Gniew Boży to nie zemsta. To wyraz Bożej sprawiedliwości, która nie może zła tolerować w nieskończoność.
Było już w Apokalipsie otwieranie siedmiu pieczęci, rozległ się już dźwięk siedmiu trąb. Wydawało się, że doszliśmy do kresu historii. Wszak w dniu, w którym rozległ się głos siódmej trąby „misterium Boga” miało się dokonać (10,7). I choć kolejne wizje (rozdziały 11-14) przerwały ten ciąg, były ukazaniem losów Kościoła w świecie, w 15 rozdziale okazało się, że teraz jeszcze nie ostateczny koniec; teraz czas na wylanie siedmiu czasz Bożego gniewu. Jak rozumieć tę, jak się wydaje, niekonsekwencję?
Zwróćmy uwagę, że to trochę tak, jak z oczekiwaniem przez chrześcijan końca świata. W ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat wielu już wydawało się, że żyją w czasach ostatecznych. To znaczy... Można faktycznie powiedzieć, że od 2 tysięcy lat wszyscy żyjemy w czasach ostatecznych, ale chodzi o kres historii: wielu wydawało się, że paruzja tuż tuż; że jej dożyją. Tymczasem historia świata ciągle toczy się dalej... Trochę to przypomina dochodzenie do niektórych szczytów. Ot, do Babiej Góry od Krowiarek. Kolejne przedwierzchołki wydają się szczytami, ale po wejściu na nie okazuje się, że dalej jest następny i następny... Trudno powiedzieć, czy faktycznie taki był zamysł autora księgi – czyli objawiającego się Janowi Chrystusa – ale to czekanie na koniec w opowieści księgi i w dziejach świata wygląda trochę podobnie. Ciągle wydaje się, że już... A okazuje się, że plany Boże są inne. Swoją drogą dlaczego nie ma jeszcze końca: czyżby Bogu tak zależało, by zaistniało jeszcze jak najwięcej ludzi? Trudno powiedzieć. Ale tak to wygląda...
Jest oczywiście i inne wytłumaczenie dla tego ciągłego w Apokalipsie „dochodzenia bez dojścia” do kresu: po dźwięku siódmej trąby faktycznie misterium Boga się dokonało. Dokładniej: dokonuje. Czasy wylewania czasz Bożego gniewu, to już czasy ostatecznego końca. Tyle że to czasy właśnie: trochę to potrwa... Tak, nadszedł czas żniw. Sprawiedliwi zostaną zebrani do Bożego spichlerza, niesprawiedliwych czeka surowa kara. Wylewanie czasz Bożego gniewu, o którym mowa w 16 rozdziale Apokalipsy, a który szerzej przedstawiony zostanie dziś, to już element tej kary; już tłocznia Bożego gniewu pełna, już tryska sok winogron (zobacz rozdział poprzedni)...
Napisałem w dwu poprzednich odcinkach cyklu, że wizje 15 i 16 rozdziału Apokalipsy zdają się nawiązywać to tego, co wydarzyło się podczas wyjścia Izraela z Egiptu. Pamiętamy z Księgi Wyjścia: to oznaczało dla Narodu Wybranego koniec uciemiężenia. Zauważmy jednak: w tej księdze najpierw są plagi, potem wyjście i zatopienie rydwanów i całego wojska faraona w odmętach Morza Czerwonego, a potem hymn ku czci Boga. W Apokalipsie najpierw jest hymn „Mojżesza i Baranka, a dopiero potem plagi; gdy już Nowy Izrael, lud Boży Nowego Przymierza, Kościół, jest bezpieczny. To kara, tak, ale jednocześnie, jak zobaczymy, kara, która jest daniem czcicielom Bestii ostatniej szansy. Przyjrzyjmy się więc owej kolejnej części wizji Jana.
Wylewają się czasze Bożego gniewu
Potem posłyszałem donośny głos ze świątyni, mówiący do siedmiu aniołów:
«Idźcie, a wylejcie siedem czasz gniewu Boga na ziemię!»
I poszedł pierwszy,
i wylał swą czaszę na ziemię.
A wrzód złośliwy, bolesny, wystąpił na ludziach,
co mają znamię Bestii,
i na tych, co wielbią jej obraz.
A drugi wylał swą czaszę na morze.
I stało się ono krwią jakby zmarłego,
i każda z istot żywych poniosła śmierć -
te, które są w morzu.
A trzeci wylał swą czaszę na rzeki i źródła wód:
i stały się krwią.
I usłyszałem anioła wód, mówiącego:
«Ty jesteś sprawiedliwy,
Który jesteś, Który byłeś,
o Święty,
że tak osądziłeś.
Ponieważ wylali krew świętych i proroków,
krew również pić im dałeś.
Godni są tego!»
I usłyszałem, jak mówił ołtarz:
«Tak, Panie, Boże wszechwładny,
prawdziwe są Twoje wyroki i sprawiedliwe».
A czwarty wylał swą czaszę na słońce:
i dano mu władzę dotknąć ogniem ludzi.
I ludzie zostali dotknięci wielkim upałem,
i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami,
a nie nawrócili się, by oddać Mu chwałę.
Zwróćmy uwagę na trzy sprawy. Po pierwsze, te plagi zdają się dotykać tych, którzy nie są „barankowi”; tych, którzy sprzeciwiali się Bogu. Po drugie, dotykają całego świata – już nie jak przy otwieraniu czterech pierwszych pieczęci, a potem przy dźwięku czterech pierwszych trąb, odpowiednio czwartą i trzecią część ziemi. Bóg zdaje się w ten sposób coraz energiczniej domagać nawrócenia. No i plagi te, po trzecie, uderzają w całość stworzonego świata: wylewane są na ziemię, morze, rzeki i źródła wód oraz słońce. Cały stworzony świat zrządzeniem Bożym staje tu okoniem przeciw człowiekowi, stając się narzędziem Bożej kary. Zwróćmy uwagę: to, co w dniu stworzenia było dla człowieka błogosławieństwem, gdy świat się kończy staje się narzędziem Bożej kary.
Teraz może po kolei... Czyj głos ze świątyni każe siedmiu aniołom wylewać na świat zawartość czasz Bożego gniewu? Nie zostało to jasno napisane. Być może tego Zwierzęcia, tej Istoty Żyjącej, która wcześniej wręczyła aniołom owe czasze. W każdym razie jeśli to głos ze świątyni, to chodzi, bezpośrednio czy pośrednio, o rozkaz samego Boga.
Koniecznie zauważmy: pierwsza plaga, „złośliwego i bolesnego wrzodu” dotyka jedynie tych, którzy „mają znamię Bestii”, i tych, „co wielbią jej obraz”. Tych, którzy są oznaczeni pieczęcią Baranka, plaga ta nie dotyka. Podobnie jak plaga „wrzodów i pryszczów” w Księdze Wyjścia dotknęła tylko Egipcjan (Wj 9,10). Czy to możliwe? Dla Boga oczywiście wszystko jest możliwe; może dotknąć chorobą jedynie bezbożnych. Dziś takiej sytuacji jednak nie obserwujemy. AIDS, nazwana swego czasu plagą, też nie dotyka jedynie nieprawych, a i wielu naprawdę bezbożnych jednak nie dotyka. Być może jednak wrzody owe trzeba rozumieć jako symbol cierpień duchowych czy psychicznych, jakich nieraz doznają nieprawi. Byłby to ból związany z uświadomieniem sobie własnej grzeszności.
Otoczeni krwią, ale nie zabici
Druga czasza wylewana jest na morze, zaś trzecia na rzeki i źródła. Powodują, że podobnie jak przy pierwszej pladze w Księdze Wyjścia, woda zamienia się w krew. W przypadku mórz – to krew jakby zmarłego. Czyli nie dająca już życia. Te wody też stają się martwe i gniją; w morzach giną wszystkie mieszkające w nim zwierzęta. Możemy się domyślać, choć tego nie napisano, że w pozostałych wodach, źródłach i rzekach, które też zamieniły się w krew, efekt jest podobny. Jak rozumieć te plagi? Czy chodzi o katastrofę ekologiczną na niespotykaną wcześniej skalę. Być może. O szczegółach na pewno trudno jednak dywagować. Być może chodzi tu, szerzej, o takie uderzenie w stworzony świat, że nieprawi... Stop: żeby zrozumieć o co może chodzić, czytajmy dalej.
Jan słyszy następnie anioła wód. O co chodzi? Czy należy to rozumieć dosłownie czy to raczej tylko jakieś poetyckie wyrażenie? Trudno powiedzieć. Być może to echo wiary, że wszystko na tym świecie, nie tylko ludzie, ma swoich aniołów – opiekunów. A być może trzeba widzieć tu odpowiedź samej przyrody która choć ucierpiała, niejako rozumie działanie Boga, akceptuje je; rozumie gniew swojego Stwórcy; rozumie, że to kara nie za jakiejś jej winy, ale że staje się narzędziem, którym Bóg każe grzesznych ludzi. Niezależnie od tego, czy to anioł czy sama przyroda odpowiada Bogu, działania Boga przyjęte są ze zrozumieniem; z pokornym poddaniem Jego woli.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Naukowiec z NASA: kometa, znana jako Gwiazda Betlejemska, mogła być na kursie kolizyjnym z Ziemią