Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku A, z cyklu „Biblijne konteksty”.
W Wielki Czwartek, kiedy obchodzimy pamiątkę Ostatniej Wieczerzy i ustanowienia sakramentu kapłaństwa, ten drugi temat – słusznie zresztą – zostaje zepchnięty na drugi plan przez rozważanie tajemnicy Eucharystii – napisałem przed laty. Tak, ustanowione przez papieża Benedykta XVI święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana ma prawdę o kapłaństwie wydobyć z tego cienia. Choć czas zdaje się pokazywać, że niekoniecznie tak się stało. Cóż, inne tematy rozpalają umysły... Ale chyba jednak warto przyjrzeć się czytaniom przygotowanym na to święto. Pomagają bowiem zgłębić tajemnicę kapłaństwa i nie zatrzymywać się na widzeniu go w perspektywie bycia „urzędnikiem Pana Boga”. A przy okazji nam, świeckim pomagają zrozumieć istotę tego kapłaństwa powszechnego, w którym wszyscy mamy udział.
Bo być kapłanem znaczy być przede wszystkim pośrednikiem. Między Bogiem a ludźmi. Dla świeckich oznacza to głownie modlitwę wstawienniczą, dla kapłanów ustanawianych sakramentem świeceń - także między innymi możliwość "sprowadzania" Boga na ziemię w sakramentach, także występowanie w Jego imieniu... Ale te czytania pokazują pewną podstawową cechę, jaką powinien mieć każdy będący pośrednikiem.
1A. Kontekst pierwszego czytania Rdz 22, 9-18
Tego dnia do wyboru mamy dwa pierwsze czytania. „Pierwsze z pierwszych” pochodzi z Księgi Rodzaju. To opowieść o tym, jak Abraham , wierny poleceniu Boga, składa w krwawej ofierze Bogu swojego syna Izaaka i dopiero w ostatniej chwili okazuje się, że to próba i zostaje powstrzymany....
Przytoczmy tekst tej opowieści. Może szerzej, wraz z kontekstem. Sam tekst czytania – pogrubioną czcionką
A po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem» - powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę». Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. Na trzeci dzień Abraham, spojrzawszy, dostrzegł z daleka ową miejscowość. I wtedy rzekł do swych sług: «Zostańcie tu z osłem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was». Abraham, zabrawszy drwa do spalenia ofiary, włożył je na syna swego Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili.
Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: «Ojcze mój!» A gdy ten rzekł: «Oto jestem, mój synu» - zapytał: «Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?» Abraham odpowiedział: «Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój». I szli obydwaj dalej. A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.
Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». [Anioł] powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna».
Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę "Pan widzi". Stąd to mówi się dzisiaj: «Na wzgórzu Pan się ukazuje».
Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, wyrocznia Pana, że ponieważ uczyniłeś to, a nie oszczędziłeś syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia [takiego, jakie jest udziałem] twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».
Abraham wrócił do swych sług i wyruszywszy razem z nimi w drogę, poszedł do Beer-Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer-Szebie.
Na pierwszy plan w tej opowieści wysuwa się kwestia posłuszeństwa Abrahama: Bóg rozkazał poświęcić syna, on, choć z bólem serca, postanowił ten nakaz wykonać. Możemy się oczywiście zastanawiać jak w ogóle mógł pomyśleć, by dopuścić się takiej zbrodni. I jak w ogóle Bóg mógł, choć to była przecież tylko próba, czegoś takiego zażądać. Ano... Inne czasy – moglibyśmy powiedzieć. Wtedy ofiary z dzieci nie były rzadkością. Nie tylko w tamtym kręgu kulturowym zresztą. Warto jednak nie zasłaniać się tylko „innymi czasami”. Gdyby Bóg dziś zażądał jakiejś wielkie ofiary, bylibyśmy skłonni dać?
Otóż to. Chyba zbyt często próbujemy dyktować Bogu co może, a czego nie może od nas zażądać. Człowiek dzisiejszy jakoś nie ma specjalnie skrupułów, gdy zabija „dla siebie”. Ot, dzieci nienarodzone, osoby starsze poddając eutanazji... Ale Bogu który jest Panem życia i śmierci, jednak by zabraniał...
A więc posłuszeństwo Abrahama, o to w tej opowieści chodzi. Warto jednak przypomnieć sobie kim dla Abrahama był Izaak. Bo nie tylko synem. Był spełnieniem długo niespełnionej Bożej obietnicy. I to tylko takim małym jej promyczkiem; z obietnicy Boga, że Abraham zostanie wielkim narodem ostał się tylko on jeden. I tylko on mógł Abrahamowi zapewnić wnuki, dalsze trwanie rodu. A Bóg kazał Mu przekreślić i tę nadzieję, która kierował się w swoim postępowaniu przez wiele lat, dla której porzucił wszystko... Podwójnie trudna decyzja.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |