Melchizedek to postać niezwykła i tajemnicza...
Psalm ten później został uznany przez samego Chrystusa za mesjański. Gdy faryzeusze stwierdzili, że Mesjasz ma być synem Dawida odpowiedział:
„Jakżeż więc Dawid, natchniony przez Ducha może nazywać Go Panem, gdy mówi: Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę Twoich nieprzyjaciół pod stopy Twoje. Jeśli więc Dawid nazywa Go Panem, to jak może być On [tylko] jego synem? I żaden z nich nie mógł Mu odpowiedzieć. Nikt też od owego dnia nie odważył się więcej Go pytać" (Mt 22,41-46).
Również dla chrześcijańskich biblistów Melchizedek stanowi problem niełatwy do rozwiązania. Koncepcji na to kim był jest bardzo wiele. Jednakże, jak pisze Tadeusz Żychewicz w książce „Stare Przymierze”:
„Sądzić wolno, że najroztropniej i najmądrzej zachował się w tej kwestii św. Paweł. Otóż Paweł niczego nie stara się „rozwiązywać" i nie zamierza udawać, że wie więcej, niż wiedzieć można. Nie stara się też sprowadzać Melchizedecha na jakąkolwiek płaszczyznę uproszczonej i łatwej jednoznaczności. Przeciwnie: pozostawia Melchizedechowi jego wieloznaczną tajemnicę. I robi to bardzo pięknie. Kiedy mówi o Melchizedechu: „bez ojca, bez matki, bez rodowodu, nie mając ani początku, ani końca życia" - stwierdzenie to może mieć sens co najmniej podwójny. Może to być mianowicie prosta relacja o „stanie sprawy" według Księgi Genesis, która istotnie nie zawiera żadnych bliższych danych biograficznych o Melchizedechu. Równocześnie jednak stwierdzenie to może znaczyć o wiele więcej: Paweł zdaje się mówić poprzez nie, że ujrzał w Melchizedechu, kapłanie i władcy przynoszącym wino i chleb - coś z odbicia transcendentnej tajemnicy Boga, który także jest „bez rodowodu, nie mając ani początku dni, ani końca życia"... Kiedy mówi: „upodobniony do Syna Bożego", stwierdza nie tylko nieidentyczność Melchizedecha z Synem Bożym, lecz również rzeczywisty ich obu związek, a także realność postaci Melchizedecha. Kiedy wreszcie mówi: „pozostaje kapłanem na wieki", kłania się Paweł jakiejś wielkiej, mocniejszej niż śmierć tajemnicy, nie zamierzając jej wcale „rozwiązywać". Paweł był naprawdę bardzo mądrym człowiekiem. Trudno byłoby w jednym zdaniu powiedzieć więcej, zatrzymując się jednak tam, gdzie mądrość nakazuje milczenie i szacunek tajemnicy. Gdybyż to Paweł zechciał być skutecznym patronem teologów: jakże byłoby pięknie.”
Warto również zwrócić uwagę na inną myśl autora z tejże książki:
„Melchizedech ma świadka w Księdze Genesis: samego Abrahama. Ale Abraham nie składa żadnych deklaracji słownych o Melchizedechu; żadnych wyznań. Dzieje się natomiast coś innego i - jak zwykle - raczej niespodziewanego: ze spotkania z Melchizedechem wychodzi Abraham oczyszczony. Ten sam człowiek, który niedawno frymarczył własną żoną w przewidywaniu korzyści materialnych, teraz odrzuca propozycję króla Sodomy, który w podziale ofiarowywał mu mienie pokonanych. A nawet i sprawiedliwie mu się ono należało. Mówi jednak Abraham królowi Sodomy: „Podnoszę moje ręce do Jahwe, Najwyższego Boga, który stworzył niebo i ziemię, że ani nitki, ani rzemienia do sandałów nie wezmę (...). Nic dla mnie".
Kapłan i władca błogosławił, wyniósłszy naprzeciw chleb ł wino. Coś dziwnego stało się z człowiekiem imieniem Abraham. Jakby starto mu z twarzy chciwość, która kiedyś stała się powodem popełnienia podłości. Jakby coś w nim przemieniono. Jakby zobaczył, że przecież można inaczej.
Doprawdy: nie należy się dziwić żydowskim rabinom, że z taką niechęcią czytali także i ten fragment opowieści. Oni już wiedzieli, że kilkunastu wystraszonym i zagubionym ludziom w Wieczerniku pozostawiono w przymierzu Chleb i Wino. Jak Abrahamowi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |