Pewna myszka w czasie rozpaczliwej ucieczki przed kotem wpadła do piwnicy...
Nagle zauważyła, że pogrąża się w jakiejś dziwnej kałuży. Była to kałuża doskonałego koniaku, który wyciekł z dębowej beczułki. Myszka nieśmiało spróbowała płynu. Smak się jej spodobał. Był mocny i zdecydowany, spływał do gardła jak ogień. Gdy wypiła kałużę, wyprostowała się, zrobiła groźną minę i zawołała: „Gdzie jest kot?”. Nie ma co dywagować na temat odwagi myszki. Myszka jest myszką. Podobnie jak Jeremiasz jest młodym (ponoć miał tylko 15 lat), małomiasteczkowym (Anatot to mieścinka położona na północny-wschód od Jerozolimy), zakompleksionym (pokolenie Beniamina to potomkowie najmłodszego syna Jakuba) człowiekiem.
Nie miał ani przygotowania, ani chęci do występowania w roli Bożego proroka. Powołanie przyszło jak grom z jasnego nieba albo – nawiązując do opowieści o myszce – jak upadek w kałużę w piwnicy. Ogniem okazało się działanie Boga.
Ileż razy Pan Bóg z nami postępuje podobnie. Pielgrzymuje ku nam, by nas wytropić, ukazać się i objawić swą miłość. To On wybiera drogi, które nie zawsze nam się podobają. I okoliczności trudne do zrozumienia i zaakceptowania, sprzeczne z naszymi oczekiwaniami. Czasem zepchnie nas do mrocznej piwnicy, w kałużę porażki, grzechu i upokorzenia. Na dno niewoli i bezsilności – jak Izraelitów w Egipcie. Bez tego doświadczenia Boga pośród słabości nasza wiara pozostanie na zawsze infantylna i niegotowa. Wówczas otwierają się oczy, by dostrzec coś dotąd nieoczywistego: Ty uwalniasz mnie ze zła i lęku, Ty mnie dźwigasz ponad me demony, kompleksy i zmory, Ty sprawiasz, że czuję się silny i dobry.
Izraelici, gdy opuszczali Egipt, idąc za Bogiem, który ich wyzwalał, mieli biodra przepasane. Jezus też nakazał swym uczniom, by mieli przepasane biodra, czyli byli uzbrojeni w moc, przygotowani do długiej drogi. To nie koniak usuwał z ich serc zniewalający lęk, ale doświadczenie miłości potężniejszej od śmierci.
Mamy tyle kotów, których się lękamy; ludzie żyją zniewoleni podobnymi obawami. Potrzebujemy proroka, który powie, że nosimy w sobie grzech, a ten nas niszczy (choć tego nie widzimy), i że wisi nad nami Boża kara (z której nie zdajemy sobie sprawy). I że Bóg nas dźwiga z kałuży upadku, czyni mocnymi i kochanymi. Jezus zmartwychwstał!
Potrzebują proroków „chrześcijanie”, którzy łatwo pogodzili się z perspektywą ciągłego unikania kota. Niech przepaszą się mocą Boga i ruszą w drogę ku prawdziwej wolności.