„Oko za oko i ząb za ząb”. Ta prawna zasada, znana w Starym Testamencie i nie tylko, była nie tyle wezwaniem do zemsty, ile raczej wyznaczała granicę domagania się sprawiedliwości.
1. Chodziło o to, aby powstrzymać u pokrzywdzonego pragnienie odpłacenia krzywdzicielowi ponad miarę. Pan Jezus wzywa do postawy o wiele szlachetniejszej. Wzywa do całkowitego zrezygnowania z zemsty. Tak należy rozumieć słowa: „Nie stawiajcie oporu złemu”. Nie jest to wezwanie do rezygnacji z przeciwstawiania się złu, które jest w nas samych czy w świecie. Chodzi o zło, które ktoś mi wyrządził. Naturalną reakcją jest chęć odwetu. I to właśnie pragnienie trzeba opanować. Wtedy zło przegrywa. Doskonałym komentarzem do słów Jezusa są zasady: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21) oraz „Nikomu złem za złe nie odpłacajcie” (Rz 12,17). Łańcuch odwetu może przerwać tylko radykalne dobro, którego symbolem jest nadstawienie drugiego policzka. Ceną za taką postawę jest cierpienie.
2. Nadstawianie drugiego policzka nie jest biernością w obliczu zła, nie wynika ze słabości. Przeciwnie – jest wyrazem ogromnej duchowej siły. To nie jest wywieszenie białej flagi. To nie jest dezercja z pola walki, ale raczej metoda walki ze złem. Przychodzą na myśl takie postacie jak św. Maksymilian Kolbe czy bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Oni nie byli tchórzami, nie byli słabeuszami. Przeciwnie, byli Bożymi wojownikami. Dwóm bezbożnym i nieludzkim systemom totalitarnym potrafili przeciwstawić bezbronną miłość, serce wolne od nienawiści, gotowość do znoszenia cierpienia za innych. Siłę czerpali z Ewangelii, z Chrystusa, z krzyża, na którym całe zło świata zostało pokonane przez Największe Dobro. Jezus na krzyżu nadstawił nie tylko policzek, ale całe swoje ciało. Zgasił nienawiść miłością. Święty Maksymilian, błogosławiony Jerzy i wielu innych męczenników poszło w Jego ślady.
3. „Miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Jak trudne jest to przykazanie, przekonujemy się wtedy, gdy ktoś nas skrzywdzi i poczujemy, jak smakuje nienawiść. Wezwanie do miłości nieprzyjaciół nie oznacza tego, że mam polubić swoich wrogów. Tu nie chodzi o stan emocjonalny, o zmuszanie się do pozytywnych uczuć lub oczekiwanie wzajemności. Miłość nieprzyjaciół nie jest też równoznaczna z relatywizowaniem zła, krzywdy, unieważnianiem zasad sprawiedliwości. Miłość nieprzyjaciół jest w pierwszym rzędzie opanowaniem uczucia gniewu, pragnienia odwetu, zemsty. Kolejnym krokiem jest chęć zrozumienia, podanie ręki, szukanie pojednania, szczera rozmowa, próba odbudowania tego, co zostało zniszczone. Miłość nieprzyjaciół to słońce prawdy wschodzące nad złymi, to deszcz przebaczenia nad niesprawiedliwymi. Kto jest moim wrogiem? Kto mnie skrzywdził? Do kogo czuję urazę? Czasem to osoby bardzo bliskie: mąż, żona, dzieci, rodzice, teściowie, synowa, zięć, brat, siostra. Kto mnie irytuje, drażni, kto zadaje mi ból? I co robię z tym ogrodem złości? Prośmy Pana, by wkroczył ze swoją łaską w mrok serca opanowanego złością. Pewne sprawy mogę załatwić o własnych siłach. Ale miłować nieprzyjaciół można tylko z Nim.