Paweł na Wschodzie

Jest to fragment książki Z Jerozolimy do Rzymu - śladami Pawła Apostoła :. , który zamieszczamy dzięki uprzejmości i zgodzie Wydawnictwa WAM.

To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.
(2 Kor 5,17)
Dopełnicie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia.
(Flp2,2)


W Jerozolimie

Enigmatyczne wyznanie Apostoła o podróży przedsięwziętej z Damaszku do Arabii (por. Ga 1,17), nie dało mi podstaw do pójścia jego śladem na pustynię. Gdzież miałem go szukać? W jakim rejonie? Co miał Paweł na myśli, posługując się tym terminem? Dziś Arabia kojarzy nam się z owym bezkresnym obszarem monotonnych pustyń Półwyspu Arabskiego, z ziemią ropy naftowej otoczoną przez Morze Czerwone, Zatokę Perską i Morze Arabskie. W czasach rzymskich nazywano Arabią tereny bliższe Palestynie, położone na południowych obrzeżach Syrii. Tam zatem, w rejonie królestwa Nabatejczyków, należałoby szukać Pawła. Wydaje się, że bardziej intrygujące byłoby znalezienie odpowiedzi na pytanie - nie dokąd, lecz w jakim celu udał się Paweł na bezdroża arabskie? Czyżby dla wewnętrznej przemiany? Ale ta przyszła przecież w jednej chwili. Może na swego rodzaju rekolekcje? W języku biblijnym pójście na pustkowie zawsze oznaczało wycofanie się z życia aktywnego na rzecz oddania się postom, medytacji i poznania swego wnętrza przed obliczem Przedwiecznego. Czy nie o to chodziło Pawłowi? Ponieważ nie sposób odpowiedzieć na te pytania, a nie chciałem się zagubić w sferze przypuszczeń, powróciłem z Syrii do Palestyny. Tam bowiem, w Jerozolimie, zapadały ważne dla Pawła decyzje. I co bardzo symptomatyczne: tak się układały koleje jego życia, iż nawet w swej duchowej ojczyźnie bywał tylko czasowym przybyszem. Warto zatem zapytać o przyczyny jego licznych pobytów w Palestynie.
Paweł spędził w Jerozolimie całą swą młodość. Wedle jego własnych stów, wygłoszonych lata później ze schodów Antonii do nastającego na jego życie tłumu, pierwszy swój pobyt w Świętym Mieście wiązał z edukacją: ,Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym" (Dz 23,3). Niektórzy biografowie spekulują, że skoro miał w Jerozolimie siostrzeńca, to na czas nauki mógł zamieszkać u swej siostry (por. Dz 23,16). Być może. Ważniejsze jest jednak to, iż ten pierwszy pobyt zakończył się nagle, i to w sposób dla nikogo nieprzewidywalny. Krótka - w założeniu - ekspedycja do Damaszku miała finał niezwykły. Do Świętego Miasta już nie wrócił jako dawny Szaweł, lecz jako Paweł, ktoś inny, człowiek odmieniony. I nie powracał po kilkunastu dniach, jak zapewne spodziewano się w Sanhedrynie, w dodatku wiodąc zakutych w kajdany zwolenników zakazanej doktryny. Wracał po dłuższej nieobecności w tajemnicy przed arcykapłanami, wracał bez widoków na najbliższą przyszłość, nie wiedząc nawet, gdzie się ma zatrzymać i z kim nawiązać kontakt. Dawne adresy wydawały się spalone. Oddajmy głos Łukaszowi: „Kiedy przybył do Jerozolimy, próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy bali się go, nie wierząc, że jest uczniem" (Dz 9,26).
Tragiczne bywają losy zdrajcy i renegata. Odrzucony przez swoich, w tym wypadku wyłączony ze wspólnoty Synagogi, nie został jeszcze przyjęty przez obcych, na których stronę przechodził. Konieczność ukrywania się przed zemstą Żydów i bariera nieufności ze strony judeochrześcijan stawiały go poza wszelką społecznością. Zdany został sam na siebie. „Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do apostołów" (Dz 9,27), wystawiwszy mu świadectwo wiarygodności swym autorytetem świadka Jezusa. „Dzięki temu - powiada dalej Łukasz - przebywał z nimi w Jerozolimie" (Dz 9,2).
Nie po to Paweł uwierzył w Jezusa, aby tę wiarę zachować dla siebie, ciesząc się z okoliczności odnalezienia Prawdy. Mógł powtórzyć za Piotrem: „My nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy" (Dz 4,20). Inaczej jednak niż Piotr i pozostali apostołowie, którzy treść wiary otrzymywali etapami, w małych dawkach na przestrzeni trzech lat pozostawania z Mistrzem, Paweł otrzymał to bogactwo w jednej chwili i na zupełnie innych zasadach. Przecież nie mógł zamilknąć i zataić tego, co mu się przydarzyło pod Damaszkiem, nie mógł zaprzestać rozpowiadania o tym, co ujrzał i co usłyszał. W jego przypadku w grę nie wchodziła wiara, lecz bezpośrednie doświadczenie. Apostołowie musieli najpierw uwierzyć Jezusowi, gdy z Nim chodzili, by później móc uwierzyć w Jezusa. Paweł stawał poza tą formą wiary. Otrzymał całą pewność, i to w jednej chwili. Jego wiara równała się doświadczeniu, bo za doświadczeniem stały zmysły. Zatem nic ani nikt nie był w stanie przeszkodzić mu w przepowiadaniu Jezusa. Musiał wyjść z ukrycia i ujawnić się.
Z właściwą sobie energią i odwagą, ale i z roztropną ostrożnością, rozpoczął dzieło świadczenia w Jerozolimie. Nie wystąpił przed Żydami miejscowymi, którzy z pewnością nie zechcieliby go słuchać, a którzy zapewne już wydali zaocznie wyrok śmierci na od-stępcę. Zwrócił się do Żydów z diaspory, do obcych w Świętym Mieście, którzy nie mogli go znać osobiście. Uczynił tak w przekonaniu, że ludzie z zewnątrz, ukształtowani również przez wpływy kultury hellenistycznej, a zatem bardziej otwarci, zechcą bez uprzedzeń wysłuchać jego racji. Nic bardziej błędnego, przynajmniej w odniesieniu do środowiska jerozolimskiego. Ludzie z diaspory odznaczali się często głębszym przywiązaniem do religii i tradycji ojców, jako do ostoi ich własnej tożsamości pośród obcego żywiołu, aniżeli Żydzi palestyńscy. Dlatego też i helleniści potępili bluźniercze nauczanie, usiłując Pawła pojmać, a nawet zgładzić.
Aby nie narażać Pawła na utratę życia, jerozolimscy judeochrześcijanie postanowili odesłać go w bezpieczne miejsce. Za takie uznali jego rodzinne miasto w Cylicji. W Tarsie mógł Paweł przeczekać burzę, zatrzymując się w domu swych rodziców lub u kogoś z krewnych. Bracia - jak Łukasz nazywa członków pierwszej wspólnoty wierzących - wyekwipowali go na drogę, odprowadzili do Cezarei Nadmorskiej i tam wsadzili na okręt płynący wzdłuż wybrzeża fenickiego na północ. Podróż do Tarsu mogła trwać kilka dni, w zależności od kierunku wiatrów, prądów morskich, pogody i ładunku. Ładunek zaś warunkował zawijanie do licznych portów, jak na przykład do Tyru, Sydonu, Seleucji, czy którejś przystani cypryjskiej.
Wystąpienie Pawła w Jerozolimie było potrzebne nie tyle jemu samemu, ile apostołom i uczniom. Przez ten akt Paweł w pełni się uwiarygodnił, niejako wystawił sobie metrykę chrześcijanina, uwierzytelnioną gotowością złożenia ofiary z własnego życia.

Trzeci raz odwiedził Paweł Jerozolimę po trzyletniej nieobecności (por. Ga 1,18), występując w roli emisariusza. Wraz z Barnabą wiózł do Świętego Miasta pieniądze zebrane w Antiochii. Była to pomoc jednej z najbardziej prężnych i najliczniejszych gmin chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie, świadczona na rzecz wspólnoty jerozolimskiej, dotkniętej niedostatkiem w czasie głodu, jaki zapanował w Palestynie wskutek suszy i nieurodzaju po 44 roku.
Tym razem Paweł nie przepowiadał. W każdym razie nie mamy na ten temat żadnej wzmianki. Po przekazaniu kolekty starszym Kościoła obaj misjonarze szybko powrócili na północ, do Antiochii. Zabrali też ze sobą pomocnika, Jana Marka. Ta krótka wizyta w Jerozolimie miała dla Pawła ważne znaczenie z innego jeszcze powodu. Spotkał się tu z Piotrem, zawarł z nim bliższą znajomość, a nawet przez piętnaście dni mieszkał w jego domu (por. Ga 1,18). Było to krótko po niezwykłym uwolnieniu Księcia Apostołów z więzienia, dokąd trafił z rozkazu Heroda Agryppy I. Niestety, Paweł już nie zastał przy życiu starszego brata Jana Ewangelisty, Jakuba Zebedeusza, którego tenże Agryppa ściął mieczem jeszcze przed uwięzieniem Piotra. Spotkał natomiast drugiego Jakuba, syna Kleofasa i Marii, kuzyna samego Jezusa, który podówczas stal na czele gminy jerozolimskiej.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama