Pokusa grzechem nie jest i nie uwłacza człowiekowi. Jest nawet dobrodziejstwem.
"Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem». Lecz On mu odparł: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych». Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień». Odrzekł mu Jezus: «Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego». Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon». Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz». Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu (Mt 4,1–11)".
Przedziwny jest tekst Ewangelii. Prawdę mówiąc, wprawia on nas co najmniej w zakłopotanie, a nawet w jakiś wewnętrzny popłoch. Jak to, Jezus, Syn Boży był kuszony przez diabła? Zwyczajnie kuszony, jak każdy z nas ludzi podlegających pokusie? Wydaje się to nieprawdopodobne. A jednak jest prawdziwe. Jezus był kuszony, bo sam tego chciał; upokorzył się, zgodził się na to, by stać się nam jeszcze bliższym. Podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu (por. Flp 2,6–9).
Nagabywania szatana są bardzo typowe; pożądanie bogactwa, władzy, cudownych zjawisk, jest bardzo ludzkie i powtarza się ciągle przez wieki. Na wszystkie propozycje szatańskie Jezus ma odpowiedź Pisma Świętego. A Słowo Pańskie jest jak miecz obosieczny, zdolne porazić przeciwnika. I diabeł jest bezsilny. Nic nie udało mu się wskórać. Nie tylko grzechu, co oczywiste, ale i dekonspiracji Jezusa. A tak liczył, że wreszcie teraz na pewno już się dowie, czy Jezus jest Mesjaszem. I całkiem zwyciężony musi odejść, a "oto przystąpili aniołowie i usługiwali" Jezusowi. Triumf nad pokusą natychmiast nagrodzony.
W scenie kuszenia Jezus jest taki bardzo ludzki, bliski nam, a jednocześnie tak bardzo ponad-ludzki. Bliski, bo kuszony: wyższy, ponadludzki, bo taką wspaniałą odprawę dał kusicielowi. Ani trochę z nim nie pertraktował i ani trochę mu nie uległ. To zrozumiałe, pamiętamy, że to przecież Bóg był kuszony, ale dla nas jest tu jakieś wielkie pouczenie: jak kategorycznie odmawiać nawet wszelkiej dyskusji z diabłem.
Wszyscy trzej Synoptycy opisują to wydarzenie. Każdy z nich jednak trochę inaczej. Marek krótko tylko wspomina, że "Jezus był kuszony od diabła na pustyni" (1,13). Żadnych szczegółów. Może stoi za tym delikatność św. Piotra, który był informatorem Marka i nie chciał się rozwodzić nad tym, co było upokorzeniem Pana. Mateusz i Łukasz piszą to samo, z tym tylko, że Łukasz ma inną kolejność pokus i dodaje straszną informację, że diabeł odstąpił od Pana "aż do czasu". A więc jeszcze raz Go zaatakuje (por. Mk 4,13)! To Męka jest zewnętrznym znakiem nowych ataków szatana. Zbawcze dzieło Chrystusa pozbawiło go panowania nad światem – nie mógł na to patrzeć spokojnie. Bronił się przynajmniej, choć wiedział, że przegra.
I przegrał z kretesem. Chrystus za nas i dla nas zwyciężył diabła. To jest i nasze zwycięstwo!
Zostały co prawda różne doświadczenia, pokusy. Ale pokusa grzechem nie jest i nie uwłacza człowiekowi. Jest nawet dobrodziejstwem – choć niechętnie przez nas przyjmowanym – bo nas hartuje i daje możność okazania wierności. Św. Jakub mówi: "Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków" (1,2–4).
Ale pokusa jest też niebezpieczeństwem, okazją do grzechu. I Bóg, znając naszą słabość, kazał nam codziennie siebie prosić: „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Bo życie nasze to stały stan zagrożenia pokusami. I Pan Jezus często o tym przypomina. "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie wpadli w pokusę, bo choć duch ochoczy, to ciało słabe" (Mk 4,38). I bywa, że czasu pokusy ziarno Słowa Bożego wysycha. "Przeto ten, komu się zdaje, że stoi, niech baczy, aby nie upadł" (1 Kor 10,12); ale pamiętajmy jednocześnie, że Bóg nie pozwoli kusić nas ponad to, co potrafimy znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskazuje sposób jej pokonania (por. 1 Kor 10,13). I nie dziwmy się, jakby nas spotkało coś niezwykłego, ale "cieszmy się, im bardziej jesteśmy uczestnikami cierpień Chrystusowych – abyśmy się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały" (por. 1 P 4,12n). "Kto będzie wierny aż do śmierci, otrzyma wieniec życia" (Ap 2,10), "obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują" (por. Jk 1,12).
*
Hieronima Jemielewska OSB Marana Tha. Przyjdę niebawem! Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC