Śpiew psalmów uwalnia od smutków, rozwesela duszę i ucisza wszelkie wewnętrzne burze...
Tranquillitas, głęboka cisza, jest zdaniem Ojców tym, czego psalmodia najbardziej potrzebuje i co może dać, o ile jest właściwe wykonywana. Pewien uczestnik naszej modlitwy chórowej ujął to podobnie: czuł się tak jakby siedział na plaży, a fala za falą ślizgając się po nadbrzeżnym piasku spłukiwała wszelkie brudy, aż wreszcie pozostał czysty piasek. Śpiew psalmów według niego ma działanie oczyszczające. Oczyszcza z brudów wewnętrznych, wyrzuca śmieci z duszy, a przy tym wycisza serce. Stąd prawdopodobnie bierze się fakt, że często nawet po zupełnie bezrefleksyjnej modlitwie wychodzimy z chóru spokojniejsi, wewnętrznie odświeżeni.
Bazyli twierdzi, że śpiew psalmów uwalnia od smutków, rozwesela duszę i ucisza wszelkie wewnętrzne burze. Czasem dostrzegamy w sobie masę spiętrzonych uczuć i myśli, jednakże nie potrafimy ani ich zdefiniować, ani wyjaśnić. Nie wiemy skąd pochodzą, od czego zależą. Śpiew psalmów może od nich uwolnić. Pomaga dotrzeć do pozytywnych uczuć radości. Są w nas przecież jednocześnie uczucia negatywne i pozytywne, smutek i radość, strach i ufność, gniew i zadowolenie, miłość i nienawiść. Często wiążemy się z uczuciami negatywnymi, gotowi jesteśmy sądzić, że jedynie one są w nas realne, a w rzeczywistości sami się przez to odcinamy od uczuć pozytywnych, które wciąż znajdują się na dnie duszy, często ukryte pod ciężarem codziennych trosk. W śpiewie doświadczamy takich pozytywnych uczuć, jak radość, nadzieja, tęsknota, miłość. Uczucia negatywne tracą wtedy nad nami władzę. Śpiewając nie potrzebujemy już silić się na radość czy miłość. Jeżeli zdamy się na śpiew, coś się w nas poruszy, a wtedy radość i tęsknota pojawią się same.
Atanazy oddaje działanie dobrego śpiewu psalmów greckim słowem rythmizei. Psalmodia rytmizuje duszę, porządkuje ją, tworzy jej jasną, zdrową strukturę. Albo można też powiedzieć, że wprowadza duszę w ruch, w miarowy, określony ruch. Taki ruch utrzymuje ją w żywotności i zdrowiu. I jak uczy doświadczenie, rytm daje duszy moc i wytrwałość. Powstaje w niej pewna wewnętrzna wytrzymałość, która pomaga odważnie zmagać się z problemami codzienności. Psalmodia nie daje przyjemnego uczucia ciepła, chęci przylgnięcia, lecz zwartość, pokój i moc do zmagania się z problemami w życiu.
Dzięki psalmodii rozbrzmiewają w nas te struny, które inaczej byłyby martwe. Umysł zostaje pobudzany przez radość i miłość. Według Augustyna uczucia te są zasadniczymi elementami śpiewu. Cantare amantis est – powiada. Śpiewać może tylko ten, kto kocha. Śpiew sprawia, że miłość w nas rośnie. Ma też wiele wspólnego z radością. Już Platon twierdził, że słowo choros pochodzi od chará – radość. Augustyn zaś ujmuje związek pomiędzy śpiewem, radością i miłością w swoim klasycznym stwierdzeniu:
"Kto śpiewa, nie tylko chwali, ale chwali radośnie. Kto chwali śpiewając, ten nie tylko śpiewa, ale również kocha tego, dla kogo śpiewa".
W śpiewie powstaje obraz tego, dla kogo się śpiewa. W miłosnych pieśniach ojczyzny, jak Augustyn nazywa psalmy, powstaje obraz ojczyzny, obraz Boga, w którym nasze serce może osiągnąć pokój. Śpiew budzi tęsknotę za tą ojczyzną. Powstaje obraz Ojca, który przemawia przez psalmy, a któremu my odpowiadamy we wspólnocie z Jego Synem. W śpiewie zatem nie chodzi tylko o słowa, chodzi raczej o obecnego Boga, dla którego się śpiewa, a który swą obecnością dotyka głębin duszy, zbiera i jednoczy wszystkie duchowe moce serca. Śpiew wprowadza w modlitwę wewnętrzną, w kontemplację.