Kiedy konserwatorzy zdjęli w prezbiterium trzecią warstwę farby, powiedzieli: tu raczej niczego nie znajdziemy. Proboszcz ks. Jerzy Pudełko westchnął z ulgą: Bogu dzięki, ale prosił, by szukać dalej. To, co wkrótce odkryto, znawcy nazwali cudem.
Kiedy konserwatorzy zdjęli w prezbiterium trzecią warstwę farby, powiedzieli: tu raczej niczego nie znajdziemy. Proboszcz ks. Jerzy Pudełko westchnął z ulgą: Bogu dzięki, ale prosił, by szukać dalej. To, co wkrótce odkryto, znawcy nazwali cudem.
Było mi trochę żal, że tak stary kościół nie kryje żadnych polichromii – wspomina wydarzenia z 2001 r. ks. Jerzy Pudełko. – Ale zaraz pomyślałem, że to dobrze. Zamiast całej kołomyi z konserwatorami i szukania środków na renowację, kupię kilkadziesiąt puszek farby i wkrótce kościół będzie lśnił jak nowy.
Sierakowice to niewielka wioska, leżąca na trasie z Gliwic do Kędzierzyna-Koźla. W urokliwym miejscu, między starymi drzewami, stoi drewniany kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Wewnątrz zapisano rok budowy – 1675. Już cztery lata później w protokole wizytacyjnym napisano, że ściany pokryte są malowidłami. Nie cieszyły one jednak długo wiernych z Sierakowic. – Kiedy sczerniały, cały kościół pomalowano zwykłą olejną farbą. Piękne obrazy zniknęły z oczu parafian, a z biegiem czasu również z ludzkiej pamięci. Na prawie 200 lat – opowiada ks. Pudełko.
Badania rozpoczęto w 2001 r. Gdy odsłonięty został zarys pierwszej figury, nikt nie przypuszczał, co kryje się pod kilkoma warstwami farby. – Gdzie tylko konserwatorzy dotarli do belek, tam znajdowali stare polichromie, właściwie w każdym miejscu kościoła – wspomina proboszcz.
Sierakowickie polichromie zachwycają znawców sztuki, którzy określili je jako „malarstwo wysokiej klasy, zachowane w niezwykle dobrym stanie”. Teologów wprawiają w osłupienie. Kilkadziesiąt scen tworzy swego rodzaju „Biblię ubogich”. Tak nazywano malowidła mające przybliżyć treści biblijne ludziom nieznającym pisma.
Ten kościół jest nie tyle do oglądania, co do „przeżycia”. Polichromiami pokryte są całe ściany kościoła. W sumie prawie sto różnych obrazów, postaci i scen biblijnych. I ani jedna nie jest przypadkowa. Można tu zobaczyć obrazy prawie nie spotykane w malarstwie jak złożenie Maryi do grobu przez Apostołów, tzw. tron siedmiu cnót (teologicznych i kardynalnych) czy sceny z Apokalipsy. Przy ogromie malowideł i przedstawianych postaci zachwycają szczegóły. – Choćby pobyt Chrystusa w domu Marii i Marty. Artysta w tle namalował okna naszego kościoła. Jakby chciał powiedzieć, że wchodząc do tej świątyni, doświadczamy takiej obecności Jezusa, jaką musiały odczuwać siostry Łazarza w Betanii – wyjaśnia ks. Pudełko.
Przy wejściu do zakrystii stał kiedyś konfesjonał. Obok znajdują się ciekawe obrazy nawiązujące do pokuty. Na jednym anioł wzywa dzwonkiem do nawrócenia i biczująca się kobieta, jakby w biegu przekraczała bramę. – Ten sam anioł drugą ręką podaje jej chleb, znak Eucharystii. Przekaz jest czytelny. Komunia to Pokarm dla nawracających się i pokutujących – wyjaśnia proboszcz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |