Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Korespondencja św. Pawła, adresowana do wspólnot, które Apostoł Narodów założył we wschodniej części Imperium Rzymskiego, niejeden raz zawiera pouczenia, jak się zachować wobec wrogów i co począć, gdy uczniom Chrystusa zagraża zewnętrzne prześladowanie.
Były to i rzymskie pogańskie władze, i osoby, które przylgnęły do orędzia Ewangelii, ale nadal skłonne były zmuszać uczniów Chrystusa do kultowych przepisów Starego Testamentu. W Liście do Efezjan optyka pouczeń skupia się nie na relacjach ze światem pogańskim czy żydowskim. Zewnętrzni wrogowie jakoś nikną. Apostoł skupia się na relacjach, jakie winny budować jedność wewnątrz wspólnoty, gdy nie ma zewnętrznych wrogów.
W takim położeniu niebezpieczeństwem staje się egoizm, który burzy pierwotny porządek miłości. W tym kontekście autor listu zachęca: „Abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości”.
Ciekawym pouczeniem jest tutaj wezwanie do cierpliwości. Autor listu używa greckiego słowa makrothymia, które dosłownie znaczy „długomyślność”. Zdaje się, że w Pawłowym nauczaniu stajemy wobec jego formacji w duchu ówczesnej filozofii stoickiej, którą poznał jeszcze w rodzinnym Tarsie. Przekonanie stoików wyraził Epiktet, nieco młodszy od św. Pawła, który ucząc o cierpliwości, mówił: „Sustine et abstine” – „Cierp i panuj nad sobą”, a w dalszym sensie: „Zawsze zachowaj spokój ducha”.
Adresaci listu potrzebują cierpliwości dla siebie, potrzebują spokoju ducha. Konflikty rodzi jej brak, brak szacunku dla różnorodności. To burzy jedność wspólnoty, o którą apeluje św. Paweł.
Długomyślność jest trudną cechą. Sama nie wystarcza. Stąd w pouczeniu św. Pawła znajduje pomoc i fundament. Jest nią miłość. Mogę być długomyślny, tzn. cierpliwy, wobec tego, kogo kocham. Ale z pomocą przychodzi miłość, która nie zakorzenia się w doczesności. Ona jest tak bardzo cierpliwa dlatego, że przekracza tu i teraz. Inaczej uczeń Chrystusa nie dałby rady.
Ona, długomyślność, wciąż zakorzenia się w miłości, by szukać dróg do zmiany braci i sióstr, także tych dalekich od orędzia o zbawieniu.
Uczeń Chrystusa powinien być długomyślny dla każdego, bo każdego zbawił Pan i każdego zaprasza do szczęścia w niebie.