Zjeść wieprzowinę czy nie? Oj czysty obyczaj, a zarazem religijne prawo mówią: nie. Historia Eleazara miała miejsce ponad sto lat przed Chrystusem.
„Eleazar, jeden z pierwszych uczonych w Piśmie, mąż już w podeszłym wieku, szlachetnego oblicza, był zmuszony do otwarcia ust i jedzenia wieprzowiny. On jednak, wybierając raczej chwalebną śmierć aniżeli godne pogardy życie, dobrowolnie szedł na miejsce kaźni, a wypluł mięso” (2 Mch 6,18–20).
Gdy leciałem do Izraela, do posiłku w samolocie dołączony był certyfikat, że danie nie zawiera wieprzowiny. Kto jednak byłby dziś gotów dla tego rodzaju zasady i obyczaju poświęcić życie? Nie pytam o Żydów i wieprzowinę – ale o podobny chrześcijański obyczaj, o mięso w piątek.
Zaprzyjaźnieni ludzie z otoczenia króla dali Eleazarowi znać, że mięso, które zostanie mu na uczcie przyniesione, nie będzie wieprzowiną. Niech król sobie myśli, że Eleazar go usłuchał, on zaś będzie miał spokojne sumienie. Właśnie to Eleazarowi nie spodobało się żadną miarą. Młodzi ludzie mogliby pomyśleć, że szanowany dla swego wieku i przekonań starzec ustąpił przed żądaniami króla.
Nie o wieprzowinę zatem chodzi, a o wierność sumieniu oraz ojczystej i religijnej tradycji. O fundament więzi z Bogiem i ludźmi. To prawda, że w tym fundamencie kamienie mogą być różnej wagi – tak jak są ważniejsze i mniej ważne obyczaje. Ale odrzucenie choćby jednego z nich staje się zamachem na całą wielką budowlę. Tę zasadę jakoś trudno nam dziś zaakceptować. Szkoda.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |