Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku A, z cyklu „Biblijne konteksty”.
Na pewno mamy tu do czynienia z pewną tajemnicą, ale chyba możemy pokusić się o odpowiedź na to pytanie. Po pierwsze trzeba więc zauważyć, że to nie Ojciec skazał Syna na śmierć, ale ludzie. Co bardzo istotne, za to, że był wierny swojemu posłannictwu. Chyba nie ma sensu się zastanawiać czy zostalibyśmy zbawieni, gdyby ludzie nie chcieli Jezusa zabić albo też zabić w tak okrutny sposób. Ten wariant historii, choć wydaje się możliwy, jednak się nie zdarzył. Jezus został brutalnie przez ludzi zabity. Dlatego, że nie podobało im się, co w imieniu Ojca do nich mówił i co w Jego imieniu czynił. Jezus pozostał swojej misji wierny aż do końca, Nie cofnął się. Ale to nie Ojciec posłał Go na krzyż, a ludzie. Nie chodziło więc o cierpienie, ale o posłuszeństwo, o wierność. Tyle że posłuszeństwo, wierność, które bardzo wiele kosztowały. No ale gdyby Jezus wtedy się cofnął, gdyby zaczął kręcić, wypierać się swojej misji, po to, by uniknąć cierpienia, nie byłby w pełni wierny Ojcu, prawda? Nie byłoby naszego zbawienia.
A po drugie... Posłuszeństwo Jezusa Ojcu chyba musiało wiele kosztować ze względu na nas. Gdyby nie kosztowało moglibyśmy się tłumaczyć i utyskiwać, że On miał łatwo; czemu my mamy mieć tak trudno? Bo przecież nieraz, zwłaszcza męczenników, wierność Bogu wiele kosztuje. Ale i nas może kosztować. Gdy bez trzymania się Bożego prawa byłoby łatwiej, wygodniej... Gdy łatwiej byłoby bez tego całego krzyża...
Chrystus zbawił nas wiec przez posłuszeństwo, wierność Ojcu. To główne przesłanie tej Ewangelii. I jednocześnie mocne wyzwanie dla każdego chrześcijanina, by w każdej przeciwności starał się być wierny Bogu. Tak, kapłanów, tych, którzy są Mu z racji powołania szczególnie bliscy, dotyczy to w szczególny sposób.
4. W praktyce
Wszystkie czytania tego święta - w roku A - krążą wokół tematyki posłuszeństwa. Abrahama, który zapoczątkował najistotniejszy etap historii zbawienia swoim heroicznym posłuszeństwem, i Jezusa, który posłuszeństwem, wiernością aż do śmierci dokonał dzieła zbawienia świata. Wszystkie rozważania praktyczne siłą rzeczy też więc powinny tego tematu dotyczyć... Temat szeroki, ale skrótowo zauważmy....
Posłuszeństwo wobec Boga, posłuszeństwo wobec Ewangelii jest chyba najważniejszym postulatem wypływającym nie tylko z czytań tego święta, ale całego chrześcijańskiego orędzia. Posłuszeństwo to inne imię tego, co nazywamy wiarą. Bo wiara nie jest przecież pustą teorią, a właśnie przyjmowaniem w posłuszeństwie tego, co mówi Bóg. Można powiedzieć, że kto niby w Boga wierzy nie jest Mu posłuszny wierzy trochę jak demony; jak pisał św. Jakub, one też wierzą i drżą. Ba, one wiedzą, że Bóg istnieje, ale Go odrzucają i Jego prawem gardzą. Człowiek, jeśli chce uchodzić za wierzącego, nie może być do nich podobny....
Bez wikłania się w w biblijne uzasadnienia tego poglądu (patrz 1 List Jana): istnieją chyba dwa rodzaje owego nieposłuszeństwa wobec Boga. Pierwsze, wynikające ze słabości. Człowiek wie, jak powinien postępować, nawet zgadza się z Bogiem i tak chciałby, ale w praktyce mu nie wychodzi. Jak pisał św. Paweł (w Liście do Rzymian) chce dobrze, a wychodzi źle, bo jego ludzka natura, skażona grzechem, mocno utrudnia mu podążenie za ideałami. I takie nieposłuszeństwo to chyba pół biedy.
Drugi rodzaj nieposłuszeństwa Bogu polega na kwestionowaniu słuszności Jego rozporządzeń. Dokładniej: rozporządzeń jasno przedstawionych w nauczaniu Chrystusa, w przykazaniach. To kwestionowanie praw Boga; to taka wiara demonów, stawianie siebie samego ponad Boga. I takie nieposłuszeństwo Bogu to już wielkie nieszczęście.
Nie sposób nie zauważyć, że ostatnie lata przyniosły nam gwałtowny wzrost tego rodzaju nieposłuszeństwa wobec Boga. Oczywiście najczęściej nie odważającego się na podważanie prerogatyw Boga wprost, ale posługującego się w tym celu pokrętną egzegezą. Szczególnie dotyczy to dziś kwestii szóstego przykazania; wyraźne nauczanie Jezusa w tym względzie, zgodność Tradycji w takiej a nie innej interpretacji pewnych zjawisk, próbuje się zmieniać odwołując się do miłości bliźniego. Tymczasem Jezus wyraźnie ostrzegał przed tego rodzaju praktykami; nieraz piętnował faryzeuszy za zastępowania prawa Bożego własną tradycją. Tak, to warto podkreślić: istotą faryzeizmu nie jest brak miłosierdzia dla grzeszników, jak się często sugeruje. Jego istotą jest dokonywanie takiej interpretacji Bożego prawa, by tego, co w nim niewygodne, nie trzeba było przestrzegać. Dzisiejsi chrześcijanie na pewno nie powinni chodzić drogami faryzeuszy
Jeśli wiec w dzisiejszym świecie chrześcijanie są piętnowani za wierność nauce Jezusa, za wierność Ewangelii, wielowiekowemu nauczaniu Kościoła w kwestiach moralności, to... trudno. Naszym powołaniem nie jest zapełniać kościoły, zdobywać poklask i uznanie. Zresztą iluzją jest, ze łagodzenie wymagań przysparza Kościołowi wiernych. Naszym powołaniem jest wierność; posłuszeństwo Bogu. Jeśli trzeba – aż do śmierci.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |