludzkiego, bo sfera grzechu nie powinna zupełnie być brana pod rozwagę, jej być nie powinno, natomiast wszystkie inne dziedziny należą do Boga. Nie ma, poza grzechem, tego co nie-Boskie. W tej perspektywie należy także rozumieć autonomię rzeczywistości świeckiej, jeżeli chce się pozostać w kręgu myśli biblijnej. Zarówno to, co bezpośrednio należy do spraw religijnych (adoracja, modlitwa, kult, śluby i tym podobne oraz instytucje z nimi związane), jak i to, co odnosi się do życia rodzinnego, społecznego, gospodarczego i politycznego, ma ścisły związek z Bogiem, który na wszystko rozciągnął swoją świętość. Uznaniem tej świętości jest zachowanie przykazań Bożych w tych wszystkich dziedzinach życia. Nie są one poza Bogiem, a jeżeli ludzie chcą je przeżywać jako autonomiczne wobec Boga, przechodzą do sfery profanum, to znaczy grzeszą, co nigdy nie może być zgodne z rzeczywistością, do jakiej człowiek został stworzony.
Stąd moralność obowiązuje we wszystkich dziedzinach życia, a zatem też wszystkie dziedziny życia podlegają moralnemu osądowi Kościoła, który nie ma nimi rządzić, ale ma niezbywalne prawo i obowiązek zabierać głos, gdy porządek ustanowiony przez Boga zostaje w nich naruszony.
Temu, co zostało tu powiedziane, zdają się przeczyć słowa samego Jezusa, zapisane w Ewangelii, które powszechnie, a równocześnie błęd-nie tłumaczone są jako uznanie dwu sfer życia ludzkiego: Boskiej i cesarskiej (sacrum i profanum). Przyjrzyjmy się dokładnie scenie ewangelicznej w Mt 22, 15-21:
Przeciwnicy Jezusa wymyślili bardzo przebiegły sposób na pokonanie Go. Każda odpowiedź pociągnie za sobą fatalne dla Niego skutki. Jeżeli powie, aby płacić podatki, będzie można wobec ludu oskarżyć Go o kolaborację z okupantem i w ten sposób lud się od Niego odsunie jako od zdrajcy, Jego autorytet zostanie zachwiany i ludzie nie będą Go już więcej słuchali. Jeżeli powie, aby podatków nie płacić, wtedy Go oskarżą wobec władz rzymskich jako buntownika i one sobie już z Nim poradzą. Wydaje się, że Jezus w każdej sytuacji jest zgubiony. On jednak wie o obłudzie pytających: nie chodzi im o rozwiązanie problemu, ale o podchwycenie Go w mowie. Dlatego nie daje odpowiedzi na pytanie, ale prosi o pokazanie Mu monety podatkowej. Ktoś usłużnie pokazuje. Dla pozbycia się Jezusa ten ktoś nie ma oporów, aby wziąć do ręki (Jezus nie bierze) monetę z wizerunkiem Cezara, a więc przedmiot bałwochwalczy, Cezar bowiem uważany był przez Rzymian za boga. Moneta była przedmiotem, którego żaden Żyd nie mógł dotykać, była czymś grzesznym.
Kiedy Piłat chciał wprowadzić do Jerozolimy rzymskie sztandary z wizerunkami Cezara, wybuchł protest, krwawo stłumiony przez Rzymian. Tamci ludzie nie wahali się oddać życia w obronie miasta przed bałwochwalczymi wizerunkami, a dla niecnego planu unicestwienia Jezusa grzech się nie liczy i moneta nikogo nie razi. W tej sytuacji Jezus mówi wyraźnie, że trzeba ją odrzucić, oddać Cezarowi i nie mieć z nianie wspólnego. Nie dlatego, że Cezar ma jakieś prawo i dziedzinę sobie zastrzeżoną, ale dlatego, że cała ta sfera cesarska jest grzeszna. Natomiast Jezus przypomina o prawach Boga, Jemu trzeba oddać to, co jest Jego, a Jego jest wszystko poza grzechem.
Nie staje tu Jezus w obronie tego, co cesarskie, i nie uznaje praw Cezara, ale przypomina o Bogu i Jego prawach. Sprawy podatku też należą do porządku ustanowionego przez Boga, ale nie mogą być połączone z grzechem bałwochwalstwa przez posługiwanie się zakazanym wizerunkiem ani nie mogą służyć za pułapkę na Jezusa.
Ta interpretacja nie zaprzecza właściwej autonomii rzeczy doczesnych, w tej sprawie wyraźnie poucza Sobór Watykański II w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym. (Gaudium et spes, 36.)
Jak w stworzonym przez Boga i ogarniętym sferą Jego świętości świecie są szczególne osoby, miejsca i czasy oddzielone całkowicie dla Boga i w tym sensie święte, tak na inne rzeczywistości także rozciąga się sfera sacrum, ale nie w sensie kultycznym, i na tym polega wspomniana autonomia. Inność i oddzielenie charakterystyczne dla świętości w tym przypadku polegają na zgodności z wolą Bożą, czyli na podporządkowaniu wszystkich dziedzin życia zasadom etycznym.
Ażeby wszystko pozostawało w sferze świętości, tak bardzo według nauki Pisma Świętego rozciągniętej na całe stworzenie, trzeba, aby były osoby, rzeczy, miejsca i czasy o szczególnym natężeniu świętości, a zatem też szczególnie oddzielone od wszystkiego innego, których oddzielenie nie sprzeciwia się jednak temu, że sfera sacrum właściwie obejmuje tu także całe profanum (w sensie religioznawczym) z wyjątkiem sfery grzechu. Właściwie w tej koncepcji sfera profanum nie istnieje, a sfera świętości obejmuje szczególną świętość kultyczną i świętość pozakultyczną, która także do Boga należy i przez którą także człowiek ma oddawać cześć Bogu, który jedyny jest Święty i wszystkiemu nadaje charakter świętości.
Stąd człowiek Biblii wzywa wszystkie stworzenia, aby wielbiły Boga (Dn 3, 52-90).
Tak powinni modlić się wszyscy uczniowie Chrystusa, przeżywając w ten sposób swoje włączenie w Bożą sferę sacrum. Miejsce szczególne zajmują w niej kapłani, wybrani dla sprawowania kultu, dla niego odłączeni od innych, ale mający uświęcać wszystko, to znaczy sprawiać, aby w tym wszystkim realizowała się świętość według ustanowienia Bożego.
Ich powołaniem jest wyłączenie dla spraw Bożych, a równocześnie takie tkwienie w świecie, aby był on prawdziwie święty. Dlatego są sprawy, które nie są dla kapłanów (na przykład zawód polityka), a równocześnie kapłani muszą współpracować z innymi na polu dążenia do dobra, prawdy i piękna, mają także obowiązek zabierania głosu tam, gdzie świętość jest zagrożona przez inwazję grzechu w jakiejkolwiek dziedzinie życia ludzkiego.
W biblijnym pojęciu sacrum nie może zatem braknąć żadnego z dwu aspektów, na które zwracaliśmy uwagę w całym rozważaniu na ten temat. Ograniczanie sacrum jedynie do tych spraw, przy omawianiu których podkreślaliśmy szczególnie ideę odłączenia, powoduje, że pojawia się cała sfera życia ludzkiego wyłączona z sacrum, odłączona od spraw Bożych i tym samym niepodlegająca Bożym prawom. Pojawia się sfera, którą możemy w nawiązaniu do często stosowanego rozróżnienia nazwać cesarską, w której rządzą jedynie prawa cesarza, bardzo często zupełnie sprzeczne z prawem Bożym.
Jeżeli natomiast podkreśla się właściwe dla myśli biblijnej rozszerzenie sacrum na całe stworzenie, można popaść w przesadę i uważać, że nie potrzeba żadnego wyłączenia sfery kultu, bo wszystko jest święte. Nie potrzeba klasztorów, celibatu, budowli sakralnych, szat liturgicznych i tak dalej. Przecież wszystko jest święte, Msza święta może być sprawowana w kościele, ale równie dobrze w restauracji, kapłan nie musi mieć stroju liturgicznego, a najświętsze Postacie może złożyć na zwykłym talerzyku i w zwykłym kieliszku.
Z pewnością w nadzwyczajnych warunkach takie Msze święte były sprawowane i były ważne, ale nie zawsze mogą być w takich warunkach godziwe, najczęściej są sprawowane niegodziwie. Trzeba bowiem, aby w kontekście powszechnej świętości przez swój udział w odłączonej od wszystkiego innego sakralności podkreślały jedyną świętość Boga i przez swoją odrębność przypominały, że świętość zawsze w swej najgłębszej istocie jest wyłączeniem dla Boga.
Jeżeli sacrum zostało rozciągnięte na całe stworzenie, to rozciągnięta została także odrębność tego, co święte, a sprawowanie kultu przede wszystkim ma to podkreślić. Powiedzieliśmy już natomiast, że ta odrębność realizuje się przez zachowanie porządku (szczególnie moralnego) ustanowionego przez Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |