Gdzie leży klucz do zrozumienia sensu? Mądrość jest dobra, ale nie do końca. Podobnie używanie życia. Co dają, gdy ludzkim życiem kieruje bezduszny władca? I dlaczego czasem dobrze powodzi się złym, a czasami dobrym?
Ponieważ wyroku nad czynem złym
nie wykonuje się zaraz,
dlatego serce synów ludzkich
bardzo jest skore do czynów złych;
zwłaszcza że grzesznik czyni źle stokrotnie,
a jednak długo żyje.
To prawda. Chcielibyśmy zaraz. Jak najszybciej. A Bóg ma czas. Bardzo dużo czasu. Kohelet wiedział, że dopóki człowiek żyje, nie wiadomo czy i jaką odpłatę otrzyma za swoje złe czyny. Wszystko jeszcze może się zdarzyć. Ale – niestety - nie jest regułą, że dobremu wiedzie się źle, a złemu dobrze. Często jest odwrotnie. Kohelet to też widział.
Chociaż ja również i to poznałem,
że szczęści się tym, którzy Boga się boją,
dlatego że się Go boją.
Nie szczęści się zaś złoczyńcy,
i podobny do cienia, nie przedłuża on swych dni,
dlatego że nie ma w nim bojaźni
wobec Boga.
Ale bywa inaczej:
Jest marność, która się dzieje na ziemi:
są sprawiedliwi, którym się zdarza to,
na co zasługują grzesznicy,
a są grzesznicy, którym się zdarza to,
na co zasługują sprawiedliwi.
Rzekłem: I to jest marność.
Co pozostaje, skoro nie sposób rozwikłać zagadki, dlaczego jednemu się powodzi, a innemu nie?
Sławiłem więc radość,
bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem,
niż żeby jadł, pił i doznawał radości,
i by to go cieszyło przy jego trudzie
za dni jego życia,
które pod słońcem daje mu Bóg.
No tak, ale co z tego? Życia może używać i biedny, i bogaty, i dobry, i zły, ale i tak to tylko lepszy styl. Nic więcej. Taka postawa nie ma faktycznego wpływu na ludzkie losy. Kohelet sławi mądrość, sławi radość życia, ale rozbija się o rafę powodzenia, jakie niezależnie od czynów spotyka ludzi mądrych i głupich; dobrych i złych.
Gdy swoją uwagę na to zwróciłem,
by poznać mądrość i przyjrzeć się dziełu,
jakie się dokonuje na ziemi -
bo ani w dzień, ani w nocy
snu nie zaznają oczy człowieka -
widziałem wszystkie dzieła Boże:
Człowiek nie może zbadać dzieła,
jakie się dokonuje pod słońcem;
jakkolwiek się trudzi,
by szukać - nie zbada.
A nawet mędrzec, chociażby twierdził, że je zna -
nie może go zbadać.
Smutny ten wniosek. Kohelet nie rozumie. Nie rozumie, dlaczego sprawiedliwy Bóg wydaje się czasem nie sądzić sprawiedliwie. Wie, że nie można oczekiwać na natychmiastową reakcję Boga na zło. Ma jednak nadzieję, że Bóg kiedyś jednak wymierzy sprawiedliwość. Nie przechodząc poza próg śmierci nie potrafi zobaczyć, że pewne sprawy znajdą swój sprawiedliwy sąd dopiero w życiu, które nastanie po tym życiu. Gdy pisze o niezwyciężonym ludzkim duchu i do bólu równającej wszystkich – wielkich i małych – śmierci, w jego rozważaniach pojawia się jednak iskierka nadziei. Niewypowiedziana. Jest coś więcej niż tylko to, ziemskie i czasem przekichane życie.
Patrzący z perspektywy Jezusa Chrystusa mogą pójść dalej. Już wiedzą, że sąd i kara mogą na człowieka nadejść także po jego śmierci. Dlatego nie muszą się martwić, gdy człowiekowi złemu dobrze się wiedzie. Przyjdzie sprawiedliwość. Przede wszystkim zaś wiedzą, nie ma co złemu zazdrościć. Czyż nie lepiej żyć pięknie, zawsze krocząc ścieżkami prawości? Wszak takie będzie niebo. Trzeba się przyzwyczajać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |