Jak to możliwe, że w kontekście prześladowań i przeciwności św. Paweł pisze: „Zawsze się radujcie (...), w każdym położeniu dziękujcie”?
Tesaloniki, leżące w północnej Grecji, były drugim miastem, jakie w Europie odwiedził Apostoł Narodów. Praca ewangelizacyjna przyniosła tu zdumiewające i szybkie efekty. Dzieje Apostolskie informują, że po niespełna miesiącu powstała tu wspólnota uczniów Chrystusa. Ale nie zabrakło wrogości. To przeciwnicy sprawili, że św. Paweł wobec prześladowań musiał opuścić miasto. Zmuszony do ucieczki, udał się na południowy zachód, do Berei, ale i tam zjawili się wrogowie. W mieście pozostali Sylas i Tymoteusz, a apostoł musiał uchodzić na południe Grecji. Ostatecznie zjawił się w Atenach, gdzie na Areopagu miał przemówić do intelektualnej elity. I to stamtąd, z Aten, napisał swój list do wspólnoty w Tesalonikach.
Zdaje się, że gdyby mógł interweniować osobiście, jak to było wcześniej, gdy z syryjskiej Antiochii porządkował sprawy uczniów w dzisiejszej środkowej Turcji, gdzie założył wspólnoty podczas pierwszej podróży misyjnej, zrobiłby to. Ale teraz było inaczej. Nie mogąc przybyć, wysłał list. Był rok 51, może 52. I to ten list stał się najstarszym pismem w kanonie Nowego Testamentu. Apostoł Narodów odbywał wówczas swą drugą podróż misyjną, podróż, podczas której Dobra Nowina dotarła do Europy.
Święty Paweł pisał ze świadomością, że Pan dokonał zbawienia i Jego powtórne przyjście jest bliskie, a on – idąc i do Żydów, i do pogan z tą radosną nowiną – jest gotów na poniesienie wszelkich konsekwencji. W tym kontekście przeciwności i wrogość nie mają wielkiego znaczenia. „Zawsze się radujcie (...), w każdym położeniu dziękujcie”.
Jak dziś rozumieć te słowa? Ważną podpowiedzią jest to, co św. Paweł pisze kilka zdań potem: „Aby nietknięty duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. Gdy rzeczy dotykają spraw ostatecznych, to, co się dzieje i co nas dotyka, ma wartość mniej ważną. Najważniejszy jest fakt, że Bóg zesłał swego Syna, który stał się człowiekiem, aby przez swe zbawcze dzieło nas zbawił. Tę nowinę miejmy w sercu i głośmy ją, nawet wtedy, gdy za nią przyjdzie przeżywać wrogość, a nawet nienawiść.