Bóg prowadzi malkontenta

Dlaczego Bóg to, dlaczego Bóg tamto? Czy nie mógłby prościej, bez narażania ludzi na nieprzyjemne wstrząsy? Problem w tym, że nie widzimy tyle, co On (Rdz 46-48).

Dobre złego początki

Czy – po ludzku – można wyobrazić sobie lepsze zakończenie opowieści o niedoli Józefa? Spotyka swojego starego ojca, bracia muszą uznać jego wyższość, faraon pozwala licznej (66 dzieci i wnuków, plus sam Jakub, plus Józef i jego dwóch synów daje symboliczną liczbę 70) rodzinie jego ojca na zamieszkanie w najbardziej żyznej części Egiptu. A jednak już w tym szczęśliwym zakończeniu historii Józefa kryje się nutka niepokoju. Muszą udawać, że nie są pasterzami, a hodowcami stad. Bo Egipcjanie by się nimi brzydzili. W czym różnica? Trudno powiedzieć. Być może chodziło o to, że jedni prowadzili wędrowny, drudzy osiadły tryb życia. W każdym razie historia ta jasno pokazuje, że w Egipcie, choć otoczeni bogactwem i z pełnymi brzuchami, nie są ostatecznie u siebie. Ich brat, Józef, dzięki swojej zapobiegliwości bardzo faraona wzbogaci. Najpierw pieniądze, potem zwierzęta, potem pola, a na koniec mieszkańcy Egiptu – prócz kapłanów – staną się własnością faraona. Mimo to, pozostaną na zawsze obcymi przybyszami.

Dziwne to może, ale podobnie jest z każdym chrześcijaninem. Żyjąc na świecie bywa doceniany i chwalony. Ale nigdy nie jest u siebie. Zawsze będzie obcym, którym, gdy stanie się niewygodny, można będzie wzgardzić. Bo jego ojczyzną jest inny Kanaan, niebo…

Wieczny malkontent…

Są ludzie, którym życie musi mocno dać w kość, żeby przestali się uśmiechać. Są i tacy, którzy są wiecznie niezadowoleni, choć życie mają dobre. Bo w gruncie rzeczy najistotniejsze jest nie to, co się faktycznie dzieje, ale jak się na to patrzy.  Patriarcha Jakub mógłby być patronem malkontentów. „Liczba lat mego pielgrzymowania – sto i trzydzieści. Niezbyt długie i smutne były lata mego życia; nie są one tak długie, jak lata pielgrzymowania mych przodków” – narzeka przed faraonem. Czy miał powody? Prawda, spierał się z bratem. Ale przecież doszli w końcu do porozumienia. Prawda, miał paskudnego teścia – Labana. Ale przecież miał też w sumie cztery żony i doczekał się kilkudziesięciu dzieci i wnuków. Był przywódcą wielkiego klanu i cieszył się szacunkiem swoich dzieci. Tak, prawdą jest, że stracił ukochaną żonę, a potem i ukochanego syna. Ale taki jest los człowieka. A syna właśnie Bóg mu zwrócił. I to takiego, z którego mógł być naprawdę dumny. Czy naprawdę było mu tak źle?

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama