Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku A, z cyklu „Biblijne konteksty”.
Tak, posłuszeństwo. To nie jest nic nowego: tak samo przecież dość wyraźnie pisał św. Paweł w Liście do Filipian. Nie tyle męka i śmierć Chrystusa nas zbawiły, co posłuszeństwo Bogu Ojcu posunięte aż do przyjęcie w imię tego posłuszeństwa bolesnej śmierci. Wierność Bogu, wierność, która bardzo wiele kosztowała, przyniosła nam zbawienie; ta wierność gotowa do poświęcenia własnego życia, wierność, która ostatecznie faktycznie poświęciła życie...
I znów, podobnie jak pisałem odnośnie do posłuszeństwa Abrahama, tak i teraz można napisać: to wzór postawy każdego chrześcijanina. Realizowała go przecież także Matka Najświętsza, od swojego „tak” w Nazarecie przez pogodzenie się ze śmiercią swojego Syna aż po trwanie z pierwszymi uczniami w Kościele. To jednak, że tekst ten pojawia się w święto Chrystusa – Kapłana jest przypomnieniem dla każdego kapłana dziś: składając Bogu Najświętszą Ofiarę Jego Syna musi być gotów złożyć także ofiarę z samego siebie. Nie liczy się jego „ja”, nie liczy się jego mądrość, roztropność, nie liczą się jego pomysły, liczy się posłuszeństwo, wierność Bogu. To jest coś, do czego jest szczególnie zobowiązany, uczestnicząc przecież w sposób pełniejszy niż inni chrześcijanie w kapłaństwie Jezusa Chrystusa.
2. Kontekst Ewangelii Mt 26, 36-42
Ewangelia roku A tego święta to modlitwa Jezusa w Ogrójcu. W opowieści Ewangelisty Mateusza. Wiadomo, skończyła się już Ostatnia Wieczerza, Jezus zapowiedział, że zostanie wydany, ale że zmartwychwstanie i spotka się z uczniami w Galilei. Piotr zaś zapewniał, że nigdy w Mistrza nie zwątpi. Niebawem przyjdą świątynni strażnicy aresztować Jezusa; nie ma potrzeby rozpisywać się szerzej nad tym kontekstem. Przytoczmy więc interesujący nas fragment. Jak zwykle, z „doopowiadaniem” sceny do końca. Tekst czytania – pogrubioną czcionką.
Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: „Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił”. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!» I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty”. Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Powtórnie odszedł i tak się modlił: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!” Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa. Potem wrócił do uczniów i rzekł do nich: „Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy! Oto blisko jest mój zdrajca”.
4. Warto zauważyć
Chyba dobrze, że Ewangelia ta czytana jest w to święto. W Niedzielę Palmową gdy czytana jest cała opowieść o Męce Pańskiej, niekoniecznie ta scena zwraca uwagę...
Dziwi postawa Piotra, prawda? Nie tak dawno zapewniał, że będzie zawsze przy swoim mistrzu. A teraz, gdy ten go prosi by czuwał – razem z Jakubem i Janem – on zasypia... Wszyscy trzej zasypiają, choć wszyscy trzej w gronie Dwunastu mieli u Jezusa specjalne względy. W sumie piękny obraz prawdy, o której mówił Jezus „duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Dlatego trzeba się modlić...
Zwraca w czytanej tego dnia Ewangelii uwagę, że opowieść została urwana po drugim modlitewnym epizodzie. Dlaczego? Chyba po to by nie koncentrować się na sennych uczniach, nie nadstawiać uszu na przychodzącą po Jezusa zgraje, ale by wsłuchać się w modlitwę Jezusa. I my tak więc zróbmy. Za pierwszym razem Jezus modli się:
Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!
A za drugim:
Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!
Bardzo podobnie za każdym razem. Za trzecim – jak zapisał Ewangelista – też jakoś podobnie. Kielich jest tu oczywiście symbolem cierpienia. Zawiera bowiem wino, przygotowane przez zgniecenie owoców i wytryśnięcie ich soku... W tradycji biblijnej tłoczenie winogron, związane z rozbryzgiwaniem się wokół przypominającego krew soku, bywało symbolem Bożego gniewu. To jest odwołanie się do tej tradycji... Jezus prosi więc Ojca, by ominęło go to cierpienie. To, czyli to wszystko, co miało się tej nocy i następnego dnia stać. Ale – zaznacza – niech się nie dzieje jak ja chcę, ale jak Ty chcesz. Znów, podobnie jak w poprzednich czytaniach, to posłuszeństwo Bogu.
Za drugim razem modlitwa brzmi podobnie. Następuje w niej jednak pewna charakterystyczna zmiana: już nie: „jeśli to możliwe, niech mnie ominie”, ale „jeśli nie może mnie ominąć, to”. Drobna zmiana, ale świadcząca o tym, że Jezus godzi się coraz bardziej z tym, co ma przyjść: najpierw chciałby tego uniknąć, potem jest już jakby bardziej świadom, że uniknąć się nie da, że czas próby nadszedł i nie powinien się wycofywać... Czyż nieraz nie podobnie wyglądają nasze modlitwy? Z czasem też nieraz coraz bardziej godzimy się, że musi być jak chce Bóg...
Dochodzimy tu do bardzo istotnego pytania, na które nie znajdziemy odpowiedzi w tej Ewangelii, ale warto jednak to zauważyć. Dlaczego Bóg zgodził się, by jego Syn poniósł bolesną śmierć na krzyżu? Czy nie powinien Go od takiej męki wybawić? Czy naprawdę trzeba było, by aż tak bardzo cierpiał?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |