Psalmodia - droga kontemplacji

Śpiew psalmów uwalnia od smutków, rozwesela duszę i ucisza wszelkie wewnętrzne burze...

Utrzymywanie psalmodii wyłącznie lub przeważnie na jednym tonie, dobre trzymanie się tzw. „brzmienia” wymaga skupienia od śpiewającego. Spełniając ten warunek, umacnia się on w gotowości, aby chcieć tylko jednego: zebrać wszystkie moce swego serca i skierować je na Boga. Wspólne podjęcie jednego tonu z wielu osób tworzy jeden organizm. Ojcowie często podziwiali i sławili tę moc psalmodii, która potrafi zgromadzić wielu ludzi i zjednoczyć ich w jednym działaniu i jednym brzmieniu. Czy to nie cud, że wielu ludzi o rozmaitych głosach może się zjednoczyć w jednym brzmieniu? Augustyn opisuje śpiew w chórze jako consensio cantantium, bycie jedną myślą i wspólne odczuwanie śpiewających. Wystarczy jednak jeden głos, który śpiewa inaczej, żeby zakłócić wspólnotę. W swym komentarzu do Ewangelii Świętego Jana Augustyn zastanawia się nad tym, jak to możliwe, że my, liczni, jednoczymy się w Chrystusie i stajemy się jednością tak, że kiedyś wespół z Nim staniemy się czymś jednym. Dla wyjaśnienia i zobrazowania tego, jak z wielu osób może powstać jeden organizm, nie boi się wskazać na psalmodię wykonywaną właśnie przez wielu ludzi. Tak spełnia się wola Tego, który zapragnął ich uczynić unum in uno ad unum – jednym w Jednym dla Jednego. Dyscyplina śpiewu zatem nie jest czymś tylko czysto estetycznym, ma ona być pomocą w modlitwie kontemplacyjnej, drogą wiodącą do jedności we własnym sercu i do doświadczenia jedności we wspólnocie modlących się. Jednak zanim taka wewnętrzna jedność nastąpi, bez wątpienia potrzeba dobrego wzajemnego słuchania. Śpiew psalmów jest wspaniałym, dynamizującym grupę procesem. Stają się tam słyszalne najmniejsze nawet rywalizacje, a gdy się nie kontroluje swych uczuć i zaczyna bezwzględnie „trąbić”, powstają akustyczne „spaliny”. Dość często jednak modlitwa chórowa pozostaje na tym dynamizującym grupę poziomie i nie posuwa się ku kontemplacyjnej gęstości. Choć z drugiej strony nie można tego poziomu przeskoczyć. Kontemplacja bowiem dokonuje się w realiach zwykłego życia, a nie w jakimś idealnym świecie, w którym chciałoby się schronić.

Kolejny, kontemplacyjny element śpiewu psalmów został wymieniony przez św. Bazylego (Przez śpiew psalmów przygotowują sobie uważne serce), czy przez Jana Chryzostoma, który prawdziwą psalmodię poznaje po takim śpiewie, w jakim serce może i chce słuchać głosu. Chodzi zatem o zasłuchany śpiew. Gdy śpiewamy słuchając i śpiewając słuchamy, serce coraz bardziej otwiera się na przychodzącego w słowie Boga. W sposobie śpiewania, w jakości głosu wpływającej na postawę całego ciała powinna być wyczuwalna Boża obecność, której znakiem jest śpiew. Śpiewamy słowa święte, słowa Boże. Serce musi podążać za głosem, porównywać się ze Słowem Bożym, stawać się z nim jednym. Tu ważne jest, by głos uważnie i ze czcią wypowiadał święte słowa. Ma on przecież w stosunku do Słowa Bożego poważne zadanie w nowym cudzie wcielenia, zadanie stawania się ciałem w brzmiącym głosie – rozszerzać doczesne ciało Kościoła stające się w nas i między nami słyszalne. Śpiew psalmów ma być kontynuacją wcielenia. Przez harmonijne brzmienie Słowa Bożego powinniśmy w nasz świat wprowadzać odrobinę ładu i przygotowywać drogę działającemu Słowu Bożemu. Psalmodia jest całkowicie podporządkowana temu Słowu; nie jest Ono w niej wykorzystywane do celów czysto muzycznych, ale to ona służy Słowu, by mogło być przez nas przyjęte uchem i sercem, zbawiając i przynosząc pokój. Jeżeli psalmodia będzie rozumiana i wykonywana jako zasłuchany śpiew i śpiewające słuchanie, to rzeczywiście może ona oznaczać – choć brzmi to paradoksalnie – taki sposób śpiewania, który nie przerywa milczenia. Maurice Zundel pisze:

"Psalmodia odkryła tajemnicę wypowiadania słów bez trwonienia ducha, zespalania tonów bez naruszania milczenia, skupienia głębin duszy w osobistej modlitwie i jednocześnie połączenia we wspólnej modlitwie z duszą bliźniego".

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg