Pryska, Akwila, Epenet, Maria, Tercjusz i Erast… Do tej Pawłowej litanii dopisać możemy imiona tych, którzy razem z nami służą Chrystusowi, z którymi łączy nas to właśnie – wiara. Nic to, że jesteśmy z różnych środowisk, działamy inaczej, mamy inne charaktery i życiorysy. Odległości się kurczą, przeszkody okazują się do przezwyciężenia, konflikty – do zażegnania. Chociaż to nie jest przecież gładki, pastelowy świat, bez kątów i szarości – jesteśmy w nim, trwamy, wyciągamy ku niebu ręce.
Pozyskiwanie innych, dbanie o relacje może wydawać się czymś mało znaczącym. A jednak rośniemy w taki właśnie sposób: przy sobie, dając i otrzymując, wybierając to, co prawe. Dlatego pozdrawiam was, Bożenko, Janie i ty, kochana Urszulo, która przyjmowałaś mnie w swoim domu.
"Nawet w czasach cierpienia, nawet gdy Gaza krwawi, nasze światło nie zgasło".
Sześć, sześć, sześć. Tragedia wybrakowania. Bo liczba doskonała to siedem.