Mateuszowy przekaz jest potwierdzeniem, że narodzenie Jezusa jest wydarzeniem w pełni historycznym i prawdziwym.
Apokryficzny obraz
Wydarzenia, tak bardzo krótko ukazane przez św. Mateusza, uzupełniają liczne apokryfy. Ciekawym jest, iż wiele z nich bardzo dużo uwagi poświęca osobie Matki Jezusa. Do dziś potwierdzeniem tego są liczne świątynie, które powstały w miejscach związanych nie tylko z przekazem tekstów kanonicznych, ale z inspiracji tekstów apokryficznych. Przykładem w samym Betlejem może być franciszkańskie sanktuarium Groty Mlecznej. Poszczególne teksty jak i tradycje chrześcijańskie bardzo mocno koncentrują się na osobie Maryi.
Apokryficzna Ewangelia Pseudo-Mateusza opisuje podróż Świętej Rodziny do Egiptu i samo przybycie. Przekaz ten, choć pełen cudowności i niezwykłości pokazuje wielkość i znaczenie Maryi już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa[27].
Kiedy przybyli do pewnej jaskini i chcieli w niej odpocząć, Maryja zeszła z osiołka i siadła, trzymając na kolanach Jezusa. Była tam Maryja, a z nią również trzech chłopców [sług] i jedna dziewczyna, którzy towarzyszyli im w drodze. Nagle z groty wyszło wiele smoków, na których widok dzieci zaczęły krzyczeć ze strachu. Wtedy Pan, który nie skończył jeszcze dwu lat, zsunąwszy się z kolan matki, stanął przed smokami, one zaś oddały Mu hołd i odeszły. I wtedy spełniło się to, co zostało powiedziane przez proroka psalmistę: „Chwalcie Pana z ziemi, smoki i wszystkie głębiny morskie”. Sam zaś mały Jezus szedł z nimi, aby nikomu nie szkodziły. Lecz Maryja i Józef mówili między sobą: „Lepiej byłoby dla nas, żeby te smoki nas zabiły, niż Dzieciątko zraniły”. Jezus zaś rzekł do nich: „Nie myślcie, że jestem dzieckiem; ja bowiem zawsze byłem mężem dorosłym. Trzeba więc, aby wszystkie dzikie zwierzęta złagodniały wobec mnie”.
Podobnie lwy i lamparty z czcią padały przed Jezusem i towarzyszyły Mu na pustyni. Dokądkolwiek Maryja i Józef udali się, poprzedzały ich wskazując drogę. Swoją uległość okazywały pochyleniem głowy, a gotowość usługiwania zaznaczały merdaniem ogonem. Kiedy Maryja pierwszego dnia zobaczyła wokół siebie lwy, lamparty i różne gatunki dzikich zwierząt, bardzo się zlękła. Dziecię Jezus zaś z uśmiechem spoglądając na nią powiedziało: „Nie bój się, matko, podążają bowiem one z nami nie dla zguby, lecz dla posługi twojej”. Słowa te usunęły bojaźń z ich serc. Lwy zaś kroczyły razem z nimi wraz z wołami, osłami i bydlętami jucznymi, które niosły potrzebne im rzeczy, i nikogo nie atakowały, choć razem przebywały. Łagodne były wśród owiec i baranów, które Józef i Maryja zabrali z Judei i mieli ze sobą. Te zaś szły pośród wilków i nie płoszyły się. Nikt się nikogo nie bał, nikomu też nie działa się krzywda. Wtedy wypełniło się to, co Izajasz powiedział: „Wilki z baranami paść się będą, lew i wół razem jeść będą plewy”. Były bowiem dwa woły, którym lwy wskazywały drogę Pana naszego, Jezusa Chrystusa; one razem ciągnęły wóz z potrzebnymi rzeczami.
Po trzech dniach takiego podróżowania Maryja poczuła zmęczenie od nadmiernego żaru na pustyni. Widząc palmę powiedziała do Józefa: „Odpocznę nieco pod jej cieniem”. Józef z pośpiechem zawiózł ją pod palmę i pomógł zejść z osła. Kiedy Maryja spoczęła pod drzewem przyglądając się liściom palmy, dostrzegła wiele owoców i powiedziała do Józefa: „Chciałabym, jeśli to możliwe, pokosztować owoców tej palmy”. A Józef rzekł do niej: „Dziwi mnie, że tak mówisz. Widzisz przecież, jak wysoka jest ta palma, a pragniesz jeść jej owoce. Ja zaś martwię się brakiem wody, bo nasze bukłaki są puste i nie mamy czym ugasić pragnienia, ani my, ani nasze zwierzęta”. Wtedy dzieciątko Jezus spoczywając na łonie swej matki, dziewicy, zawołało do palmy: „Pochyl się, drzewo, posil swoimi owocami moją matkę”. I na te słowa natychmiast palma nachyliła swój wierzchołek aż do stóp Maryi, i zebrano z niej owoce, którymi wszyscy się posilili. Kiedy już wszystkie owoce palmy zostały zebrane, pozostała ona pochylona oczekując rozkazu powstania od Tego, na którego rozkaz się pochyliła. Wtedy Jezus rzekł doń: „Powstań, palmo, wzmocnij się i podziel los moich drzew, które są w ogrodzie Ojca mego. Odkryj zaś u swych korzeni źródło, które ukryte jest w ziemi. Niech z niego popłyną wody dla ugaszenia naszego pragnienia”. I natychmiast podniosła się palma, z jej korzeni zaczęły wypływać źródła wód przezroczystych, zimnych i słodkich. Widząc te źródełka Józef i Maryja ucieszyli się wielce i ugasili pragnienie wraz z pozostałymi ludźmi i zwierzętami i złożyli dzięki Bogu.
Następnego zaś dnia udali się w dalszą drogę. Kiedy opuszczali to miejsce, Jezus zwracając się do palmy rzekł: „Taki przywilej daję ci, palmo, że jedną z twoich gałązek wezmą aniołowie moi i posadzą w ogrodzie Ojca mego. Udzielam tobie takiego błogosławieństwa, że o wszystkich, którzy w jakiejś walce zwyciężą, będzie się mówić: «Zdobyliście palmę zwycięstwa»”. Gdy On to mówił, ukazał się anioł Pański i stojąc przed palmą wziął jedną z jej gałązek i trzymając ją w ręku uleciał do nieba. Widząc to wszyscy upadli na oblicza swoje i tak pozostali niczym martwi. Wtedy Jezus rzekł do nich: „Dlaczego strach ogarnął wasze serca? Czy nie wiecie, że ta palma, którą poleciłem przenieść, będzie przygotowana w miejscu szczęśliwości dla wszystkich świętych, jak była przygotowana na tej pustyni dla was?”
Józef rzekł do Jezusa: „Panie, bardzo dokucza nam upał. Jeżeli się Tobie podoba, pójdziemy nad brzegiem morza; przechodząc bowiem przez miasta nadmorskie będziemy mogli nieco odpocząć”. Jezus mu odpowiedział: „Nie obawiaj się o to, Józefie! Tak skrócę wam drogę, że w ciągu jednego dnia przejdziecie tyle, ile można przejść w ciągu trzydziestu dni”. Gdy to powiedział, oto przed ich oczyma ukazały się wzgórza i równiny Egiptu. Szczęśliwi i uradowani dotarli do granic miasta zwanego Sohennen, do którego weszli. A ponieważ nie znali nikogo, kto mógłby ich przyjąć w gościnę, wstąpili do świątyni, zwanej kapitolem tego miasta egipskiego. W świątyni tej stało trzysta sześćdziesiąt pięć posągów bóstw, którym codziennie w obrzędach bałwochwalczych oddawano cześć boską.
Gdy Maryja weszła z Dzieciątkiem do świątyni, stało się tak, iż wszystkie posągi padły na ziemię; wszystkie leżały z doszczętnie rozbitymi i strzaskanymi obliczami, by jawnie okazała się ich nicość. Wtedy wypełniło się to, co powiedział prorok: „Oto Pan przyjdzie na lekkim koniu i wkroczy do Egiptu, a poruszą się przed Jego obliczem wszystkie dzieła rąk Egipcjan”. Skoro doniesiono o tym Afrodyzjuszowi, zarządcy tego miasta, przybył on do świątyni z całym swoim wojskiem, wszystkimi swoimi przyjaciółmi i towarzyszami. Kapłani zaś świątyni spodziewali się, że ukarze on tych, którzy stali się przyczyną zniszczenia ich bogów. Ów zaś, wkroczywszy do świątyni, przekonał się, że prawdą jest to, o czym słyszał. Natychmiast podszedł do Maryi, a Dzieciątku, które trzymała na rękach, pokłonił się jako Panu. Oddawszy zaś Jemu cześć przemówił do całego swego wojska i do wszystkich swoich przyjaciół mówiąc: „Jeśliby On nie był Panem tych wszystkich bogów, to oni bynajmniej nie padliby na oblicza swoje przed Nim, ani nie leżeliby powaleni przed Nim, poświadczając, że On jest ich Panem. Jeżeli my wszyscy przezornie nie uczynimy tak, jak bogowie nasi uczynili, możemy wzbudzić Jego gniew i wszyscy zginiemy, jak to przydarzyło się Faraonowi, królowi Egipcjan, który panował w tych dniach, kiedy Bóg dokonał wielkich cudów w Egipcie i wyprowadził z niewoli swój lud potężną ręką”
[1] Św. Augustyn, Mowa 200 (Na Objawienie Pańskie), 1,1-2; 3,1-4.
[2] Zob. J. Łach, Dziecię się nam narodziło, s. 58-59.
[3] Zob. J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, „Salvatoris Mater” 2(2000), s. 42.
[4] Herod Wielki zmarł najprawdopodobniej tuż przed świętem Paschy w 4 roku przed naszą erą. Zob. J. Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela, XVII,167.213. Stąd też rok narodzenia Jezusa należy przesunąć na czas wcześniejszy. W 525 r., pochodzący z rzymskiej prowincji Scytia Mniejsza (dziś Rumunia), mnich Dionizy Mały (Dionysius Exiguus), żyjący w Rzymie prawdopodobnie w latach 496-545, ustalił datę narodzenia Jezusa na 753 r. od założenia Rzymu (25 grudnia), a 754 r. uznał za 1 rok ery chrześcijańskiej, dzisiaj zwanej niekiedy naszą erą lub erą dionizyjską. Dziś wiadomo, że Dionizy pomylił się w swoich obliczeniach, i że Jezus urodził się kilka lat wcześniej. Rok nazywany rokiem 1. traktujemy więc jako umowny początek kalendarza. Dziś badacze uznają, iż zasadnym jest przyjęcie narodzin Jezusa około 5/6 r. przed naszą erą, choć inni wskazują za bardziej możliwy 3/2 r., zob. szerzej: G. Szamocki, Data narodzenia Jezusa Chrystusa, w: Żyjemy dla Pana, red. W. Chrostowski, Warszawa 2006, s. 340-363.
[5] Zob. szerzej A. Paciorek, Ewangelia według świętego Mateusza. Rozdział 1 – 13. Wstęp. Przekład z oryginału. Komentarz, Częstochowa 2005, s. 105-117.
[6] Zob. J. Homerski, Ewangelia według św. Mateusza, s. 89.
[7] J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 43.
[8] Kreślona na odrzwiach domów litery K, M, B nie pochodzą jednak od imion Mędrców: Kacpra, Melchiora i Baltazara, ale od łacińskiego błogosławieństwa Christus Mansionem Benedicat – „Niech Bóg błogosławi temu domowi”. Św. Augustyn tłumaczył te litery inaczej, jako wyznanie Christus Multorum Benefactor – „Chrystus dobroczyńcą wielu”.
[9] O Objawieniu Magom, o ich przybyciu do Jerozolimy i o darach, które przynieśli Chrystusowi, Zob. Apokryfy Nowego Testamentu. Tom I. Ewangelie apokryficzne. Opowiadania o Jezusie, Maryi, Józefie i Janie Chrzcicielu, red. M. Starowieyski, Kraków 2003, s. 342-388.
[10] Zob. P. Łabuda, Zostań z nami Panie. Lectio Divina, Tarnów 2015, s. 30.
[11] Zob. J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 44.
[12] Zob. szerzej J. Rumak, Adoracja Magów (Mat. 2,1-12), Ateneum Kapłańskie 42(1950), s.5, s. 396-398.
[13] Papież Franciszek, Idąc za światłem, poszukiwali Światła, L’Osservatore Romano 2(2014), s. 40.
[14] Zob. J. Rumak, Adoracja Magów (Mat. 2,1-12), s. 398-399.
[15] Zob. J. Klinkowski, „Mała Tora” – starotestamentalne tło ewangelii dziecięctwa, „Perspectiva” 6(2007), s. 73-77.
[16] Zob. J. Czerski, Miłosierdzie w Ewangelii św. Mateusza. Studium semantyczno-egzegetyczne, Opole 1986, s. 79.
[17] Zwyczaj święcenia złota i kadzidła w święto Trzech Króli pojawił się około XV/XVI wieku. Poświęconym złotem dotykano szyi, by ustrzec się przed chorobami. Poświęconym kadzidłem – w Polsce najczęściej żywicą z jałowca – okadzano całe domy i gospodarstwa, łącznie z oborami, żeby symbolicznie zabezpieczyć je przed chorobami i nieszczęściem.
[18] O możliwej trasie powrotu zob. J. Rumak, Adoracja Magów (Mat. 2,1-12), s. 399.
[19] Zob. J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 52. Na temat pochodzenia tytułu Bogurodzica, zob. R. Laurentin, Matka Pana. Krótki traktat teologii maryjnej, Warszawa 1989, s. 252-255.
[20] Zob. M. Karczewski, „Rachel opłakuje swoje dzieci…” (Mt 2,18). Męczeństwo dzieci w świetle Mt 2,16-1, „Studia Gdańskie” 28( 2011), s. 16-17; J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 47-48.
[21] Zob. J. Łach, Dziecię się nam narodziło, s. 77.
[22] Zob. J. Łach, Dziecię się nam narodziło, s. 75; J. Klinkowski, „Mała Tora” – starotestamentalne tło ewangelii dziecięctwa, s. 78.
[23] Anonim, Opus imperfectum in Matthaeum, 3.
[24] Zob J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 48.
[25] Zob. J. Homerski, Ewangelia według św. Mateusza, s. 98-100; B. Viviano, Ewangelia według świętego Mateusza, w: Katolicki komentarz biblijny, red. R.E. Brown, J.A. Fitzmyer, R.E. Murphy, Warszawa 2001, s. 920.
[26] A. Paciorek, Ewangelia według świętego Mateusza. Rozdział 1 – 13, s. 124-125.
[27] Ewangelia Pseudo-Mateusza datowana jest przez niektórych na utwór pochodzący z początku VII wieku. Tekst za K. Obrycki, M. Starowieyski, Ewangelia Pseudo-Mateusza, w: Apokryfy Nowego Testamentu. Tom I., s. 291-316.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |