Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Kim jest Bóg? Źle jeżeli ograniczamy się do zamknięcia Go w jednym pojęciu. Najlepiej zobaczyć kim jest, gdy widzi się go działającego.
Pewien oficer, chwaląc atmosferę panującą w czasie uroczystych obiadów dla zaproszonych gości podczas piekarskich pielgrzymek mężczyzn, dziwił się jednemu drobiazgowi. Nie mógł zrozumieć, dlaczego podczas tych obiadów gospodarz – proboszcz – stał w drzwiach i dyskretnie kierował pracą krzątającej się obsługi. W wojsku dowódca jednostki siedział zawsze na honorowym miejscu. Choćby goście byli wyżsi szarżą. Nie wiedziałem, jak to wyjaśnić. Na pewno nie w duchu 18. rozdziału Księgi Rodzaju. Choć sytuacja jest podobna.
Bóg się wprasza
Najgorętsza pora dnia nie jest dobrym czasem na wędrówki. Słońce wysysa wszystkie siły i może człowiekowi wypalić nawet rozum. Abraham siedział w cieniu swojego namiotu i musiał go zdumieć widok trzech wędrowców. Co w nich takiego było, że w jednym rozpoznał samego Boga?
„Przechodzę obok, wpadnę do Abrahama. Przy okazji porozmawiam z nim o Sodomie i Gomorze. Wszak głupio by było, gdyby on, człowiek tak ważny, o wszystkim dowiedział się po fakcie”. Taki mniej więcej tok rozumowania Boga przedstawia autor 18. rozdziału Księgi Rodzaju. Od czasu wygnania człowieka z raju o takiej zażyłości między Stwórcą a stworzeniem nie było mowy. Ta scena przypomina: Bóg nie jest – a raczej nie jest tylko – kimś dalekim, kto z oddali spogląda na świat i wszystkie jego sprawy. Potrafi być bliski. Jakby Jego i człowieka nie dzieliła ogromna przepaść. On stwórca, człowiek Jego stworzenie. Obraz takiego Boga szczególnie wyraźny będzie w Nowym Testamencie, gdy Syn Boży stanie się człowiekiem. Już tu jednak widać: przesadą jest powtarzające się nieraz w szkolnych opracowaniach stwierdzenie, że w Starym Testamencie Bóg jest daleki, obcy i groźny, dopiero w Nowym ukazuje swoje łagodne oblicze. Tak naprawdę, gdy wczytać się tekst Biblii, pojmowanie Boga przez autorów Starego i Nowego Testamentu wcale aż tak bardzo się nie różni. Czego scena z gościną u Abrahama jest dowodem.
Warto też zwrócić uwagę na postawę Abrahama. Powinna ona stać się chyba wyznacznikiem stosunku człowieka do nie tworzącego zbytniego dystansu Boga. To ogromny szacunek. Abraham nie tylko wypełnia wszystkie zasady gościnności – zaprasza, by wędrujący rozsiedli się w cieniu drzew, podaje wodę, by dla lepszego odpoczynku mogli sobie obmyć nogi, i każe szybko przygotować dla nich coś do jedzenia. Nie byle co. Chleb z najczystszej mąki i mięso dorodnego cielęcia. Razem z serem i mlekiem podaje je swoim gościom, sam zaś stoi przed nimi. Bóg wprosił się do niego na gościnę, ale on czuł, że niestosownym byłoby ucztować razem z Nim. Dlatego stoi jak sługa. I czeka. Jest do dyspozycji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |