Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię - wołał kiedyś Jezus. Łatwo jest przyjąć tę prawdę teoretycznie. Znacznie trudniej zaufać.
I w tym chyba tkwi różnica między chrześcijaninem, który Boga próbuje wprząc w swoje plany, a tym, który - choć nie zawsze rozumie - ufa, że Bóg go prowadzi. Pierwsi – w tym sfrustrowani świeccy teologowie, niezadowoleni z decyzji biskupa kapłani czy oburzający się na konieczność posłuszeństwa przełożonym zakonnicy – będą dostrzegali głównie niesprawiedliwość, która ich spotkała. Drudzy – świeccy, kapłani czy zakonnicy – potrafią w całej złożoności własnej sytuacji dostrzec palec Boży. Zwłaszcza gdy z perspektywy czasu widzą, jak wielkim błogosławieństwem okazało się dawne wyrzucenie z pracy, wysłanie do posługi w nieciekawej parafii czy konieczność podjęcia mało nobilitującego dla ojca doktora zajęcia duszpasterskiego. Józef też myślał, że bracia i rodzice będą mu się kłaniać. A tu proszę. Przyszło mu być niewolnikiem, a nawet więźniem. W tym wszystkim nie zabrakło mu jednak najważniejszego, bez czego wszystko inne traci sens: Bożego błogosławieństwa.
Kamieniem rzucić łatwo
W delikatnej kwestii ludzkiej seksualności bardzo łatwo o skazanie niewinnego. Mordercy trzeba dowieść winy, złodzieja złapać za rękę czy znaleźć przy nim ukradzioną rzecz, a o próbę gwałtu czy molestowanie można oskarżyć właściwe każdego dorosłego mężczyznę. Bo każdy może choćby na chwilę znaleźć się w sytuacji, gdy żaden świadek nie będzie mógł potwierdzić jego niewinności. Wtedy jest słowo przeciwko słowu. A ich ocena zależy od mniej lub bardziej trzeźwego sądu tych, którzy sprawę rozpatrują.
Sytuacja Józefa była wyjątkowo trudna. Był niewolnikiem. Oskarżała go żona jego właściciela. Co Potifar miał zrobić? Nawet jeśli po cichu wierzył w niewinność Józefa miał przyznać, że jego żona szuka sobie kochanka? Przecież wszyscy mniej lub bardziej otwarcie śmialiby się z niego. Dlatego kazał Józefa wtrącić do więzienia. Właśnie. Do więzienia. I to takiego, w którym byli raczej znaczniejsi przestępcy (w sensie pochodzenia, nie wielkości zbrodni). Choć przecież – jak wskazują komentatorzy – mógł Józefa po prostu zabić lub skazać na śmierć. Sumienie mu nie pozwalało? Pewnie tak właśnie było. Bóg ochronił Józefa przed najgorszym posługując się ludzkim sumieniem. I tak zbliżył Józefa do szczęśliwego końca jego poniżenia. Na razie jednak bohater opowiadania został po raz kolejny skrzywdzony.
Wierzyć w sny?
Podobno sny są fragmentami naszych wspomnień, marzeń czy lęków, tyle że w nieprawidłowy i zaskakujący sposób powiązanymi. Tak przynajmniej przypuszcza część naukowców. Chyba słusznie. Gdyby były bramą do przyszłości, dla wielu byłaby ona koszmarem. Prawdą też jest, że ludzie, świadomi swojej małości wobec potęgi świata, zawsze próbowali je sobie jakoś tłumaczyć. Czy to odczytując z nich pomyślne wróżby, czy ostrzeżenie przed nieszczęściem. Także w naszych czasach, które mimo szerzących się zabobonów uważamy za „oświecone”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |