Bóg jak Łazarz

By osiągnąć niebo, musimy iść drogą, którą wskazuje Jezus.

1. Przypowieść o bogaczu i Łazarzu mówi o kilku sprawach. Po pierwsze, to ostrzeżenie przed sytym życiem, które stało się pogonią za przyjemnościami. Egoista nie myśli o innych. Nie ma w nim miłosierdzia. Tragiczna postać bogacza jest przestrogą przed sercem nieczułym na ludzi cierpiących niedostatek, którzy są w zasięgu mojego wzroku i mojego serca. Zapewne każdy z nas zna jakiegoś Łazarza, który cierpi niedolę. Nie chodzi tu o jakichś odległych biednych i cierpiących. Zauważmy, że biedak w przypowieści ma imię. Jest osobą. To ważne, aby w ubogim widzieć człowieka, który ma swoją godność, niepowtarzalne człowieczeństwo, historię. Psy lizały rany Łazarza. Zwierzęta okazały więcej miłosierdzia niż bogacz z sąsiedztwa. To daje do myślenia. Nieczułym bogaczem może okazać się również ktoś, kto niekoniecznie ma olbrzymi majątek. Problemem nie jest bowiem status majątkowy, ale zimne, twarde serce. Bywa, że ludzi na stanowiskach dopada pewien rodzaj znieczulicy czy nawet pogardy wobec zasiadających niżej w jakiejś społecznej hierarchii. Łazarz ma imię, ma swoje rany, ma swoje życie. Jednak ludzie, którzy osiągnęli wysoki status, często nie dostrzegają Łazarzy, traktują ich jak powietrze.

2. Druga sprawa, którą obrazuje przypowieść, to prawda o tym, że nasze wieczne przeznaczenie zależy od naszego postępowania. By osiągnąć niebo, musimy iść drogą, którą wskazuje Jezus. Tą drogą jest miłość wyrażająca się w służbie innym na wzór Chrystusa. Bóg kocha grzeszników i chce ich zbawienia. Daje czas na poprawę. Ale po śmierci będzie za późno. Nie można tak bardzo akcentować Bożego miłosierdzia, że przesłania ono Bożą sprawiedliwość lub poczucie odpowiedzialności za nasze wybory. Łazarz był w jakimś sensie szansą daną bogaczowi, aby się nawrócił. Gdyby okazał serce żebrakowi spod bramy swego domu, nie tylko poprawiłby jego doczesny los, ale także uratowałby swoją wieczność. Nie skorzystał jednak z tej szansy i przegrał niebo. Boże miłosierdzie ma swój czas. Kto je odrzuca, ten musi się liczyć z Bożym sprawiedliwym sądem.

3. Trzeci wymiar przypowieści to wezwanie do słuchania słowa Bożego. Abraham mówi do bogacza: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!”. Często ociągamy się z nawróceniem. Odkładamy je na później, ale przecież nie wiemy, czy jutro będzie nam dane. Bogacz sugeruje, że jego krewni potrzebują mocnego znaku, który by ich poruszył: „Gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedź Abrahama wskazuje, że niekoniecznie tak jest. Słowo Boże musi nam wystarczyć. Ono jest latarnią w mroku. Owszem, czasem Pan Bóg może przemówić do nas w jakiś inny, bardziej spektakularny sposób. Ale nie wolno domagać się od Niego nadzwyczajnych znaków. Zauważmy, że między wrażliwością na słowo Boże a wrażliwością na cierpiących istnieje związek. Bóg przychodzi do nas w Jezusie jak Łazarz pokryty ranami, przybity do krzyża. Samotny, odrzucony przez swój naród, niezrozumiany przez uczniów. Przychodzi jak żebrak, który prosi o kawałek chleba. Kiedyś przyjdzie jako Król Wszechświata i sędzia. •

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama